Wyobraźcie sobie ludzi żyjących sobie w bagienku. Ludzi, którzy żyli tak całe życie, przyzwyczaili się do tego, a nawet zbudowali cały system funkcjonowania w tym środowisku z odpowiednimi rolami i hierarchią dla każdego. Nikomu się to bagienko nie podoba, bo śmierdzi, jest mokro i żrą komary. A niedaleko są takie piękne łąki i lasy na których żyłoby się znacznie lepiej. Dni mijają na codziennej rutynie, narzekaniu na bagienko i wieczornych opowieściach jak to cudownie byłoby móc przenieść się na łączkę.
Wszystko jednak zmienia się, gdy pewnego dnia gdy jeden z mieszkańców bagienka stwierdza, że ma dość i zamierza wyruszyć w kierunku łączki. Czy reszta mu gratuluje lub zamierza wziąć z niego przykład? Oj, nie nie – wręcz przeciwnie. Pojawiają się reakcje pełne podśmiechywania, wątpliwości czy wręcz agresji:
– „A co taki bagniak jak ty, cały umorusany w błocku chce robić na łączce? Nie będziesz tam pasował. Łączkowi ludzie nie zechcą kogoś takiego.”
– Spójrz na siebie, całe życie przewalasz błotko – myślisz, że sobie poradzisz wśród kwiatków?”
– „Łączka jest daleko, myślisz, że byśmy wszyscy tu tkwili, gdyby można było tak po prostu sobie tam pójść?”
-” Właśnie, nawet nasze błotne elity nie dotarły na łączkę, a co dopiero taki szczyl jak ty – weź najpierw może zrób osiągnij coś sensownego w błocie, zanim zaczniesz się wyrywać w świat”
– „A gdzie ty będziesz tam lazł? A kto będzie błotko grabił? Tutaj jesteś potrzebny.”
– „Na łączce będzie ci za dobrze i prawdziwego życia nie poznasz. Tylko praca w błotku cię zahartuje i ukształtuje charakter.”
– Źle ci tutaj było? Mało ci matka dała? Ojciec życie stracił nanosząc ci błotka, żebyś miał gdzie spać, przez co umarł na zabłocone płuca, a ty niewdzięczniku będziesz sobie szedł na łączkę jak gdyby nigdy nic?”
– „Hańba, wstyd dla całej społeczności!”
– „Zdrajca!”
Niestety w naszym społeczeństwie takie mechanizmy są na porządku dziennym. Wszyscy tkwią we wspólnym nieszczęściu, a ten kto się wyłamuje, szybko jest ustawiany lub traktowany jak wróg. A dzieje się tak nie tylko w rodzinach czy społecznych grupach, ale istnieją nawet całe struktury karmiczne, które działają podobnie, a z tych jest najtrudniej się wyrwać, gdyż działają na nas najdłużej i są najmniej oczywiste.
Problem dotyka ludzi najczęściej w momencie, gdy dokonują przełomowych zmian w swoim życiu, czyli zazwyczaj będzie to moment rozpoczęcia duchowej pracy nad sobą czy terapii, wyprowadzka z rodzinnego domu, zmiana związku, osiąganie ponadprzeciętnych sukcesów i wszystko to, co narusza utarte role i schematy.
Ludzi, którzy reagują na nas w taki sposób motywuje najczęściej:
* zawiść wynikająca z własnej niemocy – zamiast stwierdzić „skoro on może, to ja też”, pojawia się zupełnie inna emocja: „Czemu on może, a ja nie? To niesprawiedliwe!”. Taka osoba nie potrafi wyjść poza własnej ograniczenia, więc we frustracji sabotuje cudze efekty zmian.
* utrata własnych korzyści – jeśli ktoś żerował na twoich słabościach i ograniczeniach, to będzie atakować wszelkie zmiany, które odetną go od „źródełka”. Ktoś mógł uważać się za lepszego od ciebie w jakiejś kwestii, więc nie może ci pozwolić osiągnąć czegoś bardziej wartościowego. Ktoś mógł zbudować autorytet czy władzę, która działa tylko w specyficznych warunkach (np. w czterech ścianach rodzinnego domu), więc nie pozwoli ci wyjść do szerokiego świata, gdzie kończy się jego „jurysdykcja”.
Ludzie mogą mieć mnóstwo popieprzonych powodów, żeby zasabotować twoje decyzje czy nastawić cię przeciwko samemu sobie. To jednak zawsze od ciebie zależy, co zrobisz z tymi wszystkimi informacjami. Najlepiej jest ignorować ludzi, którym nie pasuje samo to, że wybierasz coś lepszego dla siebie i słuchać przede wszystkim własnego serca.
Gdyby nie indywidualiści, którzy nie bali się sprzeciwić otoczeniu, wszyscy byśmy żyli w błotku i byłoby nam równie źle. Czerpcie więc inspiracje z tych jednostek, które miały odwagę żyć po swojemu i uczcie się jak to wdrażać w życie, tak aby samemu stać się dobrym przykładem dla innych :)
Komentarze są zamknięte.