Niektórzy ludzie nie mogąc zrozumieć, jak doszło do tego, że zbudowali sobie tą całą negatywną karmę – mają do siebie żal i pretensje, że ją sobie nagromadzili i teraz muszą włożyć mnóstwo wysiłku w uzdrawianie tego wszystkiego. „Jak mogłem być taki głupi” – powtarzają sobie, nie zdając sobie sprawy z tego jak bardzo niesprawiedliwe i okrutne to jest wobec nich.
Na początku swojej przygody z rozwojem miałem podobny problem. W końcu miałem naprawdę dosyć ciężkie obciążenia i nie mogłem przetrawić tego, dlaczego aż tak bardzo sobie namieszałem w karmie. Dość długo drążyłem temat, ponieważ zrozumienie tego było dla mnie ważne w kontekście pogodzenia się ze sobą – czułem, że muszę wiedzieć, co mnie doprowadziło do tego wszystkiego, jeśli mam sobie przebaczyć i zaakceptować to.
To, do czego w końcu dotarłem świadomością po pewnym czasie okazało się dość uniwersalne dla wszystkich. Byłem ciekawy skąd wzięły się pierwsze złe intencje, które doprowadziły do całej reszty nieszczęść. Okazało się, że pierwsze negatywne doświadczenia nie wiązały się ze świadomą intencją, aby wybrać coś złego, ale wynikały po prostu z rodzącej dopiero się świadomości młodej duszy. Niepełna świadomość oznaczała naiwność, nieznajomość przyczyn i skutków swoich działań czy dużo ciekawości otoczeniem, a to już wystarczyło, żeby wplątać się w coś głupiego i przez długi czas nawet nie widzieć, że robi się coś źle.
Nie krzyczysz na dziecko tylko dlatego, że poszło do lasu na spacer i zgubiło się przypadkiem. Tak po prostu wyszło.
U niektórych w tym momencie mogą odpalić się pretensje i niezrozumienie – czemu Bóg stworzył nas takich ułomnych. I do tego też udało mi się dojść i zauważyć, że jednak ma to wyższy sens. Wszystko rozbija się o kwestie wolnej woli – ta musi istnieć, jeśli mamy być prawdziwie wolnymi istotami. Sama natura miłości jest taka, że nie może istnieć jako coś odgórnie narzuconego, a jest efektem własnych, niewymuszonych wyborów. Wolność jest jednym z jej najważniejszych aspektów. To sprawia więc, że istnieje ogrom dusz, które mogą wybierać wszystko to, co Bogiem i miłością nie jest. A skoro mogą wybierać niższe energie to też kreują wokół siebie niższą energetycznie przestrzeń. W ten sposób powstają całe światy i cywilizacje w oderwaniu od Boga, ponieważ ekspansja życia jest nieskończona, a przestrzeni na to nie brakuje.
Rzecz w tym, że w tej przestrzeni cały czas rodzą się nowe dusze, wyodrębniają się z tej całej energii tworzącej wszechświat. I cudowne w tym wszystkim jest to, że nawet jeśli taka dusza powstała z niższej energii, to wciąż ma potencjał, aby dostroić się najwyższych wibracji i osiągnąć pełnie Boskości. To jest naturalne w całym tym systemie, że mimo nieskończonej ekspansji niskich energii, tam wszędzie powstaje życie, które prędzej czy później dąży do swojego naturalnego stanu, czyli Boskości. Można więc powiedzieć, że niezależnie od tego jak złe i niskie przestrzenie by nie powstały, tam życie nieustannie dąży do podnoszenia energii i dostrajania się do tego, co wiąże się z jego pochodzeniem.
Patrząc z dużo szerszej, kosmicznej wręcz perspektywy – jest niezwykle sensowny, właściwy i dobry proces. Powinniśmy być wręcz wdzięczni, że niezależnie od tego, gdzie nasza dusza powstała i w jakiej jakości energiach, nie jest skazana na ten poziom przejawiania się na zawsze, ale może się oświecić i osiągnąć pełnie Boskości. A to, że wymaga to czasu to już wynika z tego, że to my mamy dojrzeć i podjąć swoje własne decyzje, a nie mają one nam być narzucone.
Nasza świadomość dopiero się rodzi, a my po prostu nie jesteśmy jeszcze w pełni ukształtowani – jesteśmy jak kosmiczne dzieci, które po prostu muszą jeszcze dorosnąć. Nie ma więc co wymagać za dużo od siebie, ponieważ to jest naturalne, że jesteśmy w trakcie uczenia się, a wszelkie błędy i porażki są raczej wpisane w ten proces :)
Komentarze są zamknięte.