Z różnego rodzaju prawdami duchowymi to jest tak, że ich sens i przełożenie na rzeczywistość jest zależne przede wszystkim od poziomu naszej świadomości i miejsca w którym się znajdujemy na naszej duchowej drodze.

I bardzo ważne jest to, aby nauczyć się selekcjonować te wszystkie mądrości tak, aby korzystać z tego jest nam potrzebne na tu i teraz.

Jeśli siedzisz po uszy we wzorcach ciężkości i niemocy, to prawda duchowa że „wszystko jest tak naprawdę proste i łatwe” może się całkowicie od ciebie odbić. Przy odpowiedniej otwartości możesz mieć przebłyski, że coś jest na rzeczy. Zazwyczaj jednak ludzie idą w dwie skrajności – albo negują tą prawdę, traktując to jako kłamstwo i oszustwo albo przyjmują ją na siłę mentalnie, w ogóle jej nie czując na pewnych poziomach. Pierwsze podejście to zwykła negacja i zawężanie swojego spojrzenia filtrami podświadomości, a drugie – nieprzytomny i odleciały optymizm. A tymczasem w takim wypadku najlepiej zacząć od nauki akceptacji dla swoich ograniczeń i tego jak je przekraczać, a dopiero potem, naturalnie i stopniowo otwierać się na odkrywanie tej prawdy o lekkości i łatwości wszystkiego :)

Bywa też tak, że we wspólnej przestrzeni pojawiają się dwie osoby i zaczynają rozmawiać o tym samym zagadnieniu, ale z zupełnie innych perspektyw, świadomości czy doświadczeń. Jedna mówi o tym, żeby przebaczyć i przyjąć matkę, a druga o tym, żeby pozwolić sobie na złość i urwanie relacji. Obie osoby mogą mieć tak samo wiele racji z poziomu tego, co dla nich samych jest najlepsze. Niepotrzebne zamieszanie się robi, gdy dochodzi do zbędnych dyskusji o to, kto ma bardziej rację, jakby co najmniej gdzieś był konkurs na przyjęcie jedynej słusznej prawdy :)

Wiele razy spotykałem się z czepianiem się słówek (bo ktoś ma inną definicję czy inne skojarzenia i stąd tak naprawdę nieporozumienie) czy negowaniem czyichś wglądów, uczuć i przemyśleń, tylko dlatego że nie pasowały do wglądów, uczuć i przemyśleń tej drugiej osoby.

Kiedyś z zamiłowaniem wchodziłem w takie dyskusje i walczyłem o swoją rację, ale na szczęście z czasem mi przeszło, gdy zaczął docierać do mnie bezsens tego wszystkiego :)

W duchowości panuje naprawdę ogromna względność wszystkiego, dlatego czasami naprawdę nie ma sensu dyskutować czy przekonywać siebie i innych do czegoś, co z nami nie rezonuje. To co prawda niestety też tworzy pole do wielu nadużyć, manipulacji i tworzenia niestworzonych teorii, ale na to nic nie poradzimy. Warto oczywiście czasami rozmawiać, ingerować w pewne rzeczy, ale mądrze i z sercem :)

Gdyby ktoś zapytał mnie jak przejawia się pokora, to myślę że świetnym przykładem byłaby właśnie umiejętność poruszania się z empatią, wyczuciem, delikatnością i szacunkiem w tej zróżnicowanej duchowej przestrzeni żyjących istot :)

Komentarze są zamknięte.