„Ah, jaki jestem wspaniały” – krzyczy jedno ego. „Eh, jaki jestem beznadziejny” – pochlipuje inne. „Nie mogę być zbyt wspaniały, bo mi woda sodowa uderzy do głowy” – stwierdza trzecie. „Nie mogę być zbyt słaby, bo będę źle oceniany” – lęka się kolejne.

Ile różnych ego, tyle różnych myśli i wyobrażeń – często sprzecznych ze sobą. Jest za to jeden element wspólny – robienie szumu wokół tego, jaki ja to jestem albo nie jestem (a powinienem). Nakręcanie dram, emocji, tworzenie sobie problemów wokół tego jak się przejawiamy, jak jesteśmy oceniani przez siebie i innych.

To nieistotne czy mówimy o pozytywnych czy negatywnych wizjach siebie. Ego dąży do tego, abyś żył nimi, nakręcał się, rozmyślał i emocjonował. One muszą być tak bardzo WAŻNE. Koniecznie musisz sobie przypiąć te łatki, bo one cię definiują, mówią ci kim jesteś, jaki jesteś i na co zasługujesz. Są drogowskazem dla pogubionego umysłu, który usilnie próbuje siebie zdefiniować, ale niestety często zwodniczym i iluzorycznym.

W dodatku niektóre z tych łatek stają się dla takimi małymi skarbami, których za nic nie chcemy stracić. Po długim czasie bycia zwykłym śmieciem, cudownie jest być KIMŚ – ah, jaką to daje satysfakcję i przyjemność. Już nieważne na jakim fundamencie jest to postawione i jaka idzie za tym cena – przecież nie chcesz wracać do czucia się jak śmieć, więc nie oddasz tego cennego skarbu zajebistości. Utrata wydaje się zbyt trudna i bolesna.

A jednak. Mija czas i okazuje że ten wspaniały skarb ego ma trujące kolce, a ty jesteś już cały poraniony. Masz już dość płacenia tego bólu. Tęsknisz za tym, czego naprawdę chciałeś, ale nie potrafiłeś sobie dać. Dochodzi do konfrontacji, odrobiny szczerości i przyznania się przed sobą do niewygodnej prawdy. Jakaś część ego umiera w krzyku i konwulsjach, ale nikt nie wzywa karetki. :) Cała uwaga jest skupiona już na narodzinach nowej części ciebie – czegoś co niby zawsze było w tobie, ale dopiero teraz mogło się przejawić. W miejscu dotychczasowych myśli, emocji i wyobrażeń, pojawiają się Boskie uczucia i czysta samoświadomość.

Cud życia. Zawsze tam gdzie umiera jakaś część ego – tam też rodzi się boskość.

Komentarze są zamknięte.