Niektóre kreacje i działania wymagają nieco dłuższych procesów, co oznacza, że między początkiem naszej inicjatywy, a realizacją oczekiwanego efektu końcowego może minąć sporo czasu. Jeśli nie chcemy w tym czasie przejściowym zaburzyć całego procesu (a w efekcie zniszczyć częściowo lub całkowicie rezultaty), to potrzebujemy kluczowego składnika całej kreacji, jakim jest ZAUFANIE.

Zaufanie ma to do siebie, że buduje się z czasem. Łatwo jest ufać, jeśli robiliśmy już coś skutecznie dziesiątki razy. Co, jeśli jednak otwieramy się na coś pierwszy raz po całym życiu porażek i braków? Wtedy jest oczywiście znacznie trudniej ufać, co nie znaczy, że nie powinniśmy próbować.

Podstawowe zaufanie przejawia się w kilku kluczowych obszarach:

1. Zaufanie do siebie i swoich możliwości. Ono jest oparte głównie na naszej samoocenie i relacji ze sobą. Zaniżanie własnej wartości czy nadmierny krytycyzm, to czynniki które kompletnie demolują zaufanie do siebie, dlatego jeśli one występują – trzeba zrobić z nimi porządek, jeśli nie chcemy sabotować sobie każdej jednej kreacji. Ważne jest dostrzeganie i DOCENIANIE własnej wartości oraz potencjału (świadomość, że jako nieoświecona istota nie jestem u szczytu swoich możliwości i zawsze stać mnie na więcej niż to, co osiągnąłem do tej pory – trzeba tylko rozpoznać i przepracowywać ograniczenia, aby podnosić swoje możliwości). Również istotne będzie wspierające podejście, które nie tylko nie podcina skrzydeł, ale dodaje słowa otuchy, z wyrozumiałością i akceptacją przyjmuje błędy oraz porażki, daje przestrzeń i wiarę przynajmniej w MOŻLIWOŚĆ sukcesu.

2. Zaufanie do świata, ludzi i Boga. Zewnętrzny świat przejawia się na różne sposoby, również te negatywne i nie zawsze jest po naszej stronie. Nie zmienia to jednak faktu, że zawsze są (nawet jeśli tego nie widzimy i nie czujemy) takie miejsca i tacy ludzie, czyli takie obszary świata, które mogłyby i chciałyby nas wspierać. Pewna cześć tego świata chce być po naszej stronie i uczestniczyć w realizacji naszych celów, ale żeby samemu sobie w ogóle na to pozwolić, potrzebujemy zaufać, że właśnie tak może być. To często wymaga wyjścia poza swoje zranienia i uprzedzenia (szczególnie silnie sabotować będą nas wzorce odrzucenia, czyli przekonania, że jesteśmy niechciani, nieważni, niewidzialni czy wręcz traktowani bardzo negatywnie). W kontekście Boga chodzi z grubsza o to samo, z tą różnicą, że Bóg już w całości i jednoznacznie pozytywnie podchodzi do nas, więc tutaj nie musimy szukać tych „sprzyjających kawałków” – to jednak znowu wymaga oczyszczenia sobie stosunku do Boga i naszych oczekiwań wobec Niego.

3. Zaufanie do samego celu – musisz czuć, że to co chcesz osiągnąć ma sens, jest dla ciebie dobre i korzystne. Ważne jest również to, aby to był twój cel, aby wypływał rzeczywiście z potrzeb twojego własnego serca, a nie oczekiwań rodziny czy społeczeństwa lub twoich błędnych wyobrażeń i założeń na temat życia. Trzeba być po prostu szczerze przekonanym do swojego celu i gotowym do tego, aby przyjąć jego rezultaty. Potrzebujesz zaufać, że poradzisz sobie choćby ze zmianami, jakie on może wprowadzić w twoim życiu. Nawet pozytywny cel może przerażać, jeśli wiąże się z dużymi zmianami w dotychczasowym porządku np. wejście po raz pierwszy w związek, jeśli do tej pory zawsze się funkcjonowało samotnie, oznacza kompletnie nowe funkcjonowanie na wielu obszarach.

4. Ogólne zaufanie w szczęście, powodzenie, sukcesy, pozytywne możliwości, itd. Głównie sabotażyści takiego szerszego podejścia do realizacji celów to przyzwyczajenie do rozczarowań (trzeba przebaczyć sobie i innym przeszłe rozczarowania i je sobie odpuścić, jednocześnie pozwalając na zaspokojenie tych braków), ciągłe niezadowolenie (kreacja na niezadowoleniu prowadzi jedynie do większego niezadowolenia) i wszelkiego rodzaju czarnowidztwo, snucie czarnych scenariuszy, pesymizm i nastawianie się na ten gorszy niż lepszy rezultat. W tym ostatnim przypadku musimy sobie uświadomić, że to właśnie to nastawienie, nawet jeśli uzasadnione przeszłymi doświadczeniami, jest samospełniającą się przepowiednią i jeśli nie zechcemy zmienić naszego nastawienia, wkładając w to chociaż trochę dobrej woli w mniej fatalistyczne podejście, to nie mamy co liczyć na to, że będzie lepiej.

Jak widać, to zaufanie jest znacznie szerszym tematem niż mogłoby się to wydawać na pierwszy rzut oka :) Jeśli któreś z tych obszarów niedomagają w dużym stopniu, to z pewnością działa to bardzo destrukcyjnie na efekty kreacji. W takim wypadku zamiast z frustracją kreować dalej i po raz kolejny odbijać się od braku rezultatów – warto wrócić do podstaw i popracować nad obszarami, które sabotują cały proces. To oczywiście nie wymaga całkowitego porzucenia działań czy kreacji w międzyczasie, ale nie zmienia to faktu, że większy nacisk powinniśmy położyć na zrobienie porządku i przygotowaniu właściwego gruntu, nawet jeśli jesteśmy już zmęczeni i zniecierpliwieni. Jest to jednak bardzo korzystna inwestycja, ponieważ raz uporządkowane i porządnie ugruntowane kwestie będą już na stałe wspierać wszystkie kolejne kreacje, znacznie przyspieszając te procesy i zwiększając pozytywne rezultaty :)

Komentarze są zamknięte.