Komunikacja pomiędzy większością ludzi obarczona jest bardzo przykrym zjawiskiem, które generuje wiele emocji i nieporozumień. Chodzi o emocjonalne i mentalne uprzedzenia, projekcje i filtry, które wypaczają INTERPRETACJĘ tego, co chciał przekazać drugi człowiek.

No właśnie – interpretację. Większość ludzi nawet nie jest świadoma, że w strefie faktów pozostają tylko słowa, które zostały wypowiedziane. Jednak już to, co te słowa znaczą, z jaką intencją zostały wypowiedziane, jaki był ich cel i co chciały osiągnąć, na jakich uczuciach i poglądach zostały zbudowane, jaki był ich mentalny i emocjonalny kontekst – to wszystko jest tylko naszą interpretacją. Może nawet słuszną i trafioną, ale wciąż interpretacją.

Zobrazujmy sobie to na przykładzie, który dla ułatwienia będzie trochę przerysowany i dotykający nieco abstrakcyjnego tematu, ale takiego, który nie wzbudza emocji, żeby skupić się na tym co realnie ważne.

Załóżmy, że nie lubisz frytek. Nie ma za tym żadnej głębszej historii, po prostu ci nie smakują i tyle. Pewnego dnia postanawiasz się pochwalić tym faktem w internecie i piszesz: „Wiecie co, ja to generalnie nie lubię frytek”.

No i się zaczyna. Oprócz normalnych i zwyczajnych reakcji, masz sporą szansę na to, że pojawią się rzeczy tego typu:
– „A co ci ziemniaki przeszkadzają? Nasi przodkowie jedli ziemniaki i nie narzekali, w tyłkach się tej młodzieży poprzestawiało i szacunku nie mają do starszych!”
– „O, kolejny, który próbuje niszczyć polskie rolnictwo i sabotuje miłość do ziemniaczków!”
– „Wszystkie osoby jakie znałem, a które nie lubiły frytek były niezłymi świrami. Polecam ci terapię zanim zrobisz sobie albo komuś krzywdę!”
– „Mój były był skrajnie toksyczny i też miał podobne podejście do frytek. Mam nadzieje, że twoja żona otrzyma pomoc zanim będzie za późno.”
-„Niechęć do frytek często wynika z nieuzdrowionej relacji z gotującą matką. Musisz jej przebaczyć, bo nigdy nie będziesz najedzony.”

Co łączy te wszystkie wypowiedzi? Jak łatwo zauważyć dzięki temu przerysowaniu – dorabianie sobie nieuzasadnionych interpretacji. A skąd to się bierze? Otóż każdy człowiek ma cały zbiór emocji, wyobrażeń i oczekiwań wobec wielu tematów. I jeśli ktoś porusza taki temat, większość ludzi niestety w jakimś stopniu (czasami większym, czasami mniejszym) dokleja te swoje emocje czy oczekiwania i co najgorsze – traktuje to jako nieodłączną część wypowiedzi. No bo np. taki pan z pierwszej odpowiedzi wszędzie doszukuje się „deptania jego wartości”, więc jemu wystarczy, że coś się SKOJARZY i on już WIE, że to właśnie z tym ma do czynienia.

Niech jakaś kobieta napisze, że chce zostawić swojego partnera, bo źle się czuje w swoim związku, to zaraz zostanie pożarta przez stado mężczyzn, którzy będą projektować na nią swoją porażki w relacjach z kobietami. Nie znając kontekstu, nie widząc zupełnie nic o człowieku – zrobią z niej najgorszego człowieka na ziemi.

A rozwojowcy? Teoretycznie powinni być bardziej świadomi i podchodzić z większą pokorą do innych, prawda? A gdzie tam – nie raz potrafią być jeszcze gorsi, bo oni przecież widzą intencje, czują emocje i generalnie przyznają sobie prawo do wiedzenie lepiej co drugi człowiek miał na myśli i dlaczego coś powiedział. Oczywiście to jest tylko jakaś część tego środowiska, ale jak trafisz na rozmowę z taką osobą, to opisywanie dziś zjawisko będzie jeszcze silniejsze i bardziej abstrakcyjne niż w innych miejscach.

No dobrze, a co możemy z tym wszystkim zrobić?

Niezbyt wiele :D

Przede wszystkim możemy zadbać o własną świadomość, szacunek do rozmówcy i pokorę wobec własnych zdolności poznawczych, zakładając że nie wszystko jest takim, jakim się nam wydaje, że jest. A jeśli chodzi o innych ludzi to nie pozostaje nam nic innego jak zwyczajnie unikać takich rozmów, aby nie psuć sobie nerwów. Jeśli ktoś raz źle zinterpretuje coś, ale przyjmie twoje tłumaczenie, że chodziło ci o coś innego to jeszcze nie ma problemu. Jeśli jednak ktoś idzie w zaparte, że on wie lepiej, bo tak mówią jego przekonania, emocje i inne filtry – szkoda czasu i nerwów na takie dyskusje :)

Komentarze są zamknięte.