Dziś kilka słów o Dostatku – nie tylko tym finansowym i materialnym, ale Boskim Dostatku, czyli obfitości wszystkiego co realnie ważne i potrzebne – pozytywnych uczuć, bliskości, szans i okazji, możliwości, cudownych kreacji, miłych doświadczeń, inspiracji, wsparcia, opieki i wielu, wielu innych.

Większość z nas, z racji własnych braków i poczucia oddzielenia od własnej Boskości postrzega bogactwo czy dostatek jako coś, co przychodzi z zewnątrz. Sam się wielokrotnie łapałem na tym, że umysł automatycznie myślał o bliżej nieokreślonej, odległej przestrzeni z której miałyby przyjść dobra, na które się otwierałem (szczególnie widoczne to było w tematach finansowych, gdyż bardzo łatwo odczuwać pieniądze i ich źródła jako coś kompletnie oderwanego od nas). Sprawy nie ułatwia fakt, że technicznie rzecz biorąc takie pieniądze to rzeczywiście przychodzą z zewnątrz, no bo przecież z ucha sobie ich nie wyciągnę ;)

Tutaj jednak wszystko jak zawsze rozbija się o szczegóły. Takie pieniądze można sobie kreować na przeróżnych intencjach np. na intencji braku (wtedy nie dostajemy nic albo mało i wielkim wysiłkiem), walki (każdą złotówkę musimy wyszarpać światu) czy manipulacji (udaje się dostać pieniądze, może nawet duże, ale kłamiąc i oszukując, co ZAWSZE ma swoją cenę). Możemy też sięgnąć po zdrowsze intencje, czyli np. świadomość Dostatku (którą najpierw trzeba w sobie rozwinąć i ugruntować, aby móc z niej korzystać, a to może wymagać trochę pracy). Chcą kreować z poziomu Dostatku musimy zwrócić uwagę na to, skąd ten cały Dostatek się bierze. Wielu rozwojowców popełnia subtelny błąd, stwierdzając że Dostatek jest od Boga, a nie od nas samych, co jest tylko półprawdą.

Bóg jest źródłem Dostatku, to prawda. Rzecz w tym, że my też jesteśmy tym źródłem i dopiero wtedy, kiedy oba źródła zgrają się ze sobą, doświadczając jedności w dostrojeniu do Dostatku, wtedy ten Dostatek może się rzeczywiście przejawić konkretnie dla nas. Aby to lepiej zobrazować, pozwolę sobie na pewne uproszczenie: Można powiedzieć, że Bóg jest nośnikiem Dostatku jako ogólnego konceptu, pewnego szeroko rozumianego potencjału, który może przejawić się na wiele różnych sposobów i który obejmuje cały wszechświat. Z kolei ja mogę być źródłem swojego osobistego Dostatku, gdy poprzez moją otwartość, intencje, preferencje i dostrojenie wyciągam z tej szerokiej puli to, co mnie interesuje i nadaję temu konkretny kształt pod swoje własne życie. Można więc powiedzieć, że ja tutaj rzeźbię, a Bóg dostarcza mi materiały (bez których nic bym nie zrobił). Oczywiście Bogu zdarza się też trochę rzeźbić, żeby nas wesprzeć, ale to jest akurat mniej istotne w tym kontekście.

Gdyby nie było tutaj mojego wkładu (inicjatywy, zaangażowania, otwartości, czegokolwiek) to Dostatek byłby tylko bezkształtną energią, krążącą wokół mnie jako pewien potencjał, ale nie przybierającą żadnego konkretnego kształtu w moim życiu (nie licząc może zewnętrznych wpływów, które by przychodziły i odchodziły niezależnie od mnie – mógłbym z tego korzystać, ale nie byłoby to moje). To dopiero moja wolna wola, która godzi się i przyjmuje ten Dostatek, pozwala na to, aby on mógł przejawić się w mojej osobistej przestrzeni, zgodnie z moimi potrzebami, skrojony personalnie pode mnie.

Rozumiejąc te zależności, możemy spojrzeć z większym zrozumieniem, co to znaczy, gdy ktoś mówi, że to my jesteśmy źródłem własnego dostatku :) Warto o tym wszystkim pamiętać, gdy następnym razem będziemy kreować dostatek pieniędzy czy czegokolwiek innego.

Komentarze są zamknięte.