Wiecie co według mnie najważniejszym czynnikiem, który jest konieczny do tworzenia takich prawdziwym wartościowych relacji czy związków?
Brakuje mi tu jednego słowa, które by oddało idee, więc użyje kilku :) Szczerość, naturalność, autentyczność.
Jedyne naprawdę wartościowe i dobre relacje, to takie w których niczego nie udajemy i naprawdę jesteśmy sobą. Ja wiem, że dopóki przejawiamy się jeszcze z poziomu ego i mamy swoje pomieszanie to nie jesteśmy całkowicie sobą, ale tu nie o to chodzi. Możemy mieć te swoje ograniczenia, problemy czy emocjonalne sprzeczności – chodzi o to, żeby pozostawać autentycznym w tym, co się przejawia, również w naszych ograniczeniach. Ważne jest to, aby nie tworzyć i nakładać masek, które istnieją tylko na potrzeby danych relacji. I tak nie jesteśmy w pełni szczerzy ze sobą i nie widzimy w sobie wielu zakłamań i iluzji, więc po co jeszcze tworzyć kolejne na potrzeby relacji z innymi?
Wiele osób wierzy w to, że powinna być lepsza, szczęśliwsza, bardziej uśmiechnięta czy atrakcyjniejsza w jakiś tam sposób, bo tego oczekuje otoczenie. Wiedząc, że czegoś nie mają, jedni się wycofują i skazują na „wygnanie”, a inni zaciskają zęby i tworzą obraz siebie, który zapewni im bycie częścią grupy. Ogrom ludzi desperacko chwyta się przeróżnych środków, aby pokazać sobie i innym, że jest z nimi lepiej, niż jest w rzeczywistości.
Spójrzcie jaką rzeczywistość to tworzy – wszyscy wokół (nie licząc pewnej grupy tych, co się poddali i otwarcie się użalają) zgrywają szczęśliwszych, bardziej spełnionych, zadowolonych i mniej problematycznych, niż jest w rzeczywistości. Pięknie to widać w mediach społecznościowych, które są istnym festiwalem licytowania się kto ma więcej, lepiej i ciekawiej.
I kiedy sam masz dużo więcej emocji i problemów niż to, co widzisz u innych – zaczynasz wierzyć, że jesteś tym 1% odrzutków niedostosowanych do świata. Nie widzisz tego, że zdecydowana większość ludzi ma takie same, a nie raz i gorsze problemy niż ty. Skąd masz to wiedzieć, skoro widzisz tylko te maski. A nie licząc bliskich, zaufanych osób to ile ludzi z twojego otoczenia wie, co naprawdę w tobie siedzi i jakie masz problemy?
No właśnie, skoro przypadkowi ludzie tak bardzo nie wiedzą, co się w tobie kryje, to możesz założyć, że tak samo i ty nie wiesz, co inni skrywają przed światem.
Wszyscy tutaj jesteśmy mniej lub bardziej pogubieni i dopiero się uczymy poznawać tą swoją Boską naturę. Nie ma sensu bawić się w ten – nazwijmy to po imieniu – żenujący spektakl udawania, kogoś kim się nie jest. A nie ma sensu, ponieważ relacje oparte na braku autentyczności są puste, powierzchowne i po prostu smutne. Możesz być mężczyzną, który udowodni jakim jest macho, mimo że to w ogóle do niego pasuje i poderwie w ten sposób przepiękną modelkę. Będzie miał z nią świetny seks i… no właśnie… i co dalej? Nie będzie spełnienia i happy endu. Będzie tylko ogromny wysiłek podtrzymywania tej iluzji kosztem samego siebie, a później odpuszczenie sobie, wielkie rozczarowanie i sypanie się relacji. Wydmuszkowy sukces, który zamienia się w już prawdziwą i autentyczną porażkę.
Pozwolenie sobie na bycie autentycznym jest cudowne. Części ludzi nie będzie się to podobać, ale to jest standard. Obojętnie jaki byś nie był, sztuczny czy prawdziwy – zawsze będą tacy, którzy będą niezadowoleni. Na szczęście zawsze też znajdą się tacy, którym się spodoba to, jak się przejawiasz. A skoro niezależnie od tego, jaki będziesz – zawsze będą ludzie na tak i na nie – to chyba lepiej być sobą i trzymać z tymi, którym to pasuje?
Wystarczy jedynie przestać się oszukiwać, że NIKOMU się nie spodoba to jaki jesteś naprawdę. Nie znając ciebie, wiem, że to nieprawda, bo absolutnie wszystko co istnieje ma swoich fanów, nawet jeśli jest to niszowe :) Spróbuj wymienić chociaż jedną rzecz, której nikt na całym świecie nie lubi. No nie da się, bo ludzie bywają ostro porąbani i potrafią lubić nawet naprawdę złe, obrzydliwe i odrzucające rzeczy :D To takie prowokacyjne ćwiczenie, ale pomyśl sobie o najgorszych rzeczach, do jakich potrafi ciągnąć ludzi, a potem odpowiedz sobie jeszcze raz – czy naprawdę możesz z całą pewnością stwierdzić, że jesteś aż tak zły, odpychający czy cokolwiek z tych rzeczy, że absolutnie nikomu nie mogłoby się to podobać? :)
Nie chodzi o to, żebyś teraz sobie cisnął, że tylko ludzie skrzywieni i dziwni fetyszyści mogą się tobą zainteresować. Chodzi tylko o przełamanie tego bezsensownego i ograniczającego przekonania, że to jaki jesteś nie będzie dla NIKOGO atrakcyjne. Jeśli dopuścisz do siebie fakt, że KOMUŚ może się to podobać, to już robisz pierwszy krok ku temu, aby zaakceptować i przyjąć to, że może jednak da się tu coś sensownego osiągnąć.
A o ile nie planujesz być gwiazdą rocka, to nie potrzebujesz milionów wielbicieli – wystarczy garstka przyjaciół, którzy lubią i kochają cię takiego, jakim jesteś. Co to jest ta garstka ludzi?
To nie muszą i raczej nie będą idealni ludzie. Już szukasz idealnych przyjaciół czy partnerów do związku to strasznie komplikujesz sobie życie. Szukasz urojonych ideałów do których starasz się równać i być częścią ich świata, ale to nie działa więc cierpisz. Odrzucasz ludzi, których uważasz za „mniej wartościowych”, bo nie chcesz zobaczyć, że niczym się od nich nie różnisz. Ah, ile wysiłku i zakłamania tutaj trzeba.
Szczerość i autentyczność to luz, wolność i lekkość istnienia. To naprawdę piękne, prawdziwe, głębokie relacje. To dopiero tutaj uczysz się poznawać prawdziwe uczucia, jakie można dzielić z drugą istotą. To tutaj dajesz sobie przestrzeń do odkrywania i przejawiania siebie w coraz większej, wewnętrznej zgodzie.
Komentarze są zamknięte.