W rozwoju duchowym dużo sobie mówimy o zajmowaniu się sobą, skupieniu na sobie czy realizowaniu w pierwszej kolejności własnego szczęścia co jest słuszne, ale nie powinno też przesłaniać nam szerszej perspektywy.

A szersza perspektywa jest taka, że my wszyscy jesteśmy częścią większej całości. Na Boskim poziomie stanowimy jedność i jednym z fundamentalnych zjawisk wszelkiego istnienia jest nieustanny przepływ – przepływ uczuć, idei, inspiracji i wielu innych zjawisk, które zyskują na silę i wzbogacają się właśnie dzięki tej cudownej wymianie.

Niedoskonałe i niestety zaburzone przez ego odbicie tej zależności widzimy w postaci takich tworów jak choćby nasze ziemskie społeczeństwa. Dla nas jest to naturalne, że dążymy do łączenia się w większe, wspólne systemy ponieważ jako jedność możemy znacznie więcej niż jako oderwane od siebie jednostki. Dziś chyba żadne z was nie wyobraża sobie dbać o swoje przetrwanie od początku do końca – zdobywać na własną rękę pożywienie, budować sobie dom (tworząc samodzielnie nawet narzędzia i materiały!), szyć ubrania, leczyć choroby bez niczyjej pomocy, itd. Technicznie rzecz biorąc jest to oczywiście wykonalne, ale kosztem ogromnego zaniżenia standardu życia, a także sprowadzenia większej części egzystencji do ciągłej walki o przetrwanie. Nie bez powodu ludzie stwierdzili, że jednak wygodniej i praktyczniej będzie rozdzielić te zadania i zorganizować systemy, które ogarną to wszystko dużo sprawniej.

Rozejrzyj się teraz po swoim mieszkaniu – wszystkie meble, wyposażenie, sam budynek – wszystko co widzisz, zostało wymyślone, zaprojektowane i stworzone przez kogoś. Wszędzie wokół otaczają cię efekty cudzej pracy z których nieustannie korzystasz. Chodnik, którym idziesz do sklepu ktoś musiał najpierw położyć. W twoim kranie płynie woda, ponieważ ktoś nie tylko zbudował całą infrastrukturę, ale też cały czas pilnuje tego, aby ta woda płynęła dalej.

Jeśli do tej pory się nad nie zastanawiałeś to pewnie nawet nie byłeś świadomy jak wiele zawdzięczasz innym ludziom i jak bardzo obniżyłaby się jakość twojego życia, gdyby nie ten ogrom pracy.

Do czego zmierzam?

Otóż chciałbym, abyś mając tą świadomość, że jesteś częścią czegoś znacznie większego od siebie, miał do tego szacunek. Chciałbym, abyś w twojej drodze do własnego szczęścia, bogactwa czy spełnienia przejawiał się ten szacunek. To się tyczy szczególnie zarabiania, ponieważ tutaj najczęściej ludziom puszczają moralne hamulce. Gdy pojawia się okazja na łatwy pieniądz, szybko przestaje się myśleć o karmie, intencjach i Boskiej mądrości :)

Osobiście uważam, że nie powinniśmy bogacić się na tym, co przynosi więcej szkody niż pożytku ogółowi społeczeństwa. Wzbogacanie się na oszustwach czy sprzedaży narkotyków jest dość oczywistym złem, ponieważ wspiera to szkodliwe i niepożądane zjawiska. Jest jednak też taka szara strefa działań, które np. są legalne z punktu widzenia prawa, ale szkodliwe społecznie. Dla mnie przykładem takiego nowego zjawiska jest kopanie kryptowalut o którym pisze też nieprzypadkowo, ponieważ co chwilę słyszę od moich klientów, że chcą albo właśnie w to inwestują :)

To jest tylko moja prywatna opinia, ale sam proces kopania kryptowalut na ten moment wiąże się z ogromnymi kosztami środowiskowymi (ogromne zużycie elektroniki plus jeszcze większe koszty energii elektrycznej) co przy obecnym kryzysie klimatycznym jest bardzo, ale to bardzo niebezpiecznie dla przyszłości naszej planety. Mało tego, ludzie zarabiają tutaj czysto spekulacyjnie na czymś co ma wartość umowną i co nie realnych przynosi korzyści światu, a jednocześnie kosztuje nas ogromne zasoby. Czyli generalnie zużywamy mnóstwo prądu i elektroniki, tworząc śmieci (przy kryzysie energetycznym i klimatycznym), nie tworząc nic wartościowego dla świata, żeby ktoś mógł się nachapać kosztem nas wszystkich! O przepraszam wartością jest to, że powstaje waluta wolna od rządowych regulacji, co rozwojowcy chętnie podchwytują – szkoda tylko, że w praktyce oznacza to przede wszystkim raj dla przestępców – ułatwia to kupno narkotyków, handel dziecięcą pornografią, zlecanie morderstw, unikanie podatków i wiele innych „wolnościowych” działań :D Nikt mnie tutaj nie przekona, że jakieś tam plusy (które na pewno też są), są warte tego całego kosztu, jaki ponosimy jako społeczeństwo.

Niestety prawda jest taka, że gdyby można było legalnie i opłacało by się to, aby zabierać wodę z jezior i sprzedawać ją w butelkach zagranicę, to w ciągu pół roku nasz kraj zamieniłby się w pustynie. I na bank zaraz by się znalazła cała grupa rozwojowców mówiąca o wolności finansowej i innych światłych ideach, byleby się nachapać, nie patrząc na te szersze, długoterminowe konsekwencje dla nas wszystkich.

Dlatego ja was proszę tylko o jedno – spróbujcie poczuć tą naszą jedność i szanujmy się nawzajem, szanujmy ten nasz piękny, ziemski dom i bądźmy świadomi konsekwencji tego, co robimy :)

Komentarze są zamknięte.