Każdy człowiek ma swój własny czas i swoją własną drogę. Nie można nikogo ratować, uświadamiać czy oświecać na siłę.

Chyba prawie każda osoba, która odkryła rozwój duchowy to w swoim zachłyśnięciu się tym faktem, chciała pomagać wszystkim naokoło. I sporo osób na szczęście szybko sobie uświadamia, że to nie ma sensu, ale nie wszyscy sobie odpuszczają :)

Niektórzy dźwigają na swoich barkach innych ludzi – tłumaczą im, pomagają, ciągną za uszy, byleby tylko wspomóc i poprowadzić daną osobę. A najczęściej jak dojdzie do tego, że te relacja się urwie czy zostanie ograniczona, to ta osoba bardzo szybko wraca do punktu wyjścia i cały nasz wysiłek idzie na marne.

Świadomości i dojrzałości nie można wymusić. To są procesy, które zachodzą gdy pojawia się wewnętrzna gotowość do zmian. A my w tym wszystkim dla drugiego człowieka możemy być inspiracją, przykładem czy zachęcającym światełkiem, a nie kimś kto wymusi te procesy.

My przede wszystkim nie możemy stawiać się w roli osoby, która wie lepiej co jest dobre dla drugiego człowieka. A w takiej roli stawia się każdy misjonarz, który próbuje pomagać na siłę. No bo skoro próbuje robić coś wbrew czyjejś woli to znaczy, że nie szanuje cudzych wyborów i swoje uznaje za słuszniejsze. A to jest już typowy przykład skrajnego egoizmu.

Każdy człowiek ma święte prawo samodzielnie wybierać co jest dla niego dobre, nawet jeśli wybiera destrukcje i śmierć. I można oczywiście komuś pokazać alternatywy, ale w szacunku do cudzej woli powinniśmy pozwolić tej osobie na totalne zignorowanie i olanie naszych rad, jeśli taka będzie jej wola.

Jeśli się ktoś upiera przy złych wyborach, to widocznie musi sobie jeszcze dłużej podoświadczać ich konsekwencji, aby dojrzeć do zmian. Osobiście nie widzę powodu dla którego miałbym ingerować w ten proces.

Warto mieć tu świadomość nieśmiertelności duszy i wieczności jaka jest przed nią – zmarnowanie więc sobie jednego życia to jeszcze nie koniec świata. Nie ma więc co rozpaczać nad ludźmi, którzy błądzą i cierpią, ponieważ i oni kiedyś dojdą do swojej granicy cierpienia i wyjdą w końcu ku światłu. Każda dusza, która posiada Wyższe Ja prędzej czy później po to sięgnie – nie da się bowiem w nieskończoność uciekać przed swoją prawdziwą, Boską naturą.

Komentarze są zamknięte.