Uwaga – dzisiaj temat bardzo niewygodny dla podświadomości! :D

Mechanizmy uciekania od siebie potrafią subtelnie wplatać się w naszą codzienność i skutecznie trzymać nas z dala od pewnych sfer naszego wnętrza. Używki, zmulające pożywienie, uzależnienia, pracoholizm, nadmierne spanie, życiem cudzym życiem, emocjonalne karuzele, sentymentalizm i życie przeszłością, nadmierne marzycielstwo, nic nie wnoszące zabijanie czasu, umysł zastępujący uczucia i wiele, wiele innych.

Praktycznie każdy z nas wypracował sobie cały zestaw takich mechanizmów. W zależności od ilości bólu i traum skrywanych w sobie, tego będzie mniej lub więcej w naszym życiu. W skrajnych przypadkach taki człowiek praktycznie całą dobę ucieka od siebie.

Nie ma co się katować z powodu przejawiania się takich mechanizmów w swoim życiu. Najczęściej wytworzyły się one jako reakcja obronna – z powodu przytłoczenia, nie radzenia sobie z czymś. Na swój sposób były nam potrzebne, żeby przetrwać.

Problem w tym, że zagrożenie czy trudne emocje potrafią przeminąć, a nawet w dużej mierze zostać uzdrowione, a mechanizm ucieczkowy zostaje. Dlaczego?

Tutaj działa przede wszystkim siła przyzwyczajenia. Ciało, umysł, mózg przyzwyczajają się do danego znieczulacza i rodzi się uzależnienie. Nasz mózg potrafi wytwarzać substancje, które działają dokładnie tak samo jak narkotyki i z równą mocą uzależniają. Właśnie dlatego uzależnienie od pornografii potrafi być równie silne jak to od narkotyków. Uzależnić można się nawet od… bólu, gdyż podczas jego doświadczania mózg również produkuje silne, narkotyczne substancje.

Silne, fizyczne uzależnienie od pewnych bodźców potrafi sporo namieszać i odcina nas przede wszystkim od możliwości pełnego uzdrowienia traum na bazie których to uzależnienie wyrosło. Dopóki bowiem będziemy się znieczulać czy pogłębiać nieprzytomność – nie dojdzie do pełnego kontaktu z tą straumatyzowaną częścią naszego wnętrza. A bez kontaktu, bez czystej świadomości, nie ma całkowitego uzdrowienia.

Jeśli chcemy zbliżyć się do siebie i uzdrowić swoje życie, to musimy liczyć się z tym, że trzeba stopniowo rezygnować z kolejnych uzależnień i nawyków, które nas odcinają od siebie. Musimy stawać się coraz przytomniejsi, coraz bardziej osadzeni w swoim wnętrzu, coraz bardziej świadomi.

A to oznacza rezygnacje z narkotyków, alkoholu i papierosów w pierwszej kolejności. Całkowitą rezygnacje, bo alkohol spożywany nawet w niewielkich ilościach i okazjonalnie podtrzymuje skutecznie wzorce nieprzytomności przez długi czas. Fizyczna nieprzytomność nie jest tutaj żadnym wyznacznikiem – ciało fizyczne jest duuuuuużo bardziej odporne na skutki działania alkoholu niż te duchowe, gdzie dochodzi do dużo większego spustoszenia. Dla mnie alkohol plus medytacja to jedno wielkie nieporozumienie, dlatego jeśli ktoś poważnie podchodzi do swojego rozwoju duchowego – zalecałbym zająć się tą kwestią czym prędzej :)

Warto też przynajmniej ograniczyć coś, co negatywnie dominuje w naszym życiu np. spanie po kilkanaście godzin na dobę. Z całą resztą uzależnień można sobie radzić na spokojnie, na przestrzeni lat, bo do tego trzeba dojrzeć i wszystkiego na raz też nie zmienimy, bo organizm by tego nie wytrzymał :) Na wszystko przychodzi czas i na pewno nie ma co się na siłę do czegoś zmuszać czy katować poczuciem winy. Warto podtrzymywać chociaż świadomość, że coś jest niekorzystne i docelowo idzie do kosza, zamiast się oszukiwać że wszystko jest ok.

Ja np. na ten moment nie czuję się w ogóle gotowy do takiego kosmicznego poświęcenia jakim byłaby rezygnacja ze słodyczy :D ale nie oszukuje się, że nie ma to żadnego negatywnego wpływu na mój organizm.

Niektórzy sobie tłumaczą, że „wszystko jest dla ludzi” (polecam więc włożenie gołego tyłka w mrowisko), albo że „wystarczy znać umiar” (można spróbować z cyjankiem). Bądźmy poważni. Substancje takie jak alkohol to trucizna, a spożywanie go rzadko i w małych ilościach, wciąż pozostaje spożywaniem trucizny. Po co więc to?

Dla smaku? A gdyby wspomniany wcześniej cyjanek smakował jak kakao, to też byście pili? :D

Dla towarzystwa? To chyba lepiej zmienić to towarzystwo, jeśli na trzeźwo jest z nimi nieciekawie.

Dla rozluźnienia? Polecam medytacje i ćwiczenia relaksacyjne – działają dużo głębiej i efekty są trwałe.

Prawda jest taka, że jeśli będziecie uczciwi wobec siebie, to możecie zakwestionować każdą używkę czy każdy szkodliwy nawyk. Bo szkodzenie sobie zawsze opiera się na iluzjach, kłamstwach czy pogubieniu.

Szczerość jest podstawą do uzdrowienia :)

Komentarze są zamknięte.