Taki prawdziwy, zdrowy, harmonijny związek miłości zbudowany jest na relacji osób, które są sobie równe. Równe rozumiane nie jako to, że przejawiają się tak samo, ale jako to, że zasługują na to samo i jednocześnie są „siebie warte”.
W takiej relacji nie ma osoby lepszej ani gorszej. Nikt nikomu nie robi łaski z samego faktu, że współtworzy ten związek. Dla obu osób ta relacja jest tak samo ważna i potrzebna, więc korzyści są wzajemne. Oczywiście mogą być znaczne różnice w poszczególnych sferach, gdzie np. jedna osoba ma ogromny głód fizycznej bliskości, który zostaje zaspokojony w tym związku, a druga ceni sobie przede wszystkim wspólne zrozumienie i wielogodzinne rozmowy. Może nawet być tak, że jedna osoba dostaje nieco więcej niż druga, ale dopóki wszyscy są równie zaspokojeni i spełnieni (i nikt nikogo nie wykorzystuje) to wszystko jest w porządku.
Niektórzy wierzą, że nie nadają się do związków. Takie myślenie to czysta głupota, ponieważ nie ma czegoś takiego jak uniwersalny wzorzec związkowy. Nie istnieją dwa takie same związki w całym wszechświecie, ponieważ każdy jest inny, jak ludzie, którzy je tworzą. Każda relacja jest odzwierciedleniem osobowości osób zaangażowanych w nią. A to oznacza jedno – jaki byś nie był, cała sztuka polega po prostu na znalezieniu (otwarciu się i przyciągnięciu do życia) osoby, która będzie się świetnie wpisywać w twoją unikalność, tak abyście razem mogli stworzyć coś ciekawego i działającego. Możesz uważać się za aspołecznego dziwaka, ale niezależnie od tego jak bardzo odstajesz od powszechnych standardów, tam gdzieś są ludzie, którzy mają podobnie i dla nich twoje dziwactwa będą Świętym Graalem, którego poszukują od dawna.
Ja sam zdaje sobie sprawę z faktu, że zdecydowana większość kobiet nie chciałaby za mną żyć, biorąc pod uwagę jakie mam wartości oraz sposób bycia i tak samo ja sam nie chciałbym żyć z tą większością. Społecznie można by powiedzieć, że ogólnie za bardzo się nie nadaje do związków, a jednak już prawie dekadę tworzę piękny związek z moją harmonijną „dziwaczką” :D Gdyby nie rozwój duchowy, zapewne uwierzyłbym, że albo będę już zawsze sam, albo zmieniałbym się na siłę, przybierając sztuczne maski i męcząc się z kobietą, która gardziłaby tym, kim jestem naprawdę.
Pamiętajcie – związki to nie jest coś, na co trzeba sobie zasłużyć czy zapracować. To naprawdę nie ma znaczenia, ile zarabiacie, jak wyglądacie, jak niską samoocenę jeszcze macie i co tam nie działa. Na każdym etapie przejawiania się można znaleźć kogoś, kto jest z „naszej bajki”, kogoś kto jest po prostu nas wart i kto podąża w tym samym kierunku co my sami. Problemy tworzą się dopiero wtedy, gdy niepotrzebnie zaniżamy swoje standardy (oceniając siebie zbyt surowo, myślimy, że na naszym poziomie jest ktoś, kto realnie przejawia się niżej i ciągnie nas w dół) lub bawimy się w nierealistyczne fantazje i oczekiwania. W tym drugim przypadku niektórzy lubią przyssać się do kogoś, kto jest dla nas nieodpowiedni – jest zajęty, nie zainteresowany, nieharmonijny albo pasuje do oczekiwań płynących z ego.
Jeśli jednak z grubsza oczyścić te sabotujące mechanizmy, które mieszają w sferze związkowej – wystarczy przede wszystkim przyzwolenie w naszym sercu na to, aby po prostu sobie dać ten cudowny związek, nawet mimo lęków i niepewności. To, co kreuje udany związek to szczere uczucia z serca: „kocham siebie i w miłości daję sobie spełnienie i szczęście. Chcę, mogę i pozwalam sobie na najlepszy dla mnie związek. Niech się dzieje i z ufnością przyjmuję to, co Bóg ma dla mnie najlepszego. Z ufnością otwieram się na zmiany w swoim czuciu i myśleniu, które otwierają mnie na harmonijny związek miłości. Niech się dzieje!” :)
Komentarze są zamknięte.