Bywa, że intensywnie działamy w jakimś kierunku, szczerze się angażujemy, sięgamy po wsparcie od Siły Wyższej, a mimo to efektów brak albo są one niezadowalające. Pomijając tu dość oczywisty wątek sprzecznych intencji i podświadomych oporów przed realizacją celu, często będzie mieli do czynienia z innym, dość powszechnym i uniwersalnym problemem.

Chodzi o brak miłości do siebie w tym, na co się otwieramy.

Jeśli przyjrzysz się swoim motywacjom to zauważysz, że zapewne większość z nich wynika z lęków, pragnień, niezaspokojenia i tego typu rzeczy. A jak wiele z nich wypływa z czystej miłości do siebie? Jak wiele twoich motywacji jest podyktowanych tym, że jesteś dla siebie tak ważny, że pragniesz dbać o siebie, swoje potrzeby i dobro?

A nawet, gdy jest ten lęk czy niezaspokojenie (co jest normalne), to ile do tego dokładasz tej miłości, która cię otula, pociesza, wspiera, obdarza cierpliwością i spokojem ducha w drodze do zaspokojenia?

Jeśli zapominamy o miłości do siebie w tym wszystkim, wpadamy w iluzję nadmiernej zależności od świata zewnętrznego i jego warunków. Człowiek pozbawiony miłości do siebie to człowiek pozbawiony swojej wewnętrznej mocy do pozytywnych zmian, który musi kombinować jak osiągać swoje cele z tego niższego, bardziej ograniczonego poziomu. A to właśnie sprawia, że wszystko kosztuje więcej wysiłku, jest mniej efektywne i bardziej narażone na działanie czynników zewnętrznych (potem nam nie wyszło, bo inflacja, ludzie, politycy, itd.). Zamiast być świadomymi twórcami naszego życia, stajemy się ofiarami tego świata, które nieustannie walczą o przetrwanie (często frustrując się i wkurzając, że ten świat tak bardzo nam przeszkadza, gdy on jest tylko odbiciem naszego uporu nie chcącego dać nam miłości do siebie).

Spróbuj od teraz stawiać swoje działania i kreacje na fundamencie miłości. Wplataj ją absolutnie wszędzie, nieustannie wracaj do niej swoimi uczuciami, pielęgnując i wzmacniając ją na każdym kroku.

Miłością będzie przede wszystkim bardzo miłe, błogie uczucie wypływające z serca. Skup się na duchowym sercu, pomyśl o sobie i spróbuj po prostu poczuć coś miłego :)

Aspekty miłości, które będą ją wzmacniać i których warto pamiętać to m.in.:
* życzliwe i ciepłe myśli wobec siebie, swojego życia i swoich celów
* wyrozumiałość, cierpliwość
* pozwolenie sobie na słabości i ograniczenia – akceptacja i luz w tym
* okazywanie sobie wsparcia, sięganie po pomoc, gdy jest to potrzebne
* pozwolenie na bycie sobą, wolność od sztucznych ról
* dostrzeganie i docenianie swojej wartości i potencjału
* pozwalanie sobie na wszelkie dobro, jakie ma ten świat, ludzie i Bóg
* poczucie niewinności i czystości naszej duszy
* polubienie siebie i swojego sposobu bycia

Nie raz pewnie już o tym wspominałem, ale będę to powtarzał, ponieważ nie ma ważniejszej rzeczy w rozwoju duchowym czy ogólnie w całym naszym życiu niż pokochanie siebie. Budowanie miłości do siebie i uzdrawianie zdrowej relacji ze sobą jest fundamentem absolutnie WSZYSTKIEGO. Nie zapominajcie więc o tym, bo w praktyce jak to w praktyce, potem się okazuje, że wszystko wydaje się ważniejsze i ciekawsze niż jakieś tam uczucia do siebie – w końcu są rachunki do zapłacenia i inne super pilne sprawy, prawda? :D

Komentarze są zamknięte.