Mogę wybrać dowolnego człowieka z ulicy i na 99% okaże się, że według niego jest z nim coś nie tak – jest za brzydki, za głupi, nieskładnie mówi, za mało zarabia, w życiu mu nie wyszło, nie ma szczęścia do miłości, nie wie czego chce, brakuje mu asertywności, jest ofiarą, nie potrafi spełnić swoich marzeń, nie widzi sensu życia, itp. itd. Przykłady można wymieniać całymi godzinami. Dosłownie.

No i mamy sobie społeczeństwo, w którym zdecydowana większość to ludzie z problemami, ale z jakiegoś powodu niemal każda jednostka uważa, że jest gorszym przypadkiem, niż wszystkie inne. Dlaczego?

Przede wszystkim wynika to z kwestii tego, że własnych problemów jesteśmy bardziej świadomi niż cudzych, w końcu to co widzimy u innych to przede wszystkim maski, które nam pokazują i jakieś skrawki tego, co się z nich przebija. Na ogół ludzie nie otwierają się przed każdym jak na terapii, szczególnie, że nikt przecież nie będzie wszystkim na około wywalał swoich wszystkich problemów, bo co by ludzie pomyśleli :)

Druga rzecz, równie ważna – na ogół mamy tendencje do wybiórczego porównywania się z innymi. Jeśli uważasz, że jesteś frajerem, który mało zarabia, to oczywiście znajdziesz w swoim otoczeniu ludzi, którzy mają świetnie rozwiniętą prosperitę, a porównując się z nimi na tym poziomie poczujesz się malutki i nic nie warty. Gdybyś jednak miał możliwość spojrzeć całościowo (a zazwyczaj nie masz, nawet gdybyś chciał) na tych ludzi to zobaczyłbyś, że oni mają cały szereg aspektów swojego życia, z którymi radzą sobie już gorzej. W niektórych przypadkach zapewne nawet dużo gorzej niż tym sam. Może się okazać, że jedna z tych osób np. ma tendencje do tego, aby dawać się całkowicie zdominować psychicznie i emocjonalnie w związkach, a tymczasem dla ciebie to jest totalna abstrakcja, ponieważ nigdy nie miałeś nawet podobnych wzorców. No, ale właśnie tym bardziej nie porównasz się z kimś na poziomie czegoś, co dla ciebie nawet nie jest tematem. Oczywiście też są tacy, którzy gorzej zarabiają od ciebie, ale to przecież jeszcze większy frajerzy niż ty sam, a z frajerami się nie będziesz porównywać :D

Zresztą zastanów się, gdy porównujesz się z innymi w różnych kwestiach, to zawsze porównujesz się z dokładnie tym samym zestawem osób? No zazwyczaj nie – jakieś jednostki mogą się powtarzać, ale na ogół wygląda to tak, że w temacie pieniędzy porównasz się z tymi, a w temacie wyglądu już z tamtymi. A to tylko pięknie pokazuje jak bardzo nie ma ideałów – gdybyś był rzeczywiście tym najgorszym pod każdym względem, to mógłbyś zawsze porównać się z dowolnym człowiekiem w każdym temacie i zawsze byś przegrał.

Z tego wysuwa się prosty wniosek, że całe to porównywanie się do innych nie ma kompletnie sensu, szczególnie, że ani nie ma tego jak zrobić w sposób obiektywny, ani nie ma jak dokładnie zbadać cudzego przejawiania się. Możesz więc jedynie skupić się na sobie i popracować nad zadowoleniem z siebie :)

Jeśli chodzi o całe społeczeństwo to weź też pod uwagę jeszcze jedną rzecz – ono jest tworzone głównie przez pogubionych, zakompleksionych ludzi, dlatego też, mimo że wszyscy mamy problemy – na poziomie społeczeństwa zamiast wyrozumiałości, akceptacji i docenienia jest walka, konkurowanie, porównywanie się, zgrywanie kogoś lepszego, niż się jest w rzeczywistości. Łatwo jest uwierzyć w to, że trzeba grać w tą grę, szczególnie gdy zdesperowana większość robi co, może, aby jej nie przegrać :)

Chciałbym więc, aby do każdego z Was dotarła niezwykle ważna informacja – każdy z nas mniej lub bardziej przegrywa w tej grze, ale to nie dlatego, że to z nami jest coś nie tak, ale dlatego, że to sama gra jest chora. I tutaj nie chodzi o to, aby tak siebie ogarnąć, aby zacząć wygrywać, ale żeby zbudować ze sobą tak dobrą, pełną miłości i akceptacji relację ze sobą, aby całkowicie stracić zainteresowanie uczestniczeniem w tym wszystkim :)

Jesteście piękni i cudowni już teraz, nawet z tymi wszystkimi problemami i ograniczeniami :)

Komentarze są zamknięte.