Tak wiele osób zniewala siebie poprzez nadmierne przejmowanie się tym, co inni o nich myślą. Nie bez powodu używam tutaj słowa „zniewala”, ponieważ mało rzeczy odbiera w tak dużym stopniu wolność i swobodę istnienia jak właśnie ta kwestia.

Gdy stawiam cudze opinie wyżej niż własne uczucia i samoświadomość, to automatycznie przestaję żyć dla siebie, a zaczynam żyć dla innych. Nie myślę o tym, co JA potrzebuję, chcę, lubię, mogę czy mam prawo, ale o tym, co inni o mnie powiedzą i jak mnie ocenią. Cudze oczekiwania, nawet jeśli są całkowicie oderwane od mojego serca, stają się moim drogowskazem, a ja zamiast dążyć do własnego szczęścia, realizuje cudze wizje i urojenia na mój temat.

Jeśli utknąłem w niezaspokojeniu ważnych dla mnie potrzeb (jak większa część społeczeństwa) to zamiast myśleć o tym, jaka będzie dla mnie (dla mojej unikalności) najlepsza droga do zaspokojenia – kombinuję jak wyszarpać to od innych, w których jestem tak wpatrzony. Wewnętrzne dziecko, które nie było zauważane przez mamę czy które czuło się odrzucone przez rówieśników w szkole, utyka w niekończącej się gonitwie za uwagą, uznaniem, docenieniem czy zauważeniem. Ah, w jakie piękne piórka trzeba się przystrajać, na rzęskach stawać i cyrkowe sztuczki wykonywać, krzycząc bezgłośnie: „patrzcie na mnie, zobaczcie jaki jestem wspaniały, piękny, ciekawy i cudny!”

Nie ma przestrzeni na myślenie, o tym, czego JA chcę, pragnę i potrzebuję w tym momencie. Jest tylko ciągłe odczytywanie czego chce ode mnie świat i desperackie próby wykazania się. Może się nam wydawać, że to są nasze własne plany i pomysły na życie, ale jeśli są one budowane na ciągłej potrzebie udowadniania, że wcale nie jesteśmy tak durni jak nam tatuś sugerował, to nie mają one nic wspólnego z naszymi prawdziwymi potrzebami.

Nasze serce nie ma najmniejszej potrzeby ŻEBRAĆ o cokolwiek. Nasze serce doskonale zna naszą prawdziwą wartość, więc nie ma żadnej potrzeby szukania jej na zewnątrz. Nasze serce co prawda nie ma tyłka, ale gdyby go miało, to właśnie tam (bardzo głęboko) znajdowałaby się potrzeba udowadniania czegokolwiek innym. To po prostu nie ma znaczenia, co inni o nas sądzą, ponieważ to jest ich sprawa i odpowiedzialność, a ich opinia w żadnym stopniu nas nie kształtuje.

Jestem tym, kim jestem, a nie tym, co inni o mnie sądzą.

To wszystko nie znaczy, że nie mogę się czymś pochwalić, wykazać się przed innymi czy pozabiegać o uwagę czy docenienie. Oczywiście, że to są normalne, ludzkie potrzeby i jak najbardziej mogę sobie na to pozwolić. Rzecz w tym, że jak we wszystkim – potrzebny jest umiar i równowaga. Jest ogromna różnica między niezobowiązującym, okazjonalnym chwaleniem się, a desperackim błaganiem o uwagę na każdym kroku i dostosowywaniem całego życia pod to. Chodzi o to, że nie możemy się na tym uwieszać. Potrzebujemy akceptacji do tego, że ta uwaga czy docenienie mogą się nie pojawić (lub pojawić w niedostatecznym stopniu) i to też jest ok. To ma być miły, uskrzydlający dodatek, a nie coś, bez czego nie jesteśmy w stanie żyć.

To jest też kwestia szacunku do siebie. Nie uzależniaj swojego szczęścia od tego, czy X-iński czy Y-kowa spojrzeli na ciebie przychylnym okiem. To nieważne kim są ci ludzie – oni są tylko ludźmi z własnymi filtrami, wyobrażeniami i oczekiwaniami, a nie żadnymi wyroczniami. Nie upadlaj siebie, oddając własną wartość w cudze ręce. Nie szukaj potwierdzenia własnej wartości czy prawa do szczęścia i miłości w innych ludziach. To jest Twoje życie i to Ty tutaj decydujesz! Szanuj się, bo jak nie będziesz tego robił, to światu też nie będzie to przychodzić z łatwością.

Cudownie jest czuć wolność od cudzych presji i oczekiwań. Cudownie jest żyć po swojemu. Ubierać się wygodnie i zgodnie z własnymi preferencjami, a nie goniąc za modą. Pracować, robiąc to co się kocha, nawet jeśli nie idzie za tym prestiż i wielki pieniądz. Być w związku z osobą, którą naprawdę kochasz, nawet jeśli nie odpowiada ona twojej rodzinie. Realizować swoje pasje i marzenia, nawet jeśli inni uważają, że to głupia strata czasu. Po prostu żyć w sposób, który CIEBIE uszczęśliwia, a nie innych, ponieważ twoje życie jest twoim własnym darem i to właśnie tobie ma służyć w pierwszej kolejności.

A czy to wszystko oznacza egoizm? Tylko jeśli zamykasz swoje serce. Jeśli otwierasz się na własne serce, to nieprzejmowanie się cudzymi opiniami nie wyklucza naturalnej empatii i wrażliwości na innych. Cudze opinie mogą być ważne, ale nigdy nie są ważniejsze od tego twojego realnego dobra. Po prostu nadajesz wszystkiemu zdrowe priorytety i liczysz się z innymi, ale jednocześnie pozostajesz lojalny wobec samego siebie. :)

Komentarze są zamknięte.