Ego jest niczym więcej jak skutkiem ubocznym oderwania od swojej prawdziwej natury. Braku jej zrozumienia, świadomości czy doświadczenia. I aby mogło istnieć – musi ono nieustannie odwracać naszą uwagę od centrum naszej duszy.

Ego goni, szuka, pragnie, nakręca się w emocjach. Przejmuje się tym, co ktoś powiedział na nasz temat. Myśli nadmiernie o przeszłości albo przyszłości. Wpada w konflikty i szuka sobie problemów. Cierpi, tkwi w niezadowoleniu i niemocy. Szuka winnych. Itp. itd.

Ego zawsze znajdzie sobie coś do roboty. Zawsze coś będzie takie ważne, straszne, emocjonujące, denerwujące, intensywne, przytłaczające albo dobijające. Ego zbudowane jest na brakach w naszej świadomości, a te braki są jak bolesne rany, nasze słabe punkty które łatwo sprowokować i pobudzić. Dlatego to jest taka samonakręcająca się machina, bo ego kreuje działania, które budują jeszcze więcej ego :)

Nie poznamy siebie, swojej prawdziwej natury, jeśli nie damy sobie przestrzeni do przebywania w sobie. A na to nie będzie miejsca, jeśli nasze życie będzie wielką spiralą napieprzania emocjami i myślami. Trzeba sobie pozwolić być w tu i teraz.

Tylko co znaczy ten banał, o którym już tyle razy słyszeliście? W końcu jesteście tu i teraz, bo gdzie indziej byście mieli być… :) Chodzi o to, żeby być w tu i teraz całym sobą – świadomością (na trzeźwo i przytomnie), psychiką, uczuciami. Każda cząsteczka waszego istnienia, która była zajęta gierkami ego powinna zostać przekierowana na właściwe jej miejsce. A żeby to było w ogóle możliwe, trzeba wiele w sobie poukładać i dojść ze sobą do porozumienia – o co mi właściwie chodzi,co ja robię i dlaczego. Niestety nie wystarczy tylko usiąść, powiedzieć sobie „dobra, to teraz pozostaje w tu i teraz” i mocno się skupić :D To zadziała tylko na chwilę, a jak tylko koncentracja się wyczerpie, to cała ta energia poleci tam, gdzie przebywa na co dzień.

I choć nie jesteśmy w stanie tak po prostu, z dnia na dzień wejść w tryb bycia całkowicie w tu i teraz, to możemy podejmować działania, które będą nas do tego zbliżać. A najważniejsza w tym wszystkim jest przytomna uważność, samoobserwacja siebie (swoich emocji, psychiki, ciała) i budowanie w ten sposób kontaktu ze sobą i samoświadomości. Samoświadomość jest kluczem do sukcesu, ponieważ to ona sprawia, że wiemy co my właściwie wyprawiamy i dlaczego. Jeśli spojrzeć z boku na życie większości ludzi, to niestety wygląda ono tak, że oni po prostu non stop napieprzają swoimi emocjami, wyobrażeniami, oczekiwaniami, itp. a ich życie to wielki kocioł w którym to wszystko jest wymieszane. Zazwyczaj wychodzi z tego ciężkostrawna i niezbyt smaczna zupa.

Pierwszy krok do wyjścia z tego wszystkiego, to pozwolenie sobie na to, aby czasami się całkowicie zatrzymać, przyjrzeć się sobie i swojemu życiu, zastanowić się nad sobą, poprzebywać ze sobą i w swoich uczuciach, ciele i umyśle. Musimy siebie zrozumieć, aby to wszystko mogło działać jak trzeba, a bez doświadczenia nie ma zrozumienia. Prawdy o sobie nigdzie nie wyczytasz. Możesz jej tylko sam ze sobą doświadczyć, innej drogi tutaj nie ma.

Każda minuta życia, w której zamiast napieprzania ego, pozwoliliście sobie na spokojny, świadomy kontakt ze swoim wnętrzem jest na wagę złota. Każda taka minuta to jeden krok do pełnego zrozumienia siebie i czystej świadomości, dzięki której można odkryć i doświadczać cudowną, Boską prawdę na temat rzeczywistości.

Zastanówcie się nad jednym – ile czasu w ciągu dnia dostaje wasze ego, żeby mogło sobie napieprzać, a ile czasu dostaje wasza dusza, aby po prostu być w tu i teraz?

Komentarze są zamknięte.