Zaangażowanie – jest to jedno ze słów kluczy w kontekście skutecznego realizowania naszych celów. Bez takiego prawdziwego i szczerego zaangażowania ciężko o sukcesy w przypadku celów dłuższych, bardziej złożonych i przede wszystkim wymagających przekraczania własnych ograniczeń. Oczywiście ma to również zastosowanie w kontekście rozwoju duchowego i szeroko pojętej pracy nad sobą.
W duchowości najlepsze efekty mają nie ci bardziej inteligentni, wykształceni czy wszystko wiedzący, ale ci, którzy wkładają serce w to, co robią. Ci, którzy niezależnie od swoich ograniczeń czy problemów, nieustannie szukają, próbują, praktykują, starają się, podnoszą się po kolejnej porażce i próbują dalej. To nie są znudzeni ludzie, którzy sami nie wiedzą co robią i po co. To są osoby nakierowane na konkretny cel – pomóc sobie, rozwiązać swoje problemy, doświadczyć miłości.
W tym nie chodzi też o to, aby działać idealnie, bo to i tak jest nieosiągalne. Szczere zaangażowanie jest czymś, co nadrabia wszelkie braki i niedoskonałości, ponieważ ono sprawia, że nam zależy, a skoro nam zależy to staramy się jak możemy, poprawiamy, doskonalimy, naprawiamy i szukamy rozwiązań. Po prostu robimy wszystko to, co jest realnie sensowne i potrzebne, aby osiągnąć to, na czym nam zależy. Jest w tym zdrowy balans, ponieważ skoro dbamy o to, aby wszystko było możliwie jak najlepiej, to nie ma w tym miejsca dla żadnych skrajności.
Człowiek prawdziwie zaangażowany nie ma też miejsca i przestrzeni dla wymówek, kombinowania czy nadmiernego użalania się nad sobą. Liczy się realizacja tego bardzo ważnego celu, więc po prostu przyjmuje się okoliczności i robi się swoje.
Swój poziom zaangażowania można dość łatwo ocenić. Jeśli masz jakiś cel to zastanów się nad tym, co realnie robisz, aby go osiągnąć. Następnie zadaj sobie pytanie, ile realnie mógłbyś robić, gdybyś wykorzystał wszelkie możliwości, jakie fizycznie są dla ciebie dostępne. Uwzględnij własne i zewnętrzne ograniczenia – to ma być w miarę realistyczna ocena, więc nie zakładaj, że mógłbyś np. pracować po 18 godzin dziennie jak robot.
Im większy jest rozstrzał między tym, co mógłbyś robić, a co rzeczywiście robisz – tym mniejszy jest poziom twojego zaangażowania. Jeśli czegoś tak bardzo nie dostajesz, a od lat krzyczysz głośno jak bardzo tego chcesz i potrzebujesz, to nie chodzi o to, aby krzyczeć głośniej, ale żeby bardziej się zaangażować (no chyba, że jesteś już w procesie i choć jeszcze nie osiągnąłeś celu, to jednak się do niego zbliżyłeś). To nie słowa, a czyny się liczą.
Pracując z bardzo szerokim przekrojem ludzi zauważyłem kilka rzeczy. Ludzie, którzy przychodzą z całą górą problemów i tekstami, że oni wszystkiego próbowali i nic nie działa – zazwyczaj oczekują, że duchowy zabieg rozwiąże problem za nich tzn. oni zapłacą, a ja usiądę, wypalę i będzie po sprawie. Ci, którzy na poważnie się angażują, mimo wieloletniej pracy i braku efektów w konkretnych sferach życia, z reguły nie rzucają haseł, że próbowali już wszystkiego. Dla nich to bzdura, ponieważ w swoim zaangażowaniu ciągle odkrywają coś nowego, rosnąca świadomość wciąż zmienia perspektywę, a za każdym zakrętem czeka ich kolejna przygoda. Tutaj po prostu nie ma takiej możliwości, aby dojść do punktu w którym się już wszystko widziało i wszystkiego próbowało. Tacy ludzie przede wszystkim też polegają na sobie i na własną rękę szukają rozwiązań. Jeśli o coś pytają czy szukają pomocy, to po to, aby wesprzeć swoje własne duchowe procesy – uzupełnić braki i wzbogacić swój warsztat. Niezaangażowani zaś głównie oczekują gotowych rozwiązań, niczym tabletki na ból głowy i jeśli o coś pytają, to o to kiedy zacznie ona działać.
No dobrze, a skąd się biorą braki w zaangażowaniu? Zazwyczaj jest to kwestia negatywnych motywacji (je zastępujemy więc pozytywnymi), braku wiary w siebie, sens/skuteczność naszych działań czy dominująca potrzeba pielęgnowania swoich toksycznych wzorców np. ofiary. Jeśli więc mamy problem z angażowaniem się w nasze sprawy, to warto czym prędzej popracować nad zidentyfikowaniem przyczyn takiego stanu rzeczy i uzdrowieniem tematu. W przeciwnym razie grozi nam wieczne rozczarowywanie się sobą i swoim życiem, gdzie z jakiegoś niezwykle tajemniczego i niewyjaśnionego powodu nic nie idzie tak, jak powinno :)
Jeśli naprawdę ci na czymś bardzo mocno zależy – to żyj tą sprawą. Nie działaj ponad siły, nie zajeżdżaj się, nie katuj się tym, ale po prostu na spokojnie, regularnie, wytrwale i uczciwie rób to, co możesz i potrafisz. A jeśli nie możesz, ani nie potrafisz, to rób wszystko to, co ci pozwoli i co cię nauczy. Tu nie ma żadnej skomplikowanej magii, to jest proste – po prostu angażuj się we wszystko, co rozwija twoje możliwości do realizacji celu (i usuwa przeszkody) tak długo, aż rzeczywiście go osiągniesz :) Sama droga oczywiście może być długa i wyboista, ale spokojnie – nie chodzi o to, aby przejść ją całą od razu, ale żeby realizować ją krok po kroku. Jeśli utrzymasz swoje zaangażowanie na tyle, aby realizować w dłuższym okresie te wszystkie małe kroczki, to siłą rzeczy kiedyś dojdziesz do swojego celu – innej opcji nie ma :)
Komentarze są zamknięte.