Jeśli nie chcemy męczyć się na drodze rozwoju duchowego, kręcąc się w kółko i odbijając od ścian, powinniśmy popracować nad zbudowaniem jednego z bardzo istotnych fundamentów. Chodzi o przekonanie podświadomości do tego, że to co robimy, ma sens i prowadzi nas do realnych zmian na lepsze.

Praca nad sobą z działającymi aktywnie i silnie mechanizmami autosabotującymi jest skrajnie nieefektywna. To tak jakbyś budował dom, gdzie regularnie wpadasz w furię i burzysz ściany, które z takim wysiłkiem stawiałeś – w ten sposób nigdzie nie zajdziesz.

W duchowości jest tak, że wiele procesów wymaga czasu i porządnego ugruntowania, aby mogły się urzeczywistnić w Twoim wnętrzu i życiu. To bym z kolei porównał do sadzenia roślin. Jeśli chcesz mieć piękne kwiaty, najpierw musisz się zainteresować podstawami – jaką ziemię kupić, jak dbać o daną roślinę, kiedy sadzić, jakich warunków potrzebuje. Tak samo jest w duchowości, gdzie najpierw poznajesz podstawowe teorie i narzędzia, uczysz się jak tworzyć dobrą relację z podświadomością i jak z nią współpracować. Następnie mamy pierwsze działania – wsypujesz ziemię do doniczki wraz z nasionami, a potem już tylko podlewasz co jakiś czas. Co istotne, robisz to nawet mimo faktu, że na początku nie widzisz żadnych efektów – roślina rozwija się pod ziemią, poza zasięgiem twojego wzroku, więc po prostu ufasz, że to co robisz przynosi jakiś efekt, który zauważysz dopiero później. Jeśli będziesz ją co chwilę rozkopywał, żeby kontrolować czy rośnie, to pewnie niewiele z tego wyjdzie.

Dokładnie tak samo jest w duchowości – chodzi o to, żebyś był cierpliwy i miał zaufanie, że to co robisz ma sens i przyniesie efekty w swoim czasie. Nadmierna kontrola, ciągłe wątpliwości, nerwicowe kombinowanie i zmienianie praktyk – to jest to, co sabotuje twoją pracę, „wykopując twoją roślinkę razem z korzeniami”.

Jeśli cię nosi i nie jesteś w ogóle przekonany do tego, co robisz – najpierw powinieneś popracować nad zmianą nastawienia do tego, a dopiero potem można się zajmować wszystkim innym! Poafirmuj np. „Moja duchowa praktyka ma sens i przynosi mi realne zmiany na lepsze”, „Zawsze mam pozytywne efekty z mojej pracy nad sobą”. Jeśli nie wierzysz w to, że cokolwiek ci pomoże, spróbuj: „Mam wszelkie środki i możliwości, aby uzdrawiać siebie i swoje życie”, „Jest to dla mnie możliwe i osiągalne, aby realnie zmieniać swoje życie na lepsze”, „Odkrywam w sobie moc dokonywania pozytywnych zmian w moim życiu”, czy w skrajnych przypadkach nawet: „Ja, imię, jestem osobą, której da się pomóc”.

Jeśli chcesz poważnie pracować nad sobą, najpierw zbuduj dla siebie odpowiednią przestrzeń, czyli zajmij się wszystkim szkodliwymi i sabotującymi nastawieniami, które mieszały ci w duchowej praktyce. Po co się męczyć, targając ze sobą te obciążenia przy każdym jednym temacie, nad jakim pracujesz? Dużo efektywniej jest po prostu zrobić dobry grunt pod swoją praktykę, a potem zajmować się wszystkim sprawami już na spokojnie, bez zbędnej autodestrukcji. Niektórzy uważają, że nie mają na to czasu, ponieważ bolą inne sprawy życiowe, które są dla nich pilniejsze – szkoda tylko, że często z tego powodu wydłużają uzdrowienie swoich problemów o całe lata…

Niecierpliwość nigdy nie jest dobrym doradcą, a już szczególnie w duchowości :)

Komentarze są zamknięte.