Chyba najbardziej nadużywaną przez ezoteryków odpowiedzią na każdym problem jest klątwa (ewentualnie podczepienia pod złe duchy, demony czy inne nikczemne byty) i domyślam się, z czego to wynika. Otóż jest to wygodna opcja na praktycznie każdą sytuację. Nie idą ci związki? Klątwa. Brakuje ci pieniędzy? Klątwa. Jesteś nieszczęśliwy? Klątwa.

Żeby nie było – nie neguje istnienia takich zjawisk, ale chcę zwrócić uwagę na kilka kwestii. Po pierwsze – w wielu przypadkach żadnej klątwy nie ma. Jest tylko pozbawiony wyobraźni lub nieprzytomny ezoteryk, który nie potrafi powiedzieć niczego mądrzejszego, więc rzuca hasło „klątwa”, bo to potrafiłaby zrobić nawet ezoteryczna małpa :) Klątwą można wytłumaczyć KAŻDE negatywne zjawisko, klient praktycznie nigdy nie ma możliwości, aby jednoznacznie wykluczyć taką opcję, a w dodatku wielu osobom taką opcja bardzo odpowiada. W końcu czy nie lepiej, żeby te wszystkie nieszczęścia były winą głupiej klątwy, którą można raz dwa usunąć niż jakby miało się okazać, że jest potrzebna wieloletnia terapia i całkowite przebudowanie własnej samooceny? Zapotrzebowanie na proste odpowiedzi i jeszcze prostsze rozwiązania zawsze jest wysokie, więc niektórzy robią na tym dobry biznes.

Druga sprawa – nawet jeśli rzeczywiście jakaś klątwa jest (co może się zdarzyć, ale to też zaraz nie jest nie wiadomo jakie nieszczęście, o czym za chwilę) to samo powiedzenie komuś, że jest klątwa i jest ona główną przyczyną problemu również jest niekompetencją. Zdarzało się, że przychodzili do mnie ludzie, którym ktoś powiedział o jakiejś klątwie, a oni kompletnie nie czają, o co chodzi, skąd się to wzięło, itd. Po prostu chcą ją usunąć i zakładają, że to rozwiąże wszystkie ich problemy. A co z wolną wolą, karmą, intencjami, wzorcami, podatnościami, z jakąś podstawową przyczynowością? Żadna klątwa nie będzie nigdy główną przyczyną problemu, ona może być jedynie jego przedłużeniem. U podstaw zawsze jest kwestia zrozumienia nie tego, co KTOŚ nam zrobił, ale jakie to MY mieliśmy wzorce, intencje i nastawienia, które nas doprowadziły do konkretnej sytuacji. Jeśli ja komuś powiem, że kiedyś się z kimś pokłócił o kobietę i zazdrosny facet rzucił na niego klątwę, a potem powiem, że się jej pozbyłem to może i klient będzie miał powierzchowne poczucie, że coś się uzdrowiło, może nawet zadziała efekt placebo i lepiej się poczuje przez jakiś czas albo nawet uwierzy w coś pozytywnego i przełamie jakiś schemat, ale to wszystkie będzie niesamowicie płytkie. To w żaden sposób nie pogłębi samoświadomości klienta, nie pomoże mu zrozumieć, co go ukształtowało i nie zmieni jego fundamentalnych nastawień do siebie i otaczającego świata. Skąd więc pewność, że za jakiś czas nie wpakuje się w dokładnie taki sam problem?

Nie zliczę, ile razy klient przychodził nakręcony jakąś ezoteryczną historią, a tam np. dość oczywista nerwica z powodu traum w dzieciństwie. I czasami naprawdę mam ochotę użyć bardzo brzydkich słów, kiedy widzę taką biedną, znerwicowaną osobę, która słysząc coś o klątwach czy innych równie strasznych, ale jednocześnie abstrakcyjnych dla niej i oderwanych od niej jej zdolności poznawczych doświadczeniach popada w jeszcze większe znierwicowanie. Ona przyszła z konkretnym problemem, a dostała odpowiedź, która nie tylko jej niczego nie wyjaśniła, ale dowaliła jej kolejny problem – nawet gorszy, ponieważ mocno abstrakcyjny i totalnie poza zasięgiem jej możliwości radzenia sobie z nim. I czemu to ma służyć? Klient czuje się gorzej, wie jeszcze mniej niż wcześniej, nie ma żadnych narzędzi i możliwości poradzenia sobie z tym. Czasami nawet usłyszy, że to jego wina, bo nie jest gotowy, aby to puścić – czemu jednak nie jest gotowy (jakie dokładnie intencje i przyczyny za tym stoją), to tego ezoteryk już nie wyjaśni.

I wreszcie trzecia sprawa – klątwa to tylko klątwa. Jakiś energetyczny, emocjonalny balonik, który ktoś nadmuchał, który mógł się do ciebie przyczepić i który z jakiegoś powodu podtrzymujesz w swojej przestrzeni, ale to się nie różni specjalnie od wszelkich innych wzorców. Jest to taki sam temat do przepracowania jak każdy inny. A sama klątwa działa tylko na tyle, na ile jest przyzwolenie w twoich intencjach na to. Jeśli będziesz ulegał panice i nakręcał jakieś straszne scenariusze to z pewnością stworzysz podatny grunt na to. Sam temat jest rozbuchany, ponieważ klątwami ludzie uwielbiają się straszyć od tysięcy lat i stąd może być zakodowany duży strach przed nimi i przede wszystkim wyolbrzymianie skuteczności klątw. One jednak tak samo jak każde inne zjawisko, nie są w stanie złamać podstawowych praw rządzących wszechświatem, a przede wszystkim wolnej woli! Nikt i nic w całym wszechświecie nie może narzucić ci niczego wbrew twojej otwartości na to, a same klątwy jeśli już mają działać, to tylko w takim zakresie w jakim twoje wzorce i obciążenia na to pozwalają. Nie ma absolutnie takie opcji, aby człowiek otwarty na miłość i szczęście miał to stracić z powodu jakiejś klątwy. Taka klątwa może być przedłużeniem twoich własnych intencji do tego, aby sobie coś sabotować, więc u podstaw jak zwykle najważniejsze i tak będzie to, co się dzieje w tobie i twoim wnętrzu, a nie wielka, dramatyczna historia. Jeśli jesteś nieszczęśliwy i ci w życiu nie wychodzi to sam jesteś za to odpowiedzialny, a złe życzenia innych ludzi mogą być jedynie wyrazem twojego własnego zamknięcia.

Historie o klątwach bywają najczęściej po prostu wygodnym zrzucaniem odpowiedzialności za siebie, swoje decyzje, działania i nastawienia. Chcesz być szczęśliwy to po prostu otwieraj się na swoje własne szczęście – sam jesteś kowalem swojego własnego losu!

Komentarze są zamknięte.