Ostatnio spotkałem się niebezpośrednio z pewną historią, którą uznałem za ciekawy przypadek, z którego można wyciągnąć kilka wartościowych wniosków :)
Był sobie mężczyzna, wywodzący się z rodziny, która zawsze miała problemy w pieniędzmi. Strasznie go to frustrowało i postanowił sobie, że on nie tylko nie będzie miał długów jak jego rodzice, ale wręcz dorobi się bogactwa. Od młodego wieku więc ciężko pracował, a w pewnym momencie zdobył dobrze płatną pracę, w której wyrabiał prawie 2 etaty – wszystko z myślą o wcześniejszej emeryturze w wieku 50 lat.
I tak minęło kilkanaście lat życia samą pracą, gdy do mężczyzny dotarło, że w sumie to chciałby założyć rodzinę. Ograniczył więc nieco ilość pracy i zaczął umawiać się na randki. Dość szybko jednak doszedł do wniosku, że to nie ma sensu, ponieważ kobiety widzą w nim tylko pieniądze, a on nieszczególnie chętny jest do dzielenia się swoim ciężko zapracowanym majątkiem z kimś, kto sobie przez te wszystkie lata żył na luzie, nie pracując tak ciężko jak on. Postanowił więc, że nie będzie próbował tworzyć związków i pozostanie samotny.
Jakie błędy tutaj popełniono?
Przede wszystkim brak życiowej równowagi – nie można inwestować wszystkich zasobów w jedną sferę życia, ignorując wszystkie pozostałe, ponieważ to prowadzi do stanu w którym w jednej kwestii mamy ponadprzeciętnie efekty, a w pozostałych dziury i braki. Nie wspominając oczywiście o negatywnych skutkach dla zdrowia fizycznego i psychicznego, wynikających z przepracowania.
Przechodząc do kwestii samych związków i kwestii już nieco mniej oczywistych, tutaj mamy kilka ważnych spraw. Po pierwsze – jeśli budujemy całą naszą tożsamość wokół jednej rzeczy (w tym wypadku praca i pieniądze), to nie możemy się dziwić, że ludzie widzą w nas głównie właśnie to. Zresztą o czym innym taki mężczyzna może opowiadać na randce, jak nie o pracy i swoich pieniądzach, skoro w jego życiu nie ma praktycznie nic innego? Co innego kobieta ma w nim dostrzec, skoro nic innego on jej nie pokazuje? Można się zresztą domyślić, że próbując się pokazać od jak najlepszej strony (jak większość ludzi na randkach) będzie „sprzedawał” siebie właśnie tym, skoro to jest jego najmocniejszą stroną. Jak kreujesz się na żywy generator pieniędzy, to jesteś traktowany jak żywy generator pieniędzy – nie ma w tym nic dziwnego :)
Druga rzecz – niechęć do dzielenia się pieniędzmi jest w takim przypadku dość spodziewanym odruchem. Skoro on ZREZYGNOWAŁ z tak wielu rzeczy dla siebie, aby te pieniądze zdobyć, to w jego głowie będzie rodzić się oczywisty bunt przed tym, aby ktokolwiek, kto POZWALAŁ SOBIE na przyjemności, których on nie miał – mógł czerpać z tego majątku. Tutaj jednak kluczowe jest zrozumienie, że nikt mu nie kazał tak ciężko pracować, a dorabiając się większego majątku niż 95% społeczeństwa, postawił poprzeczkę tak wysoko, że prawie nikt nie byłby godzien jego pieniędzy.
I tu dochodzimy do kluczowych wniosków, jeśli chodzi o kwestie związkowe. Nawet z takiej sytuacji można wyjść obronną ręką, jeśli tylko podejdziemy do tematu z pokorą i odpowiednim nastawieniem.
W związkach cudowne jest to, że partnerzy mogą się nawzajem uzupełniać i w ten sposób wspierać. Jeśli mężczyzna przyjmie do wiadomości, że zaniedbał inne, ważne sfery życia i zauważy liczne dziury oraz braki, jakie z tego wynikają – będzie mógł dopuścić do siebie, że on ma jak najbardziej potencjał do tego, aby być również stroną biorącą, a nie tylko dającą w relacji. Potencjalnie jego partnerka może być otwarta na uczucia, na które on się zamknął (poniekąd musiał, aby przesunąć swoje granice do tego stopnia, aby żyć tylko pracą przed tak długi czas), a że nie każdy potrafi przejawiać bliskość, miłość i ciepło, nie można tego traktować jak czegoś zwyczajnego i mało wartego. Jeśli jakaś kobieta sama byłaby otwarta na przejawianie tych uczuć, to już jest pewna wartość. Jeśli byłaby gotowa dzielić je z mężczyzną, który dopiero potrzebuje się na nie otworzyć – jest to już coś wyjątkowego i zdecydowanie wartego dzielenia się swoim ciężko wypracowanym bogactwem.
Wniosek jest więc prosty: Jeśli w naszym życiu za bardzo przeinwestowaliśmy w jedną rzecz, kosztem innych – zamiast strzec z zazdrością naszych zasobów, lepiej jest otworzyć się na dzieleniem się nimi, z tymi ludźmi, którzy chętnie uzupełnią nasze braki w tych pozostałych obszarach. :)
Komentarze są zamknięte.