Powierzchownie może się wydawać, że przesadnie rozpieszczone dzieci mają bardzo dobrze, ale w gruncie rzeczy dotyka je nieszczęście, będące niezwykle zdradliwą pułapką. Przeanalizujmy to na przykładzie typowej „księżniczki tatusia”, która jest oczkiem w głowie mężczyzny, który spełnia każdą zachciankę swojej córeczki.

Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na to, że w takim podejściu do dziecka kompletnie brakuje równowagi. W odpowiedzialnym rodzicielstwie chodzi przecież o to, aby MĄDRZE reagować na potrzeby dziecka, adekwatnie do okoliczności. Motywacje dziecka bywają podatne na manipulacje (np. reklamy zabawek), chwilowe, kapryśne i niezwykle powierzchowne, ponieważ dziecko nie ma jeszcze pełnej świadomości siebie, otaczającego go świata i konsekwencji własnych decyzji. Nie bez powodu z prawnego punktu widzenia niepełnoletni nie mogą o sobie swobodnie samostanowić :) Zadaniem rodzica nie jest więc spełnianie każdej zachcianki dziecka, a raczej uczenie go równowagi w zaspokajaniu potrzeb, pokazując, że czasami możemy pewne rzeczy dostać bez problemu, a czasami po prostu są inne priorytety.

Jeśli więc rodzic przesadza z rozpieszczaniem dziecka to najpewniej próbuje sobie bądź jemu coś zrekompensować. Może wiecznie pracuje i tak naprawdę rzadko jest obecny jako ojciec, więc jak już się pojawia – próbuje nadrobić to kupowaniem drogich zabawek i spełnianiem wszystkich zachcianek córeczki. A może po prostu nie jest zdolny do stworzenia głębokiej, uczuciowej, intymnej relacji, więc w ten sposób próbuje zagłuszyć podstawowe potrzeby dziecka, przekierowując je na sprawy płytkie i powierzchowne. A to prowadzi do ogromnej tragedii, ucząc to dziecko jak wyglądają bliskie relacje – liczy się tylko dawanie i puste gesty, a nie ma mowy o zdrowej komunikacji, głębszych uczuciach i poważnej komunikacji.

Dzieci rozpieszczane w ten sposób zostają więc okaleczone emocjonalnie i na swój sposób mają nawet trudniej, niż dzieci z „typowej patologii”. Te drugie przynajmniej wiedzą, że dotknęła je krzywda, mają jakąś tam świadomość skrzywienia własnej psychiki i często szukają pomocy na terapii. Rozpieszczone księżniczki zaś żyją często w przekonaniu, że wszystko jest w porządku, ponieważ były „bardzo kochane” w domu, a stłumionych potrzeb nie widzą, ponieważ rozpieszczanie działało jak narkotyk – zagłuszało wewnętrzny ból i wzbudzało euforię, oczywiście chwilową. Wszystkie te powierzchowne gesty dawały tylko krótkotrwały zastrzyk emocji, więc ciągle trzeba było więcej i więcej, aby nie czuć tego, co jest pod spodem. Stąd też typowe dla takich dzieci szybkie nudzenie się atrakcjami i ciągła potrzeba nowych wrażeń, nowych zabawek, itd.

Nadmiar bodźców oczywiście w dłuższej perspektywie prowadzi do znieczulenia (setna zabawka nie robi już takiego wrażenia jak ta pierwsza), więc dorastająca księżniczka szuka coraz mocniejszych wrażeń. Stąd też typowe dziewczyny z „dobrych domów”, które się narkotyzują, ostro imprezują i robią wiele innych dzikich rzeczy. Nie zawsze jednak przyjmuje to taką skrajną postać. Może to przejawiać się w postaci notorycznego zmieniania partnerów w związku (jak te zabawki, które się szybko nudziły) czy ogromnej zachłanności na różne rzeczy (np. uwielbienie, uwagę, pieniądze).

Księżniczka nie jest świadoma ogromnych braków w podstawach relacji ze sobą i innymi ludźmi, więc nieustannie goni za tym, co ją nakręca, żyjąc w całkowitym przekonaniu, że właśnie tak trzeba – w końcu tak robił tatuś, który tak bardzo ją kochał, więc to musi być dobre. Ogromne braki w uczuciach, które świadczyłyby o tym, że jest ona mniej kochana, a co za tym idzie gorsza od innych dzieci (jak to podpowiadają dziecięce emocje) są czymś, czego nie chce dopuścić do siebie. W zamian więc wykorzystuje to, co ją wyróżnia na plus w stosunku do innych (znów z poziomu rozumowania dziecka), a więc to, że np. dostaje dużo drogich zabawek. Na bazie tego tworzy sobie silne przekonanie zaprzeczające lękowemu poczuciu gorszości, jako przeciwwagę – to, że jest lepsza od innych. W ten sposób tworzy się więc zadufane w sobie dziecko, często narcystyczne i egoistyczne, ale tak naprawdę cierpiące w sposób, którego nie rozumie.

Łatwo zauważyć, że dorośli ludzie, którzy mieli takie dzieciństwo – tkwią w tym tak głęboko, że są przekonani o tym, że cały świat tak funkcjonuje. Nieustannie porównują się z innymi i walczą o uwagę, o to, kto będzie lepszym i bardziej kochanym dzieckiem. Jeśli ktoś nie zamierza uczestniczyć z nimi w tej szalonej gonitwie, to pewnie dlatego, że jest zazdrosny i już wie, że by przegrał :) Oni nie rozumieją tego, że naprawdę można żyć inaczej i że nie dla każdego najważniejsze jest to, kto ma więcej pieniędzy, sławy i innych powierzchownych sukcesów.

To, co może uratować z tych wzorców, to dojrzałość do tego, aby przestać żyć schematem rozpieszczenia zaszczepionym w dzieciństwie. Trzeba odpuścić sobie gonitwę za kolejnym bodźcem, za kolejną dawką emocjonalnego narkotyku i przyjąć do siebie ból, który pojawi się „na głodzie” – to właśnie tam kryje się to wrażliwe dziecko, któremu trzeba czegoś więcej niż kolejnej zabaweczki dla chwilowej podniety. A potem nie pozostaje już nic innego jak nauka zdrowej miłości dla tego dziecka, aby odwrócić wszystko to, co zostało zaburzone…

Komentarze są zamknięte.