Bardzo często spotykam się wśród ludzi ze skrajnościami, a te rzadko kiedy są dobre i rozsądne. Najwyraźniej chyba widać to w tematach politycznych – prawie wszyscy szukają czarno-białych podziałów na zasadzie „ci są super, a tamci to samo zło” albo ewentualnie „wszyscy są źli” :D Bardzo rzadko mam do czynienia z komentarzem typu „nie jest fanem tej opcji, nie podoba mi się to i tamto, ale trzeba przyznać że to i tamto robią dobrze”.

Tak samo bywa w relacjach z ludźmi – „ten jest dobry, a tamten ten głupek”. Cała złożoność czyjegoś wielowymiarowego jestestwa sprowadzona do jednego przymiotnika. Duchowe autorytety – ten sam klimat. Niech tylko jakiś nauczyciel czy inny uzdrowiciel ma jakąś większą wadę, a już jest skreślony od góry do dołu, niezależnie od tego jaka jest jakość całej reszty jego przejawów.

Są oczywiście takie patologie w przejawianiu się pewnych ludzi, które sprawiają że trzymasz się z daleka od całego człowieka i nie interesuje cię, czy on tam skrywa coś lepszego czy nie. To jest jak najbardziej naturalne i normalne. Nie rozumiem jednak odrzucania np. mądrych i sensownych artykułów, tylko dlatego że autor niekoniecznie się w pełni stosuje do tego, co mu tam intuicja dyktuje :) Są i takie przypadki, gdzie ktoś ma naprawdę coś wartościowego dla świata, ale w międzyczasie coś tam odwala. Czasami wystarczy tylko selekcja tego, co się przyjmuje, nie trzeba zaraz odrzucać całości i skreślać całego człowieka. Warto się kierować przede wszystkim odczuciami, intuicją i świadomością rozróżniającą.

Skrajności mogą też rzutować na naszą pracę nad sobą – wiele osób pochopnie odrzuca dobre i sensowne praktyki, bo im coś tam nie zadziałało. Skrajne podejście narzuca tylko dwie opcje – działa albo nie działa. A często prawda znajduje się pośrodku – „w tym czasie i okolicznościach nie działa, ale potencjalnie mogłoby działać gdyby coś zmienić”. Nie zliczę ile razy słyszałem, że np. afirmacje nie działają czy są zakłamywaniem siebie i oszustwem. Te osoby ignorują fakt, że to u nich się tak odegrało, ale w tym samym czasie tysiące innych ludzi używało ich sensownie, realnie pomagając sobie.

Skrajne nastawienie opiera się bowiem przede wszystkim na zaślepieniu, że „moje emocje i wyobrażenia są prawdą absolutną, która definiuje rzeczywistość”. Żeby wyjść z wchodzenia w skrajności, trzeba umieć wyjrzeć poza czubek własnego nosa i nauczyć się postrzegania świata z różnych perspektyw. W relacjach nazywamy to po prostu empatią, gdy potrafimy wyobrazić sobie i uznać podejście danego człowieka z jego perspektywy.

Nasza perspektywa tworzy świat w którym sami żyjemy i doświadczamy, ale sam świat to znacznie więcej niż my i nasza osobista bajka. Prawdziwa pokora polega na zauważeniu, że świat i inni ludzie to znacznie więcej niż to, co my sami wiemy, czujemy, widzimy, wyobrażamy sobie.

Warto przede wszystkim uwolnić się od przymusu definiowania i oceniania wszystkiego i wszystkich. Nasz umysł oczywiście będzie to i tak nieustannie robił, bo tak ułatwia sobie poruszanie się w rzeczywistości, ale my nie musimy się do tych ocen ani przywiązywać, ani w nich nakręcać. Dlatego dobrze jest zawsze swoje oceny i odczucia traktować jako pewien wycinek prawdy, a nie jej całość :)

Komentarze są zamknięte.