Realizowanie swoich celów i marzeń jest cudowne. Osiąganie sukcesów cieszy. Przyjemnie jest się bogacić, dobrze jest mieć cudownych przyjaciół i pełne miłości związki. To jest dość oczywiste dla każdego.

Tylko co, jeśli tego nie mamy i nie jest dla nas to takie łatwe do zrealizowania? Czy mamy wpadać w depresje i czuć się gorsi od innych? Czy mamy sobie wrzucać, że coś jest z nami nie tak?

Zachodnia ezoteryka czy duchowość jest mocno przesiąknięta wartościami typowi dla zachodu – spełnieniem i szczęściem jest mieć więcej, mocniej, szybciej i efektywniej. I dla wielu karmicznych ascetów jest to nawet dobra terapia, żeby sobie trochę na to pozwolić, ale jak zawsze – lepiej nie popadać też w skrajności.

Nie wszyscy mają predyspozycje do tego, aby osiągać takie rzeczy łatwo i szybko. Dużo obciążeń, pomieszania czy niskiej samooceny i już jest ciężko.

Łatwo się wtedy sfrustrować i zniechęcić do rozwoju. A przecież nie to jest tutaj najważniejsze. Rozwój duchowy powinien być przede wszystkim wspaniałą przygodą, podczas której odkrywamy siebie i swoją Boską naturę.

Żadne miliony czy nawet miliardy na koncie nie mogą równać się z ulgą, jaką przynosi zrozumienie i odpuszczenie obciążeń, które w duszy ciążyły od tysięcy lat. Żaden zewnętrzny sukces nie przyniesie takiego wodospadu cudownych uczuć, jak pokochanie tej części siebie, która była tak bardzo odrzucona i zraniona. Emanowanie prestiżem i „zajebistością” nigdy nie będzie tak świetne i przyjemne, jak po prostu czucie się dobrze ze sobą i wewnętrzne pogodzenie.

Zewnętrzne sukcesy są miłymi dodatkami. Fajnie jak są, ale to nie o to w tym wszystkim chodzi. One mają być wyrazem naszego pogodzenia się ze sobą, z światem, ludźmi i Bogiem – a nie ucieczką od siebie i swoich problemów.

W rozwoju nie chodzi o kasę, prestiż, sukcesy czy związki. Chodzi o Ciebie – o to, żebyś sobie pomógł, zaleczył rany, zrozumiał siebie, nauczył się kochać siebie i innych. O to, żebyś wyrwał się z tego, co ogranicza tą całą cudowną Boskość w Tobie.

A każdy jeden, nawet najmniejszy krok w tym kierunku jest na wagę złota. Zamiast się frustrować, że jeszcze tak daleko do tego czy tamtego – lepiej i przyjemniej jest celebrować każdy, najmniejszy nawet kroczek, który zbliża Cię do siebie. Bo dla Ciebie jest to ważniejsze niż cokolwiek innego, nawet jeśli jeszcze o tym nie wiesz :)

Komentarze są zamknięte.