Czasami zależy nam na czymś tak bardzo, że jesteśmy w stanie się wysilać, kombinować, rezygnować z siebie – byleby tylko osiągnąć dany cel.

I może w wyjątkowych sytuacjach, gdy rzecz jest naprawdę ważna, a nasze ograniczenia nie pozwalają na realizacje w sposób bezproblemowy – ma to jeszcze sens.

W wielu przypadkach będzie to jednak niepotrzebne ugruntowywanie swoich ograniczeń. Warto spojrzeć przede wszystkim na cele i działania, które wykonujemy wbrew sobie – czy my sami nie powinniśmy być dla siebie ważniejsi, niż jakikolwiek cel?

Rozwój duchowy jest drogą, która prowadzi do stanu, w którym każdy nasz przejaw, każda dziedzina naszego życia jest wyrazem tego, kim jesteśmy naprawdę. Żaden zewnętrzny czynnik nie decyduje o tym, co i jak robimy. Żadna atrakcyjna pokusa nas do niczego namówi, ani żadna straszna presja do niczego nie zmusi.

Jeśli moje życia i działania nie miałyby służyć wyrażaniu tego, kim naprawdę jestem, to jaki byłby sens tego wszystkiego? Po co byłyby mi nawet te najpiękniejsze i najwspanialsze osiągnięcia, jeśli nie były one tak naprawdę zgodne ze mną? Po co mi coś, co nie jest prawdziwe dla mojego serca?

Wszystko co robię i do czego dążę, powinno wypływać ze mnie, z mojego serca. Wtedy służy mi to i wzbogaca moje życie na wielu poziomach. Wtedy buduje się we mnie silne Centrum, z którego moja Boska natura może swobodnie działać, tworzyć, żyć :)

Komentarze są zamknięte.