Zauważyłem, że duchowiacy bardzo często, nawet częściej niż reszta społeczeństwa, mają problem z akceptacją otaczającego ich świata. Wynika to zapewne z faktu, że otwierając się na pozytywne nastawienie i doświadczenia, z prawej i lewej obrywają czymś negatywnym i ograniczającym. W końcu jak tu się relaksować i koncentrować na miłości, jak tutaj jakiś cham drze mordę bez powodu, rząd podwyższa podatki, a korporacje wyniszczają planetę?

Ah, te iluzje zagubionego umysłu.

Ten świat jest przecież zbiorową kreacją nas wszystkich – moją, twoją, tych i tamtych. Tak, wiem, że większa cześć ludzi ma takie niezbyt ciekawe intencje i ich jest więcej. To nie jest jednak tak, że te brzydkie kreacje muszą cię wchłonąć i pożreć. Ty masz swoje osobiste doświadczenia. Możesz je przeżywać w tej naszej wspólnej przestrzeni, która jest jaka jest, ale to wciąż nie jest żaden czynnik, który uniemożliwiałby ci życie po swojemu.

Większość ludzi jest przekonana, że świat zewnętrzny wpływa na nich poza ich kontrolą i możliwościami wyboru, ale to tylko iluzja wynikająca z odcięcia się od tych części siebie, które się pogubiły i kreują otwartość na te wszystkie niefajne doświadczenia.

To naprawdę nieważne jaki ten świat jest jako całość – on jest po prostu cholernie różnorodny i jest tutaj miejsce na wszystko, od skrajnie złych, aż po skrajnie dobre doświadczenia. Liczy się więc tylko tutaj twoja osobista historia, którą na bieżąco tworzysz swoimi intencjami i nastawieniem. A ta historia, którą piszesz przy pomocy tego zewnętrznego świata jest tak naprawdę cudownym lustrem, które pokazuje, co naprawdę w tobie siedzi.

Cokolwiek świat ci robi, tak naprawdę na pewnym poziomie sam sobie to robisz – niekoniecznie bezpośrednio, ale właśnie to, co wybierasz i jak się przejawiasz, sprawia, że masz takie, a nie inne doświadczenia tutaj.

Nie wkurzaj się więc na świat i nie próbuj go zmieniać na siłę czy uciekać przed nim, ponieważ to nie jest rozwiązanie. To tak jakby coś nie podobało ci się w filmie, więc zamiast zmieniać zapis na taśmie filmowej, krzyczałbyś na telewizor, żeby wyświetlił coś innego. A na końcu, nie osiągając oczekiwanego efektu – to właśnie telewizor byś obwiniał o wszelkie nieszczęścia, mimo, że on tylko działał zgodnie z tym, do czego został stworzony.

Tak samo jest z naszym światem zewnętrznym. On nie jest ani dobry, ani zły. To jest raczej jak pole nieskończonej energii, którą można dowolnie formować i której kształty nadają wszelkie żywe istoty. Jak ci się nie podoba to, co widzisz i czego sam doświadczasz, to najwyższa pora pogodzić się z tym światem i zacząć świadomie kreować swoją osobistą przestrzeń tutaj. Niezadowolenie, frustracja czy niechęć też kreują i nie jest to nic dobrego, więc jak się dobrze nad tym zastanowisz – sam wcale nie byłeś wiele lepszy od tego wszystkiego, czym tak gardziłeś. Możesz deklarować, że chcesz miłości i dobra, ale czym tak naprawdę epatujesz w swojej głowie i uczuciach? Do czego jesteś dostrojony na co dzień? I czy to, czego doświadczasz w tym świecie naprawdę jest tak bardzo oderwane od tego, jaki jesteś i jak się przejawiasz?

Rozwiązania są proste – chcesz dobra, miłości i wysokich wibracji? To po prostu dostrajaj się do tego, emanuj tym i kreuj właśnie z tego poziomu, a świat wokół ciebie (nie cały, a jego część – to nie jest tylko twoja przestrzeń) się do tego dostosuje.

„Bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie” – oklepany, ale bardzo mądry tekst, w którym kryje się całe sedno tematu :)

Komentarze są zamknięte.