Sytuacje w których ktoś działa na naszą szkodę z pełną premedytacją, bywają bardzo nieprzyjemne i trudne emocjonalnie.

Pocieszające może być jednak to, że potencjalnie mamy możliwość całkowicie uwolnić się od skutków działań takich osób. Czy oczyszczenie swoich intencji oznacza jednak, że tacy ludzie całkowicie znikną z naszego otoczenia i nie będziemy ich na oczy widzieć?

Niekoniecznie.

Czystość intencji nie oznacza, że zło i patologia usuwa się nam z zasięgu wzroku. Czyste intencje gwarantują po prostu to, że to całe zło, nawet z pełną premedytacją skierowane w naszym kierunku, nie wyrządzi nam realnie żadnej krzywdy.

Żeby było zabawniej, może być tak, że przy odpowiednich okolicznościach i możliwościach, wszystko potoczy się tak, że nie tylko zneutralizują się wszelkie potencjalnie negatywne efekty danych działań, ale i jeszcze możemy coś zyskać.

Wyobraźmy sobie np. kogoś kto prowadzi firmę i zostaje zaatakowany przez innych przedsiębiorców, którzy chcą podkopać konkurencje. Człowiek z nieczystymi intencjami w temacie może ulec tym działaniom i stracić. Człowiek z czystymi intencjami i silną miłością do siebie samego, zostanie tak poprowadzony, że nic się nie stanie, a może nawet skorzysta. Bo podejmie takie decyzje, które np. zrobią pozytywny rozgłos wokół tej całej akcji i wszystko się tak obróci, że media podchwycą jego genialny pomysł i będą rozpisywać się w superlatywach o jego podejściu. W efekcie będzie miał więcej klientów niż kiedykolwiek wcześniej i nowych partnerów biznesowych, na których zrobiło wrażenie poradzenie sobie z sytuacją.

Człowiek o odpowiednio czystych intencjach i pozytywnym nastawieniu wszystko obróci na swoją korzyść albo przynajmniej zneutralizuje.

Tylko jak dojść do aż tak świetnego funkcjonowania?

Pierwszym i najtrudniejszym krokiem jest to, aby przestać się nakręcać ludźmi, którzy nam szkodzą i skupić się przede wszystkim na sobie – na swoich intencjach, na swoich podatnościach, na swojej odpowiedzialności. Oczyszczać, uzdrawiać i pracować z tym tak długo, aż nie będzie w nas żadnego punktu zaczepienia dla tak niskich i szkodliwych energii.

Do tego jednak nie dojdziemy nigdy, jeśli nie będziemy chcieli nic a nic odpuścić naszym prześladowcom. A my przecież mamy to zrobić nie dla nich, a dla siebie. Po to, aby się od nich uwolnić.

No bo nic tak nas nie wiążę z prześladowcą i nic tak nas nie zwiększa naszej podatności na jego ataki, jak po prostu negatywne emocje, które do niego czujemy. Złość, nienawiść, strach czy potrzeba zemsty – to wszystko jest pomostem między nami, a naszym katem.

Właśnie dlatego tak dobrze jest odpuszczać i przebaczać – nie po to, żeby się komuś upiekło, ale po to, żebyśmy sami odzyskali wolność i bezpieczeństwo. Każdy i tak ponosi takie czy inne konsekwencje swojej karmy, także to już nie Wasza głowa, żeby dokładać tej osobie coś jeszcze do konsekwencji i z tego powodu jej nie odpuszczać.

No chyba, że marzycie o tym, aby się przejawiać na podobnym poziomie jak ta osoba

Komentarze są zamknięte.