Afirmacje to bardzo proste i skuteczne narzędzie w pracy nad sobą, ale tak jak można zrobić sobie krzywdę nawet zwykłą łyżeczką, tak samo można sobie zaszkodzić afirmacjami.
Warto mieć na uwadze, że gdy dopiero zaczynamy pracę nad sobą, będziemy mieć tendencje do przenoszenia wszelkich podświadomych programów i emocji na swoją praktykę, w tym również na pracę z afirmacjami.
Jeśli całe życie byłeś nauczony tłumić swoje prawdziwe odczucia, musząc nosić maski spełniające cudze oczekiwania, to afirmując zapewne nie będziesz chciał czuć tego, co w tobie jest. Zamiast tego będziesz wolał na siłę wpasować swoje odczucia we własne oczekiwania (które mogą być sprzeczne z realnymi potrzebami psychiki). Zamiast koncentrować się na tym, co faktycznie jest, będziesz próbował wymusić na sobie określone stany, reakcje i efekty afirmowania.
Jeśli byłeś nauczony, że twoje cele są ważniejsze od tego, jak się czujesz i co się z tobą dzieje, to afirmując zapewne będziesz bardzo dużo forsował. Będziesz deptał siebie, ignorując ból czy opór. Nie będziesz patrzył na to jak się czujesz, na okoliczności i ograniczenia, na to, czego tak naprawdę pragnie twoje serce. Po prostu będziesz parł do celu, nie zważając na to, że po drodze niszczysz samego siebie.
Jeśli byłeś nauczony, że jesteś beznadziejny, głupi i wybrakowany, jeśli nauczyłeś się nienawidzić i odrzucać siebie, afirmacji zapewne będziesz próbował używać do tego, aby siebie „naprawić”. A poprzez naprawę będziesz miał na myśli kopnięcie w tyłek wszystkiego, czego w sobie nie lubisz, próbując wyafirmować lepszą, atrakcyjniejszą wersję siebie. To, czego możesz nie widzieć to fakt, że w ten sposób odrzucasz siebie i zamiast dokonać prawdziwej, zdrowej transformacji – próbujesz stać się kimś innym. Zamiast eksplorować swoją unikalność i z niej czerpać, gonisz za oderwanym od siebie, społecznym konceptem kogoś wartościowego, atrakcyjnego, ważnego czy mądrego. Zamiast odkrywać swoje własne wartości, próbujesz nałożyć na siebie powierzchowne, zewnętrzne ideały, które działać nie mogą, bo nie są twoje. Zamiast stawać się SOBĄ (co jest głównym filarem rozwoju duchowego) próbujesz stać się KIMŚ.
Jeśli byłeś przyzwyczajony do niemocy, porażek, beznadziei, niemożliwości poprawy swojego życia, zapewne będziesz używał afirmacji do udowodnienia sobie, że nie da się nic zmienić i jesteś beznadziejnym przypadkiem. Afirmacje to technika, która wymaga wiele cierpliwości, sensownej pracy i łączenia jej z innymi metodami, aby rzeczywiście osiągać realne efekty. Jeśli jednak będziesz się poddawał się takim negatywnym programom, z łatwością możesz robić bardzo wiele aby sabotować efekty swojej pracy i udowadniać sobie swoją niemoc – afirmacje można dobierać nieadekwatnie do potrzeb, pracować z nimi zbyt płytko, zbyt krótko, ignorując informacje zwrotne z podświadomości, nie wchodząc w proces terapeutyczny, podtrzymując negatywne nastawienie, wykonując działania sprzeczne z tym, co się afirmuje, itp. itd. Tutaj naprawdę wiele nie trzeba, aby sobie zasabotować cały proces.
Jeśli twój umysł nie jest zbyt przytomny (czy to z powodu używek czy mechanizmów ucieczkowych od rzeczywistości i siebie), to podczas pracy z afirmacjami możesz sobie wiele wyobrażać i wkręcać. Swoje nieprzytomne odczucia możesz odczytywać jako wielkie objawienia i będziesz miał tendencje do tworzenia kompletnie odklejonych interpretacji tego, co się dzieje w twojej głowie. Jeśli nieprzytomny umysł nie chce czegoś czuć i do czegoś się przyznawać, to bardzo łatwo może cię oszukiwać. Właśnie dlatego pielęgnowanie przytomności, jasności i świadomej uważności w naszej głowie jest niezwykle ważne.
To jest tylko kilka pierwszych z brzegu przykładów – tego typu sabotujących wzorców jest cała masa i praktycznie każda osoba, która dopiero zaczyna, powinna założyć, że z dużym prawdopodobieństwem posiada mechanizmy tego typu. A to oznacza, że gdy zaczynamy przygodę z afirmacjami, powinniśmy starać się być uważni, aby wyłapywać wszystko to, co jest podejrzane w naszym nastawieniu i praktyce. Warto skupić się na swoich emocjach i nastawieniu – czy mam do tego dostatecznie dużo luzu czy za bardzo się spinam? Czy traktuje siebie dobrze w tym procesie? Czy potrafię słuchać mojej podświadomości i z nią rozmawiać, czy raczej krzyczę na nią, wymuszam coś na niej albo próbuję ją złamać/zajechać afirmacjami?
Afirmacja to tylko narzędzie, które ma ci pomóc utrzymać regularną koncentrację na określonych uczuciach i obrazach, aby je wzmocnić i ugruntować. Tylko tyle i aż tyle. To samo w sobie krzywdy ci nigdy nie zrobi. Krzywdę możesz sobie zrobić, jeśli używasz afirmacji ze złych powodów.
Jeśli chcesz uniknąć pułapek w pracy z afirmacji, to przy okazji polecam ci mój przewodnik po afirmacjach, który jest dostępny za darmo na mojej stronie boski-spokoj.pl :)
Komentarze są zamknięte.