Jak kwestie związane z miłością mogły wpłynąć na nasz stosunek do pieniędzy? Dziś omówimy sobie nieco mniej popularne, ale dość ważne wzorce, które mogą mieć ogromny wpływ na naszą podświadomość.
W niektórych domach dochodziło do poważnych braków i zaniedbań w sferach uczuciowych wobec dzieci. Niektórzy rodzice będąc zbyt zamknięci (z powodu przeszłych traum, zaburzeń czy zranień) na okazywanie uczuć, próbują je zastępować substytutami, które są dla nich bardziej dostępne. Jednym z takich substytutów mogą być pieniądze. To oczywiście ma tyle sensu, co dawanie głodnemu człowiekowi słodkich napojów zamiast jedzenia – niby przynosi to jakąś smakową słodycz, niby potrafi na chwilę wypełnić, ale najeść się nie najemy i tak będziemy wiecznie głodni.
To wszystko rodzi bunt – nie zawsze wyrażony, bo czasami emocje zostają skierowane do środka i zduszone, ale ta niezgoda zawsze tam będzie. W końcu potrzeby miłości czy bliskości są jednymi z najbardziej fundamentalnych potrzeb człowieka i ŻADEN, nawet najbardziej atrakcyjny substytut nie sprawi, że sobie te potrzeby całkowicie odpuścimy (w najlepszym, a właściwie w najgorszym razie na siłę przekonamy siebie, że nie jest nam to do niczego potrzebne).
W przypadku, gdy jednak pozostaniemy na jakimś poziomie wierni naszej potrzebie miłości, możemy nieświadomie przekierować naszą złość na owy substytut – w tym wypadku wciskane nam pieniądze. Jeśli nie mamy przestrzeni czy rozwiniętej odpowiedniej dojrzałości (a o to ciężko, gdy ktoś karmi cię pieniędzmi w miejsce podstawowych uczuć) to nie jesteśmy w stanie wyrazić bezpośrednio naszych potrzeb. Często więc będziemy robić to poprzez buntowanie się przeciwko pieniądzom, aby ostentacyjnie pokazać: „nie chcę twojego substytutu miłości, nie potrzebuję go, wsadź go sobie w tyłek”. Jest to taka pośrednia forma wyrażenia swojej niezgody na udawanie, że te pieniądze cokolwiek załatwiają i zamykają temat uczuć.
To wszystko buduje negatywny stosunek do pieniędzy i przekonanie, że kiedy ludzie dają nam pieniądze to tak naprawdę nas odrzucają uczuciowo, dając nam tylko zwykły „zapychacz”, żebyśmy go wzięli i odwalili się od nich. I to może być w naszej podświadomości główna rola pieniądza, która nadpisuje tą domyślną, czyli po prostu środka wymiany dóbr i usług.
Można też być nieco bardziej ekstremalnym przypadkiem jak ja i połączyć te wzorce z narcystycznym ojcem i własnym ascetyzmem. U mnie ojciec nie będąc zdolnym do okazywania uczuć realizował program zastępowania ich pieniędzmi, ale jednocześnie jako skrajny narcyz był przekonany, że tylko jemu się należą pieniądze, które sam zarobił i w praktyce dominowało u niego skąpstwo i robienie wielkiej łaski z dawania jakichkolwiek pieniędzy. Nie licząc więc bardzo okazjonalnych gestów z czapy, wypominano mi, że piję za dużo wody mineralnej (miałem robić sobie częściej herbaty korzystają z kranówy i robiąc ok. 10 herbat z jednej torebki Liptona – serio), że jem za dużo żółtego sera (w końcu produkt luksusowy) i że wiecznie tylko przychodzę po pieniądze (przychodziłem raz w miesiącu tylko i wyłącznie po pieniądze na sieciówkę, żeby dojechać do szkoły). W tamtym czasie, prawie 20 lat temu mój ojciec zarabiał powyżej 10 tys. miesięcznie, co na tamte czasy było kwotą dość zawrotną.
On jako narcyz był przekonany, że jest wspaniałym ojcem i rozpieszczał rodzinę finansowo, aż za bardzo, bo „wszystkim się w tyłkach poprzewracało od tego dobrobytu”.
A skąd wiem, że był przekonany, że załatwia pieniędzmi temat uczuć? Krótko przed moją wyprowadzką z domu doszło do pewnego konfliktu, w wyniku którego otwarłem się dość mocno uczuciowo przed ojcem, co sprawiło, że pękł, rozpłakał się chyba pierwszy raz w życiu z powodu, który nie był czyjąś śmiercią, poruszył temat jego własnego ojca, który go zostawił. Przytuliłem go, wyraziłem miłość i chyba po raz pierwszy w życiu zbliżyłem się uczuciowo do ojca. Wyraziłem to jak bardzo brakowało mi uczuć i bliskości, a przez chwilę miałem nadzieję, że może w końcu coś się zmieni. Okazało się jednak, że tą barierę udało się skruszyć na jakieś 15 minut, bo potem wszystko wróciło do normy. Jakieś kilka tygodni później, gdy skończyłem studia, rodzice postanowili zabrać mnie i moją partnerkę do restauracji. Jako, że wszystko wróciło do normy – atmosfera była standardowo nieprzyjemna i toksyczna. Skończenie studiów to dla mojego ojca, dla którego praca, pieniądze i edukacja były nadrzędnymi wartościami, było ważnym wydarzeniem w życiu, więc postanowił mi przelać tysiaka jako prezent. Dość szybko dowiedziałem się, że w domu cynicznie nawiązywał do naszej wcześniej rozmowy, żartując, że „no chyba nie wolałby przytulenia zamiast pieniędzy?”. Czułem się jakby ktoś napluł mi w twarz. Oczywiście, że wolałbym szczere przytulenie, niż jakiekolwiek pieniądze, ale on tego nie rozumiał i nie był zdolny do zrozumienia. Dla mnie to był jeden z ostatnich gwoździ do trumny tej relacji i moment, w którym z całą siłą dotarło do mnie, że jeśli nawet tak wyjątkowa, emocjonalna sytuacja zupełnie nic nie zmieniła to już nic tego nie zmieni.
W tamtym czasie urwałem kontakt z rodzicami, co generalnie technicznie nie było trudne – nie odebrałem kilku telefonów, od siostry dowiedzieli się, że nie zamierzam się odzywać, więc po prostu stwierdzili, że nie mają syna. Rodzinie ogłosili, że mi odwaliło, a jakiś czas później ojciec pojechał do notariusza mnie wydziedziczyć, bo najważniejsze było to, aby ochronić jego cenne pieniądze (nawet po jego śmierci). Mija już 11 lat od tamtego czasu i poza tymi kilkoma telefonami i jednym złośliwym sms-em nie podjęli żadnych prób odzyskania dziecka. Do dziś są przekonani, że to ja zrobiłem im wielką krzywdę urywając kontakt i nie ma tam nawet najmniejszej refleksji, że po ich stronie mogło cokolwiek być nie tak.
Opisałem to wszystko, żebyście mogli sobie wyobrazić jak wielką nienawiść czułem do… pieniędzy. Nie dość, że ojciec dawał mi pieniądze zamiast miłości, to w dodatku mi ich nie dawał, a jeszcze wymuszał ogromną presję na naukę i pracę, żebym zapieprzał jak on. W efekcie znienawidziłem i pracę i pieniądze, a moja podświadomość stwierdziła, że ona nie będzie zarabiać, tylko otwierać się na miłość i żywić się jedynie miłością. A to oczywiście tak średnio działało, bo spróbujcie sobie opłacić rachunki miłością :D
Będąc skrajnie straumatyzowany, z typowymi objawami złożonego PTSD – długimi latami odbudowywałem samoocenę i relację ze sobą. Długimi latami otwierałem się na to, aby ludzie w ogóle mnie chcieli, co zresztą trwa do dziś, bo moja straumayzowana podświadomość w tych kwestiach otwiera się baaaaaardo stopniowo. Jak już otwarłem się na ludzi na tyle, aby pracować z nimi to oczywiście temat pieniędzy tu mnie mocno ograniczał. Kolejne lata pracy, bo generalnie ludzie byli i pieniądze dla mnie mieli, ale tylko tyle, ile w relacji z ojcem – tak akurat, aby przeżyć, ale nie na tyle, aby się nimi cieszyć. Lata mi zajęło zauważenie, że przewaliłem mnóstwo dekretów wykonując mnóstwo pracy z poziomu braku, lęku i odrzucenia. Efekty tej pracy były, nawet udało mi się mieszkanie kupić, ale to wszystko wciąż uderzało w jakiś sufit. Nie mogłem rozwinąć skrzydeł i przejawić pełni potencjału, który czułem w sobie bardzo wyraźnie.
Dopiero dotarcie do tych wszystkich traum i zrozumienie tej całej przyczynowości przynosi ulgę i uwalnia. Dopiero do mnie dociera, że ja przez te wszystkie lata nie chciałem pieniędzy – nienawidziłem ich i gardziłem nimi, ale jednocześnie życie zmuszało mnie do tego, aby gonić za nimi. Wkładałem tak wiele energii w otwieranie się na pieniądze, że to zbudowało we mnie fikcyjne przekonanie, że ja przecież je chcę. A ja ich nie chciałem, tylko byłem ZMUSZONY chcieć. Ten świat był dla mnie jak ojciec, który rzucał mi kłody pod nogi i zmuszał do cenienia pieniędzy w tak chory sposób (jako wartość nadrzędną nad miłością), a ja się buntowałem i chciałem z tym walczyć, pokazując moją lojalność wobec miłości właśnie.
Teraz, kiedy to wszystko dociera do mnie, czuję ogromną ulgę, że mogę odrzucić perspektywę mojego ojca na pieniądze, patrząc na nie z miłością. Od teraz pieniądze dla mnie nie są już substytutem miłości, ale czymś co może być jej wyrazem. Zamiast kreować z poziomu lęku, braku i odrzucenia, od teraz kreuję z miłości do siebie. Kochając siebie, chcę rozpieszczać siebie pieniędzmi i przyjmować je od świata również w atmosferze miłości, szacunku i życzliwości.
I właśnie tego sobie i Wam wszystkim życzę :)
Komentarze są zamknięte.