Niektórzy ludzie dziwią się – jak to jest możliwe, że ludzie przejawiający się w typowo zły sposób (oszustwa, manipulacje, krzywdzenie innych, itp.) mają dużo pieniędzy i ogólnie im się dobrze powodzi.
Aż by chciało się powiedzieć przekornie – a co ma piernik do wiatraka?
Czy nam się podoba czy też nie, stan materialny i wiele innych życiowych sfer nie są podłączone do jakiegoś odgórnego systemu kar i nagród. To nie jest tak, że jak jesteś dobrym człowiekiem, to dostaniesz podwyżkę w pracy z tego właśnie tytułu, tak samo jak za samo bycie chamem i gburem, życie nie zabierze ci pieniędzy.
To emocje płynące z ego domagają się „sprawiedliwości”, pojmowanej tak naprawdę w dość wąski (jak to przy emocjach zazwyczaj bywa) sposób. Dużo robi też kwestia kulturowa, szczególnie w kontekście religijnym, gdzie chrześcijaństwo bardzo mocno epatuje konceptem „boskiej sprawiedliwości”, bardzo skrupulatnie wyliczając, kto, co i za co dostanie albo nie dostanie. To wszystko wryło się w nasze postrzeganie rzeczywistości tak głęboko, że często nieświadomie reagujemy wręcz szokiem, gdy widzimy, że świat z jakiegoś niezrozumiałego powodu funkcjonuje jednak inaczej. I wtedy zamiast zastanowić nad tym, czy może przyjęliśmy błędne założenia – pojawia się złość na Boga, świat, ludzi i rzekomą niesprawiedliwość.
Tymczasem to wszystko działa dużo bardziej pragmatycznie – masz dużo pieniędzy, gdy jesteś otwarty na dużo pieniędzy. To, czy jest to budowane na czystych intencjach czy też nie, jest kwestią drugorzędną. Oczywiście idą za tym szersze konsekwencje, ale niekoniecznie takie, jak byśmy sobie to powierzchownie wyobrażali. Zazwyczaj jest tak, że brzydkie intencje po prostu budują w nas otwartość i podatności na równie brzydkie energie w podobnym klimacie, ale to niekoniecznie oznacza utratę brzydko zarobionych pieniążków :)
Patrząc w drugą stronę – posiadanie bogactwa materialnego nie oznacza, że ktoś jest bardziej urzeczywistniony i uduchowiony od tych, co mają mniej na koncie. U jednych osób może to być efekt urzeczywistnienia Boskiego bogactwa, lekkości i spełnienia, a u innych po prostu zwykłe parcie, które sprawiło, że pieniądze te wyszarpali od świata podstępem lub na siłę, wbrew wewnętrznym oporom. Sam fakt posiadania określonego bogactwa nic nam nie mówi o drugim człowieku, jeśli nie znamy całego kontekstu, motywacji i intencji jakie za tym wszystkim stoją. To samo możemy odnieść do wszystkiego innego – wyglądu, pracy, związków i wszelkich innych spraw, gdzie ludzie porównują się nawzajem, próbując nadać hierarchię „lepszy-gorszy”.
Komentarze są zamknięte.