Zastanów się przez chwilę jak widzisz swoje funkcjonowanie w tym świecie. Zapewne jest to złożony aspekt, który ma swoje lepsze i gorsze strony, ale zwróć uwagę na to, co dominuje w twoim życiu. Czy na ogół masz poczucie, że płyniesz z nurtem czy pod prąd? Czy ogrom i złożoność świata oznacza dla ciebie mnóstwo możliwości, szans i okazji czy potencjał do problemów i liczne ograniczenia? Czy masz poczucie, że ludzie generalnie z tobą współpracują i wspierają cię czy stoją przeciwko tobie, atakując i przeszkadzając na każdym kroku? Bardziej korzystasz czy tracisz na interakcjach z ludźmi?

Jeśli twoje odpowiedzi są głównie negatywne to znaczy, że najpewniej wciąż tkwisz w osobistych traumach, które wypaczają postrzeganie rzeczywistości i budują podatność na te mniej przyjemne interakcje z innymi. Jeśli dominuje w tobie poczucie, że jest tak pół na pół, to zapewne jesteś jeszcze w trakcie podróży ku wyższej jakości albo utknąłeś gdzieś po drodze, zatrzymując się w przeciętności.

Gdyby zadać te pytania setce ludzi, to uzyskalibyśmy naprawdę zróżnicowane odpowiedzi, poparte równie zróżnicowanymi doświadczeniami i historiami. To pokazuje, że świat jako taki, nie jest ani dobry, ani zły. On jest odbiciem naszych intencji i nastawień, a co za tym idzie – zawiera w sobie niezwykle szerokie spektrum możliwości – od skrajnie złych po skrajnie dobre, z ogromem opcji po środku.

I tak naprawdę tylko od Ciebie zależy to, do jakiego zakresu tego spektrum jesteś dostrojony. To zawsze będzie tylko pewien wycinek, ponieważ nie da się dostroić do całości jednocześnie. Skrajna nienawiść za bardzo się gryzie z totalną miłością, więc to zawsze będzie kwestia wyboru pewnych części kosztem innych, co oczywiście nie jest żadną stratą, bo nie wszystko jest warte doświadczania.

Pytania z początku pokażą ci mniej więcej w jakiej części całego spektrum obecnie się znajdujesz. I jeśli to nie jest ta część najbliższa miłości, to zadaj sobie pytanie, czy warto tkwić w tym innym miejscu. Miej świadomość, że absolutnie nikt i nic nie trzyma cię wbrew twojej woli w tym zakresie, który ci nie odpowiada. Żeby przestroić do lepszej jakościowo części spektrum trzeba tylko, i aż zmienić dwie fundamentalne kwestie:
* Jak widzę siebie samego
* Jak postrzegam świat i ludzi

Za tym oczywiście będzie stał ogrom różnego rodzaju wyobrażeń i emocji, więc może to oznaczać naprawdę wiele pracy. Ważne jest jednak to, aby mieć świadomość, że nie jesteś ofiarą takiego, czy innego świata (takiej jego wersji, jaką sobie stworzyłeś w swojej głowie) i to nie jest tak, że musisz tkwić w tym zakresie doświadczeń, do jakich przywykłeś i które były „normalne” odkąd pamiętasz. To tylko od twojej dobrej woli zależy, czy podejmiesz decyzję o przynajmniej próbie spojrzenia na siebie i resztę świata inaczej niż do tej pory.

Zauważ, że nawet ci sami ludzie potrafią czasami diametralnie inaczej się przejawiać w zależności od sytuacji czy tego, z kim mają do czynienia. To wynika z tego, że każdy z nas również aktywnie przejawia mniej lub bardziej szerokie spektrum różnych energii, zarówno tych lepszych, jak i gorszych. I to właśnie od twojego nastawienia do siebie i innych, od tego do jakiego spektrum doświadczeń jesteś dostrojony – zależy to, czy wyciągasz z innych to, co najlepsze czy to co najgorsze (lub coś po środku). Osoby z bardzo silnie negatywnym podejściu do świata, gdy już uwolnią się od takiego nastawienia, są później w szoku gdy zauważają ile dobra i wartości jest w tych wszystkich zwykłych ludziach, których wcześniej widzieli jako plugawe, złe i zepsute istoty. Nasze osobiste spektrum doświadczania bardzo mocno ogranicza to, co odbieramy ze świata – docierają do nas tylko informacje, które jakościowo są zbliżone do tego, do czego jesteśmy dostrojeni. Będąc więc w bardzo niskich energiach, moglibyśmy nie zauważyć miłości, nawet gdyby odbiła się od naszej twarzy.

Z tego względu też, mając ograniczone możliwości odbioru, jeszcze bardziej utwierdzamy się w przekonaniach, że świat jest dokładnie taki, jakim go widzimy, a kolejne sytuacje i wydarzenia są tylko kolejnymi dowodami na to. Tymczasem to właśnie nasze osobiste spektrum doświadczeń (które sami wybieramy, dostrajając się do takich, a nie innych energii) buduje nasze postrzeganie rzeczywistości, więc poniekąd można powiedzieć, że to my sami tworzymy naszą rzeczywistość.

Jeśli czekasz aż miłość sama przyjdzie zanim w nią uwierzysz, to się nie doczekasz. To najpierw ty sam musisz zdecydować się na dostrojenie do wyższych energii, a dopiero wtedy będzie mógł je w pełni zauważać, czerpać z nich i właśnie na nich budować swój prywatny świat.

Świat ma dla ciebie tyle dobra, na ile sam sobie pozwalasz.

Komentarze są zamknięte.