Ludzie przejawiają się w niezwykle zróżnicowany sposób, co z jednej strony jest bardzo dobrym zjawiskiem, ponieważ niesamowicie urozmaica nasz świat. Nie byłoby tylu ciekawych ludzkich tworów i wynalazków, gdyby nie różnorodność potrzeb i charakterów. Z drugiej jednak strony ta odmienność budzi często wiele niezdrowych emocji.
Nasza psychika ma tendencje do budowania całego zbioru wyobrażeń, oczekiwań, schematów, które będą nam w głowie układać co jest dobre, słuszne i pożądane. Chcąc, nie chcąc – tworzymy sobie określoną wizję świata i ustalamy oczekiwany porządek wszelkich rzeczy, jakie znamy i które są dla nas ważne.
Wszystko co wykracza poza naszą bezpieczną i znaną strukturę, budzi niepokój, a czasem i lęk (co z kolei może prowadzić do złości i agresji jako reakcji obronnej). Problem pojawia się więc, gdy w naszej przestrzeni pojawia się człowiek o kompletnie innym systemie wartości, który gryzie się z naszym. Naturalną reakcją psychiki będzie obrona własnych systemów wyobrażeń poprzez „atakowanie” cudzych. Nie musi to zaraz przyjmować postać słownej agresji – wystarczy, że np. w swojej głowie wyśmiejemy czy podważymy sposób bycia tej osoby. Reakcje mogą być różne, ale generalnie chodzi o proste rozumowanie na zasadzie: „Moje mądre, tamte głupie”.
Jak łatwo się domyślić, nie zbliża to do siebie ludzi – prowadzi to albo do konfliktów (np. kłótni kto ma racje na dany temat, gdzie każdy jest przekonany o wyższości swojego stanowiska), albo w najlepszym razie – do uprzejmego zdystansowania się od siebie nawzajem. Generalnie dla większości ludzi ciężkie jest do przetrawienia to, że ktoś może mieć kompletnie inne podejście nawet do spraw fundamentalnych i że to wcale nie musi być nic gorszego.
Budowanie akceptacji dla cudzej odmienności, która nie będzie „zgniłą akceptacją”, czyli takim tolerowaniem z jakimś niesmakiem, wymaga już większej dojrzałości. Wbrew pozorom sednem jednak nie jest tylko samo bycie dobrym człowiekiem o otwartym sercu (chociaż jest to ważne), a poczucie bezpieczeństwa.
Tak, jak wspomnieliśmy wcześniej – często cudza „inność” uderza w naszą osobistą strukturę wyobrażeń i przekonań, które mają budować nam względnie stabilne, bezpieczne życie. U podstaw więc niechęć do innych za to, jacy są, potrzeba kłótni czy nienawiść, zbudowane są na lęku. Boimy się, że cudzy świat, ingerując w nasz własny – zniszczy lub zmieni go, skoro są one niekompatybilne w kluczowych obszarach. Im więcej mamy więc lęków, braków i niepewności, tym bardziej jesteśmy przewrażliwieni na tym punkcie i tym gwałtowniej reagujemy na ludzką odmienność (złość, pogarda, nienawiść, izolacja, walka, próby zmieniania na siłę, itp. itd.)
Jeśli chcecie być dobrymi ludźmi, którzy akceptują innych bezwarunkowo – nie próbujcie być kochani na siłę. Skupcie się na sobie, budowaniu własnego bezpieczeństwa i zaspokajaniu własnych potrzeb z poziomu serca. Odzyskując wewnętrzną równowagę, czując się bezpiecznie, dobrze i przyjemnie w swoim życiu – w sposób naturalny i niewymuszony będziecie odczuwać miłość oraz akceptację wobec innych ludzi, również tych wybierających coś zupełnie innego niż wy sami.
Gdy ugruntujcie się w tym wszystkim, zyskacie na tyle dużą stabilność i pewność w tym, czego doświadczacie, że absolutnie żadna ludzka odmienność nie będzie stanowić dla was żadnego problemu czy zagrożenia. A takie czyste, bezwarunkowe pozwolenie innym ludziom na to, żeby sobie byli tym, kim są – daje mnóstwo wolności i luzu dla nas samych :)
Komentarze są zamknięte.