Niektóre osoby wzbraniają się przed korzystaniem z afirmacji z różnych powodów i w niektórych przypadkach jest to uzasadnione na dany moment.

W sporej części jednak jest to niepotrzebna ucieczka od czegoś, z czego się i tak korzysta. Tak, prawda jest taka, że czy chcemy tego czy nie – nieustannie afirmujemy swoją rzeczywistość. Wszystkie powtarzające się, nawracające myśli, wyobrażenia czy uczucia to swojego rodzaju afirmacje!

Jeśli regularnie koncentrujesz się na uczuciu np. lęku to afirmujesz ten strach. Wzmacniasz go i ugruntowujesz wybierając myśli i wyobrażenia, które jemu sprzyjają. Jeśli powtarzasz sobie w myślach jakąś ocenę siebie („jestem brzydki, głupi, aspołeczny”, itp.) to ją afirmujesz. Jeśli coś regularnie wywołuje w Tobie określoną emocję (np. bezsilność, złość czy niezadowolenie), a Ty się jej poddajesz – to ją afirmujesz.

Afirmujemy cały czas, więc najlepszą i najrozsądniejszą rzeczą jaką możemy w tym temacie zrobić to nauczenie się tego, jak robić to mądrze i świadomie. I właśnie po to, jest to całe pisanie, czytanie, słuchanie, śpiewanie, itd. afirmacji w różnych formach (pojedyncze zdania, dekrety, nagrania medytacyjne, itd.) Forma tutaj nie ma znaczenia, grunt żeby dobrać ją pod swoje preferencje.

Afirmować można też poprzez samo utrzymywanie w sobie pozytywnych uczuć, wprowadzanie i trzymanie się pozytywnych zmian w życiu, itd. To jednak nie działa dobrze u każdego i w każdym temacie, bo wymaga to odpowiedniej samoświadomości, a temat nad którym pracujemy nie może być zbyt mocno obciążony.

W niektórych przypadkach podświadomość posiada tak silne i tak skostniałe struktury, że tylko konkretne, długotrwałe afirmowanie jest w stanie się przez to przebić.

I tu nie chodzi o żadne wmawianie sobie czegoś czy pranie sobie mózgu. W afirmacjach zawsze chodzi przede wszystkim o uczucia. Mamy czuć to co afirmujemy, wczuwać się w każde zdanie tak, jak potrafimy. A do tego jest najpierw potrzebne zrozumienie tego, co się afirmuje – dlatego nigdy pod żadnym pozorem nie afirmujemy czegoś, czego w pełni nie rozumiemy.

Jak nie wiem czym jest miłość albo mam głupie wyobrażenia na jej temat, to jej nie afirmuje. Zaczynam od afirmacji otwierających mnie na oczyszczenie intencji wobec miłości, uwolnienie od zaślepień, itd.

Jeśli interesuje nas rozwój duchowy, a nie tylko osobisty to afirmowanie powinno być połączone z medytacją i poszerzaniem świadomości. Sprawia to, że afirmacje rozumiemy z coraz głębszego poziomu i tak jak na początku często służą one temu żebyśmy w ogóle coś poczuli czy odkryli nowe kierunki, tak później są one głównie formą skoncentrowania się na danym obszarze Boskich uczuć, w celu wzmocnienia i pogłębienia ich.

W każdym razie miejcie na uwadze jedno – procesy afirmowania tak czy siak działają w Waszym życiu i tylko od Was zależy na ile to będzie kierowane świadomie w pożądanym przez Was kierunku, a na ile będzie to przypadkowe w zależności od tego jak akurat wiatr zawieje :)

Komentarze są zamknięte.