Droga do oświecenia to nie jest sprint. To nie jest nawet maraton. To niezwykle długa podróż, porównywalna raczej z koniecznością pieszego przejścia setek tysięcy kilometrów.

Jeśli masz przed sobą tak długą wędrówkę to rozsądek słusznie będzie ci podpowiadał, że nie ma najmniejszego sensu biec – w ten sposób daleko nie zajdziesz, a tylko zużyjesz niepotrzebnie zbyt dużo siły i to co zyskałeś na biegu, stracisz chwilę później na potrzebie regeneracji i odpoczynku. Dużo efektywniej będzie iść zdecydowanie, ale bez pośpiechu i przemęczenia się. Musisz mądrze zarządzać swoimi zasobami, tak aby zachować siły na długi czas. A to oznacza choćby potrzebę odpoczynku i zatrzymania się od czasu do czasu, szczególnie po tych bardziej wymagających odcinkach drogi, które cię wymęczyły.

Kolejna kwestia to planowanie – nie rozplanujesz w każdym szczególe tak długiej trasy. Nie wiesz przecież co cię spotka po drodze, jak sobie poradzisz z różnymi wyzwaniami, czy nie zbłądzisz gdzieś po drodze, czy nie trafisz na zamkniętą trasę. Wydarzyć się może naprawdę wiele, więc najsensowniej jest po prostu znać ogólny kierunek i mieć konkretny plan na obecny odcinek trasy – kolejny odcinek rozplanujesz jak już się do niego zbliżysz i będziesz widział z czym masz do czynienia, w jakich warunkach i w jakim stanie sam będziesz. Możesz oczywiście snuć nieco bardziej dalekosiężne plany, ale życie nieraz będzie ci je weryfikować, więc będziesz musiał pozostać elastyczny – kurczowe trzymanie się swoich pomysłów bez względu na okoliczności nie doprowadzi do niczego dobrego.

Normalne jest to, że w trakcie tej niezwykle długiej podróży nieraz będziesz zmęczony, zniechęcony czy rozproszony atrakcjami, pojawiającymi się po drodze. Nieraz się zatrzymasz, źle skręcisz zbaczając w niewłaściwym kierunku, a czasami może i nawet niepotrzebnie się cofniesz. To jest całkowicie normalne przy tak długiej i wymagającej podróży, więc nie miej do siebie żalu o to.

Biorąc pod uwagę czas trwania i długość wędrówki uwzględnij to, że skoro ona ma tak długo potrwać – może warto by było nauczyć się czerpać przyjemność i satysfakcję z samej podróży. Jeśli będziesz się frustrował, że do celu tak daleko i że nie będziesz zadowolony póki go nie osiągniesz, to cię ta frustracja zeżre na długo przed tym, zanim się do niego nawet zbliżysz. Zaślepi cię ona na tyle, że stracisz swój cel sprzed oczu i zaczniesz błądzić w ciemności, więc zdecydowanie nie warto ulegać takim emocjom. Zamiast tego rozwijaj w sobie ekscytację z poczucia przygody, odkrywania nowych obszarów, które z każdym kilometrem są coraz piękniejsze i atrakcyjniejsze, a także delektuj się korzyściami, które osiągnąłeś do tej pory. To cię będzie uskrzydlać dodając ci sił i motywacji do dalszej wędrówki, co tylko przyspieszy osiągnięcie celu.

No i ostatnia kwestia – pamiętaj, że to jest twoja własna podróż, którą musisz przejść o własnych siłach. Możesz korzystać z pomocy innych wędrowców, którzy mogą cię pokierować, gdy poczujesz się zagubiony i zdezorientowany, wyekwipują cię w świetne buty i plecak na drogę, nawet nakarmią i zaopiekują się tobą, gdy będziesz chory i głodny. Na tej drodze jednak liczą się tylko te kroki, które wykonałeś osobiście, z pomocą czy bez, ale jednak to muszą być twoje własne kroki. Tego nie przeskoczysz w żaden sposób, więc nie licz na to, że ktoś cię poniesie na swoich plecach, bo nawet jeśli do tego dojdzie – okaże się, że zostałeś poniesiony JEGO trasą, która nie jest twoją. Ostatecznie więc i tak będziesz musiał wrócić do punktu wyjścia, wkładając jeszcze dodatkowy wysiłek w odnalezienie swojej drogi.

Droga to oświecenia to naprawdę piękna i cudowna podróż. Nie spiesz się, czerp z niej jak najwięcej i ciesz się widokami :)

Komentarze są zamknięte.