Mimo, że docelowo możemy dążyć do przejawiania się tylko i wyłącznie w świecie uczuć wyższych, trzeba pamiętać, że na ten moment jesteśmy jeszcze istotami emocjonalnymi (i minie sporo czasu zanim stanie się inaczej). Żyjemy w świecie pełnym emocji, sami przeżywamy emocje, jesteśmy wręcz przepełnieni emocjami. Próby odcięcia, odepchnięcia swojej emocjonalności w imię rozwoju, gdzie siłowo próbujemy zastąpić emocje uczuciami wyższymi jest tylko robieniem sobie krzywdy.

Na naszym etapie potrzebujemy emocji, również tych przykrych i negatywnych. One bowiem spełniają dokładnie tą samą funkcję co fizyczny ból – nie tylko informują nas o problemie, ale jeszcze pokazują dokładnie w którym miejscu tkwi przyczyna. No i także walczą o naszą uwagę, tym silniej i intensywniej, im ważniejsza jest to sprawa.

Jeśli zranisz się w palec to poczujesz ból, który zwróci ci uwagę na ranę, którą trzeba się zająć – oczyścić i opatrzyć. I nawet po tych czynnościach jeszcze będzie pobolewać przez jakiś czas – żebyś pamiętał o obchodzeniu się delikatnie z tym miejscem, póki się goi. Z emocjami jest tak samo – one będą uderzać najsilniej wtedy, gdy dzieje się coś ważnego, czym się jeszcze nie zająłeś. Jeśli będziesz to ignorował, a emocjonalna rana pozostanie otwarta, to będziesz ponosić konsekwencje w postaci ciężkiego do zniesienia bólu emocjonalnego. To jest tak bolesne nie po to, aby ci dowalić, ale po to, żebyś przestał się opierać i zajął tym problemem. Jak już to zrobisz, to intensywność emocji znacznie spadnie i poczujesz ulgę, choć przez jakiś czas jeszcze może „pobolewać”, dopóki będzie się to wszystko układać, trawić i ugruntowywać w twojej głowie. Docelowo jednak, jeśli problem zostanie rozwiązany to znikną całkowicie emocje z nim związane, ponieważ one nie będą już do niczego potrzebne.

I tutaj dochodzimy do niezwykle ważnego wniosku. Uwalnianie się od przykrych emocji nie polega na wypieraniu czucia ich i forsowaniu uczuć wyższych w ich miejsce, ale na rozwiązywaniu problemów, jakie za nimi stoją. Oczywiście w ramach tego procesu może pojawiać się potrzeba otwierania się na uczucia wyższe, ale to będzie tylko część szerszych działań.

Jeśli masz duże problemy z ogromną złością i frustracją, to twoim zadaniem nie jest po prostu uspokoić się. Twoim zadaniem jest w pierwszej kolejności nauczyć się poruszać w tej złości, nauczyć się ją przejawiać w zdrowy, nietoksyczny, niedestrukcyjny sposób (dla siebie i otoczenia), a następnie zagłębiać ją, aby odkrywać te części ciebie, które utknęły w tych emocjach. Musisz wręcz pozwolić sobie na złość, ale przeżywając ją w sposób ŚWIADOMY – dopiero wtedy będziesz w stanie ją zrozumieć, odkryć skąd ona się bierze i co ją warunkuje. A właśnie ta wiedza ta ci narzędzia i środki do tego, aby ją uzdrowić i rzeczywiście się uspokoić.

Jeśli odczuwasz nienawiść do kogoś, to twoim zadaniem nie jest przebaczyć za wszelką cenę. Potrzebujesz zbadać te emocje, dowiedzieć się dlaczego je czujesz i podtrzymujesz. Jeśli byłeś dzieckiem, któremu nie wolno było wyrażać złości to możesz potrzebować wręcz całych lat otwierania się na czucie i swobodne wyrażanie negatywnych emocji. I dopiero jak nauczysz się to wszystko czuć, wyrażać i swobodnie poruszać się w tym wszystkim, dopiero wtedy pojawi się jakakolwiek zdrowa, niewymuszona przestrzeń na wybaczanie. NIGDY nie wymuszaj na sobie wybaczenia – do niego trzeba dojrzeć i wtedy ono przychodzi samo.

Nigdy, przenigdy nie unikaj negatywnych emocji z lęku przed zaniżeniem wibracji czy innym duchowym pierdololo. Okazjonalne czucie, przejawianie i wyrażanie negatywnych emocji nie zniszczy twojej duchowości, a wręcz przeciwnie – wzniesie cię w górę, odkłamując, otwierając, oczyszczając, transformując. Nie próbuj na siłę być kimś, kim jeszcze nie jesteś i długo nie będziesz. Nie wstydź się swoich emocji i faktu, że one są.

Wszyscy je przeżywamy.

Komentarze są zamknięte.