Rozwój duchowy w świecie naszej zachodniej kultury jest często wypaczany. W TV ciągle puszczają reklamy tabletek na każdy problem – „łyknij i zapomnij i bólu”. W dodatku mamy rozwój osobisty nastawiony często na to, żeby mieć więcej, szybciej, mocniej, lepiej. W efekcie sporo osób podchodzi do rozwoju duchowego z nierealistycznymi oczekiwaniami.

Wiele osób szuka prostych, uniwersalnych rozwiązań. Chcą po prostu zrobić X, aby stało się Y. A przy tym jeszcze często chcą tego efektu na już, bo jeśli nie będzie efektu w ciągu kilku tygodni czy miesięcy to znaczy, że „nie działa”.

Rozwój duchowy nie jest dla każdego w dowolnym momencie jego życia. Taki prawdziwy rozwój duchowy to nieustanne, samodzielne poszukiwanie swojej własnej drogi. A to wymaga wewnętrznej chęci, aby się w te poszukiwania zaangażować.

Trzeba zauważyć też że prawdziwą wartością jest CAŁA DROGA, a nie tylko jej uwieńczenie. Wszystko to, czego się uczymy po drodze, uświadomienia, przekroczone ograniczenia, wnioski wyciągnięte z popełnionych błędów – to wszystko jest naszym rozwojem, a nie tylko ten efekt końcowy na który czekamy.

Jeśli coś nie działa, kręcisz się w kółko, czujesz niemoc – to też jest część tej drogi. Szukaj dalej, próbuj, módl się o Boskie prowadzenie i rozwiązania, praktykuj zgodnie z tym co wiesz i potrafisz, otwieraj się na nowe. Jeśli mówisz, że już wszystkiego próbowałeś to okłamujesz siebie i innych. Po pierwsze, fizycznie nie jesteś w stanie spróbować absolutnie wszystkiego, a po drugie – gdybyś nie pominął czegoś ważnego, to nie byłoby całego problemu :) Najczęściej chodzi o to, żeby nie szukać setnej praktyki, ale zmienić intencje i nastawienie do rozwoju i samego siebie, bo tam musi coś kuleć.

Nieważne jak bardzo jesteście pogubieni i zaplątani. Szczere poszukiwanie zawsze będzie rozwojem duchowym. Sama intencja duchowego poszukiwania uruchamia procesy, które wprowadzą Was na duchową drogę. Jeśli mocno się zakłamaliście to może to latami przypominać walenie głową w mur, ale to też może być częścią tego procesu.

Osoba, która wspina się na szczyt bardzo wysokiej latarni morskiej, może mieć wrażenie że te schody się nigdy nie skończą, a ona się tylko kręci i kręci w kółko. Mimo wysiłku nie ma poczucia postępu, ponieważ cały czas otaczają ją te same ściany i schody. To jest jednak tylko subiektywne odczucie, bo jednak mimo braku większych zmian w tym co się dzieje, ona się wspina i jest coraz bliżej wyjścia. I jak już w końcu wejdzie na ten szczyt, zauważy i doceni całą tą wcześniejszą drogę :)

Człowiek, który duchowo poszukuje zawsze odniesie sukces. To nieważne ile czasu mu to zajmie i ile błędów popełni po drodze. Chodzi tylko o szczere zaangażowanie, które wypływa z wewnętrznej potrzeby odkrycia swojej drogi.

Między osobami mniej a bardziej duchowo dojrzałymi widzę tą różnicę, że tzw. „niedzielni rozwojowcy” nastawieni są tylko na efekt i tylko to ich interesuje. Jeśli nie są w stanie dość szybko osiągnąć tego celu to się zniechęcają lub szukają za chwilę kolejnej i kolejnej metody. Mało w nich własnej inicjatywy i poszukiwań, z reguły szukają rozwiązań podanych na tacy, a do samodzielnej pracy się nie przykładają.

Z kolei osoby bardziej dojrzałe, nawet jeśli są na początku ścieżki i mają jeszcze mnóstwo ciężkiej karmy do uzdrowienia – doceniają nawet te mniejsze zmiany na lepsze mimo, że do celu wciąż może być tak daleko. Dużo szukają na własną rękę, nigdy nie polegają tylko na tym, co dostaną czy usłyszą od innych. Efekty czy ich brak nigdy nie jest żadnym „być albo nie być” dla ich rozwoju. Po prostu robią swoje tak jak potrafią, nawet jeśli jest w tym wciąż dużo wątpliwości, pomieszania i różnych braków. No i przede wszystkim więcej czasu poświęcają na duchowe praktyki niż samo teoretyzowanie i rozważania o tym, czy to działa czy nie działa.

Komentarze są zamknięte.