Ludzie konkurują ze sobą o pieniądze, uwagę, związki i wiele innych rzeczy, wierząc w ograniczone zasoby tego, co dobre. Łatwo jest ulegać iluzji, że im więcej ktoś inny dostaje, tym mniej zostaje dla nas.

Tymczasem prawda jest zupełnie inna. To my wszyscy razem kreujemy nasz świat i to jak działa gospodarka, ile jest pieniędzy i dóbr, na jakich zasadach i komu je przydzielamy – to wszystko jest wypadkową ludzi, którzy tworzą całe społeczeństwa. Gdyby wszyscy ludzie na świecie nagle urzeczywistniliby Boskie bogactwo – całkowitej przemianie uległyby społeczne systemy i struktury, sposób tworzenia dóbr, zapotrzebowanie, dystrybucja, itp. itd. Zmieniłoby się wszystko, od sposobów na życie, aż po technologie, które odmieniłyby nasze funkcjonowanie. W efekcie dla każdego starczyłoby wszystkiego, co realnie jest ważne i potrzebne.

Świat jest dokładnym odzwierciadleniem intencji i świadomości istot, które go zamieszkują. Gdy zmieniają się ludzie, zmieniają się również „reguły gry”, która rządzi naszym światem.

Nie ma więc sensu wikłać się w gierki ego i iluzje braku. Nie ma potrzeby o nic walczyć, ani niczego wyrywać innym. Gdy urzeczywistniasz Boski dostatek w sobie, stajesz się kreatywną energią, która tworzy bogactwo wokół ciebie. Nie tylko czerpiesz z gotowych już zasobów, ale w razie potrzeby tworzysz również nowe np. człowiek, który nie może znaleźć sobie sensownej pracy wśród tego, co jest – wpada na genialny pomysł tworząc własną działalność lub swoją otwartością wspiera cudzą kreację, dzięki której znajduje zatrudnienie w nowopowstałej firmie. Niektórzy tworzą nawet zupełnie nowe produkty czy usługi, poszerzając możliwości przejawiania się dla siebie i innych. Ilu ludzi zarabia przez Internet, dzięki ludziom, którzy stworzyli całą potrzebną technologię (komputery, sieć, itd.)?

Spotkałem się np. z przekonaniem, że nie ma sensu robić duchowych usług, bo to oznaczałoby wyrywanie sobie klientów między tymi, a tamtymi. Tak jakby to był zamknięty obieg mocno ograniczonej liczby ludzi. Tymczasem po kilku latach pracy widzę wyraźnie, że wiele osób z którymi pracuję, odkryły taką poważniejszą pracę nad sobą, trafiając na mój blog i od tego zaczęły swoją przygodę z rozwojem. Część z nich korzysta z usług innych uzdrowicieli i tak samo w drugą stronę – do mnie przychodzą osoby, które zaczynały dzięki pracy innych osób. To oznacza, że im więcej jest osób wykonujących pracę związaną z duchowością, tym większe jest promowanie duchowości i tym więcej ludzi się w ogóle interesuje tematem. Można więc powiedzieć, że duchowi nauczyciele tak naprawdę nie konkurują między sobą, ale wręcz wspierają się, pomagając w duchowym przebudzeniu coraz większej liczbie ludzi.

A dodając do tego fakt, że każdy kreuje sobie wedle własnych intencji i otwartości – to, co robi reszta świata i ile osiąga nie ma wielkiego znaczenia. Ja będę zawsze miał tyle, na ile jestem otwarty, niezależnie od tego, czy inni wokół mnie żyją w totalnej nędzy czy mają ode mnie 100 razy więcej wszystkiego.

W tym jest jednak pewien haczyk, a chodzi konkretnie o zjawisko rezonansu. Im więcej ludzi działa z poziomu zdrowego bogactwa, tym łatwiej jest też się nam na to otworzyć, ponieważ łatwiej się dostroić do czegoś, co dominuje w otoczeniu. Z kolei ogólna bieda i niemoc wzmacnia tylko te energie w nas, jeśli mamy w sobie takie wzorce (a praktycznie każdy w jakimś stopniu je ma).

Stąd bardzo prosty wniosek – opłaca nam się to, żeby innym wiodło się jak najlepiej. Nawet gdy oni dostają to, czego my nie mamy to i tak lepiej, niż jakby nikt tego nie miał. Spróbuj przekonać podświadomość, że dasz radę tam, gdzie wszyscy inni polegli – nie jest to łatwe zadanie :) A im więcej masz przykładów, że ktoś osiągnął sukces, tym lepiej. Nawet jeśli według twoich wyobrażeń ta osoba była na to za głupia czy nie dość dobra, to też dobrze – możesz sobie wtedy powiedzieć: „skoro ten głupek dał radę, to i ja też mogę!” :)

Bądźcie więc żywymi przekaźnikami Boskiego bogactwa i dawajcie innym przestrzeń do tego samego – to się opłaca nam wszystkim! :)

Komentarze są zamknięte.