Niezależnie od tego, o jakiej sprawie życiowej byśmy nie mówili – zawsze mamy do uwzględnienia dwie rzeczy: możliwości i ograniczenia. Jedno i drugie jest tak samo istotne, choć temu pierwszemu zawsze warto poświęcić nieco więcej uwagi.

Osoby o zaburzonym postrzeganiu rzeczywistości często mają problem ze zdrowym zbalansowaniem obu tych czynników. Pesymiści mają tendencje do nadmiernego pochylania się nad ograniczeniami, nadając im zbyt dużą moc i znaczenie. Z kolei nieprzytomni optymiści skupiają się na możliwościach, ale często nie chcą widzieć ograniczeń, co nie kończy się zbyt dobrze w wielu przypadkach.

Zdrowe podejście wymaga zrównoważonego postrzegania danej sprawy. Z jednej strony podchodzimy świadomie do ograniczeń, dopuszczamy do siebie ich obecność i uwzględniamy je w naszych planach. Z drugiej jednak strony, samo istnienie ograniczeń nie jest czymś co nas zniechęca czy paraliżuje, a raczej zmusza do poświęcenia większej uwagi w szukaniu optymalnych rozwiązań. A jakieś możliwości są zawsze, w każdej sytuacji, bez wyjątku. Oczywiście za nimi mogą stać wspomniane ograniczenia, konkretna cena do zapłacenia (np. cierpliwość, rezygnacja z czegoś mniej ważnego czy konieczność znalezienia pomocy u drugiego człowieka), ale zawsze da się zrobić coś, cokolwiek.

Aby jednak dojść do punktu, w którym na spokojnie szukamy najlepszych możliwości, najpierw musimy przejść przez akceptację ograniczeń. A to jest problem dla wielu osób, które nie chcą pogodzić się z niewygodnymi dla nich faktami. Walka z tym, czego w danym momencie nie możemy zmienić jednak nie przynosi nic poza frustracją, zmęczeniem i bezsilnością. Dla własnego zdrowia psychicznego i powodzenia naszych planów, potrzebujemy pogodzić się i zaakceptować istniejące ograniczenia – tylko wtedy będziemy mogli przekierować naszą uwagą na to, co najpraktyczniejsze, czyli szukanie REALNYCH rozwiązań, uwzględniających zarówno nasze możliwości, jak i też istniejące ograniczenia.

Omówmy to sobie na przykładzie. Powiedzmy, że jest osoba, która od lat zbierała pieniądze na mieszkanie, ale obecna sytuacja gospodarcza sprawiła, że najpierw ceny mieszkań poszły mocno do góry, a potem w wyniku podnoszenia stóp procentowych i ogólnej sytuacji w kraju, jej zdolność kredytowa dramatycznie spadła. W efekcie kupno mieszkania jest dla niej teraz poza jakimkolwiek zasięgiem.

I jak teraz wyglądają nasze ograniczenia i możliwości? Cóż, na pierwszy rzut oka wydaje się, że mamy głównie ograniczenia, i to całkiem poważne, a możliwości żadnych.

W pierwszej reakcji pojawi się pewnie mnóstwo emocji – złości, żalu, niemocy czy poczucia niesprawiedliwości. To jest oczywiście naturalne, że te emocje są i warto pozwolić sobie je trochę przeżyć, wyrazić i przetrawić. Tu dajemy sobie tyle, czasu ile będzie nam potrzebne, ale prędzej czy później warto pójść dalej. Szukamy więc możliwości, zadając sobie pytania: „Co mogę teraz zrobić? Co będzie najlepsze dla mnie w tej sytuacji? Jakie mam jeszcze opcje? Na jakie poświęcenia jestem gotowy, aby osiągnąć ten cel? Czy chcę jeszcze do niego dążyć czy nie jest on dla mnie aż ważny?”

Pojawiające się w trakcie analizy negatywne emocje będą świadczyć o tym, że wciąż jeszcze nie pogodziliśmy się w pełni z ograniczeniami, które się pojawiły. To jest też naturalne, ale warto mieć świadomość, że im bardziej uda nam się wyciszyć i zbudować akceptację dla nieprzyjemnych faktów, tym więcej będzie przestrzeni dla genialnych inspiracji i pomysłów z intuicji. Im trudniejsza jest sytuacja, tym bardziej potrzebujemy odpowiednich warunków (spokoju, luzu i akceptacji), aby dopuścić do siebie intuicyjne pomysły i rozwiązania. To niestety bywa trudne, ponieważ zazwyczaj jest tak, że im trudniejszy problem, tym więcej emocji za sobą niesie, ale praktyka czyni mistrza :)

Gdy opadną pierwsze emocje, które krzyczały, że teraz to już jest pozamiatane i nie da się nic zrobić, stopniowo okazuje się, że możliwości jest całkiem sporo, choć niekoniecznie są to rozwiązania szybkie i przyjemne, ale jednak jakieś są:
* można popracować nad zwiększeniem dochodów, aby poprawić zdolność kredytową (np. rozwijanie własnego biznesu, tymczasowo dodatkowe źródło pieniędzy, itp.)
* może jednak zamieszkanie w innej lokacji, gdzie są tańsze mieszkania albo rezygnacja z jednego pokoju nie jest czymś złym?
* może jesteś w stanie sensownie ulokować oszczędności, aby chociaż częściowo ochronić je przed inflacją i po prostu poczekasz na lepsze czasy?
* może akurat ktoś z rodziny jest w stanie wziąć kredyt z tobą, aby zwiększyć twoją zdolność albo ma możliwość pożyczyć ci większą sumę?

Nie będę wymieniał wszelkich możliwych opcji, ale z pewnością można wymyślać i wymyślać kolejne. Część z nich może być poza zasięgiem, inne mogą wiązać się z bolesnymi wyrzeczeniami, ale jednak jest JAKAŚ droga, którą można obrać i cierpliwie nią podążać aż do skutku.

Wiem, że czasami życie potrafi tak dowalić, że mamy ochotę poddać się albo obrazić na cały świat, rezygnując ze swoich marzeń. To jednak tylko prowadzi do narastającej frustracji i poczucia pustki, więc nie warto zatrzymywać się na takich emocjach. W życiu dzieje się wiele rzeczy głupich, bez sensu czy niesprawiedliwych (patrząc bardziej z tego powierzchownego poziomu, ale to on porusza nasze emocje, więc jest też ważny) – to wszystko jednak nie jest powodem, aby rezygnować z siebie i swojego szczęścia.

Jeśli życie rzuca Ci kłody pod nogi, nie załamuj się, a po prostu zatrzymaj się na chwilę i zastanów się, jak możesz je obejść. Może czeka cię dłuższa i trudniejsza droga od tej, którą na początku planowałeś, ale jeśli będziesz wytrwały – prędzej czy później ją przejdziesz i osiągniesz swój upragniony cel. Wystarczy tylko, że sobie na to pozwolisz, wybierając opisane powyżej podejście :)

Komentarze są zamknięte.