Nie warto czekać na uznanie, docenienie, pochwały czy wiarę w nas ze strony innych ludzi. Jeśli to się pojawia to dobrze – można to przyjąć niczym miły prezent, ale nie ma co się przywiązywać do tego. To jest przyjemne i budujące, ale absolutnie nie jest konieczne do niczego. Nie warto się ograniczać tylko dlatego, że tego nie doświadczamy.

A niestety sporo osób oczekuje w napięciu na reakcje otoczenia i od tej reakcji uzależnia swoje działania.

Jako dziecko, w swoim domu doświadczałem różnych opinii i nastawień skierowanych w moją stronę. Może z 1-3% to były pochwały, wiara we mnie i zadowolenie z tego jaki jestem. Całą resztę stanowiło przeciwieństwo tych postaw. Pamiętam jak wiele lat temu powiedziałem ojcu, że chciałbym pracować z ludźmi, może jakieś warsztaty prowadzić – chyba nigdy nie widziałem w jego oczach tyle niewiary i wręcz politowania nad tym, co ja w ogóle mówię. Zaproponował mi, żebym to przemyślał i rozważył inną drogę zawodową – jakąś spokojną pracę w biurze, gdzie interakcje z ludźmi nie byłyby zbyt kluczowe :D

Cóż, jedyny pozytyw tego wszystkiego jest taki, że nauczyłem się nie przywiązywać do cudzych opinii i robić swoje zgodnie z tym, co sam czuję. W końcu jak żyjesz z ludźmi, których ani się nie da zadowolić, ani w sumie nawet nie masz na to ochoty (ze względu na jakość relacji) to siłą rzeczy trzeba się nauczyć jakoś funkcjonować.

Jak po kilka latach pracy nad sobą nauczyłem się czuć komfortowo z tym, że ludzie mnie chwalą i prawią mi komplementy – zauważyłem, że są mi one miłe, ale w sumie nie jest to jakoś specjalnie ważne. To podbudowuje i potrafi poprawić humor, ale bez tego też można sobie świetnie radzić i czuć się dobrze z tym, co się robi. Jak są to jest miło, a jak ich nie ma, to też jest miło :)

Cudze opinie na nasz temat zawsze będą jakąś tam informacją przefiltrowaną przez poglądy, wyobrażenia, świadomość, emocje i wiele innych. I biorąc pod uwagę, że ludzie wokół nas często są na zupełnie innym poziomie świadomości, w innych procesach (coś tam przerabiają innego niż my, więc mają inne podejście do wielu spraw) i przede wszystkim bazują na tym, co sami przejawiają na tu i teraz – to tak naprawdę większość tego, co przychodzi od innych na nasz temat, to trochę taka informacja śmieciowa.

I nie zrozumcie mnie źle – nie mam tutaj na myśli braku szacunku czy odrzucania wartości tego, co inni czują i myślą. Chodzi o to, że inni mają swoje prawdy, a my mamy swoje. I można się tymi prawdami wzajemnie wymieniać, żeby wzbogacać spojrzenie, ale jednak warto przede wszystkim trzymać się swojego.

Osobiście lubię opinie praktyczne, a więc takie, które mogę wykorzystać dla własnego dobra i rozwoju. Lubię więc i uzasadnioną krytykę i przytomne pochwały oparte w rzeczywistości. Jadowita krytyka mnie odrzuca, ale tak samo czuję niechęć do nieprzytomnych, odlecianych zachwytów. I szczerze się dziwię ludziom, którzy mają na to zachłanność – bo co to tak naprawdę wnosi, że ktoś ma bardzo pozytywną, ale kompletnie oderwaną od rzeczywistości opinie na nasz temat?

Dobrze jest traktować cudze opinie jak zwykłe informacje, różnej jakości, a nie jak wyrocznię. Wpierw trzeba jednak nauczyć się ufać swojej ocenie tych informacji i umiejętności rozróżniania ich jakości. No i co najważniejsze – trzeba sobie uświadomić, że cudze informacje nas nie tworzą, nie jesteśmy tym, co inni o nas mówią! Niezależnie od tego, co mówi i myśli cały świat, my jesteśmy tym, czym jesteśmy. Tylko my sami tworzymy siebie i tylko od nas zależy to, jak się przejawiamy.

Nie pozostaje więc nic innego, jak we własnej, prywatnej i intymnej przestrzeni odkrywać i realizować siebie, po swojemu i w zgodzie ze sobą. A inni niech mówią, co chcą – czy to dobrze, czy źle, przytomnie czy w oderwaniu od rzeczywistości. To nie ma znaczenia. Słowa są tylko słowami. To Wy jesteście prawdziwi, a nie słowa o Was :)

Komentarze są zamknięte.