W naszym społeczeństwie nadal stosunkowo popularny (ale na szczęście znacznie mniej niż kiedyś) jest model związku, gdzie mamy mężczyznę jako głowę rodziny i posłuszną kobietę, która męża musi się słuchać. Zdarzają się też odwrotne sytuacje, gdzie mamy typową „twardą babę” i „ciapowatego faceta”.

Problemem tych wszystkich związków jest to, że zamiast równości i partnerstwa występują większe bądź mniejsze elementy dominacji.

Dużo ludzi ma bowiem spory problem z byciem w związku. Wiele osób boi się odmienności swoich partnerów, bo siłą rzeczy nigdy nie stworzymy związku z naszym klonem – zawsze będą jakieś różnice w sposobie bycia i przejawiania się. Bojąc się trudnych konfrontacji, mierzenia się z tymi różnicami i tego co z tego wyniknie – wiele osób woli poruszać się po bezpiecznym dla nich gruncie i po prostu odtwarza to co przejęła z domu rodzinnego. Nawet jeśli ten dom i to co się tam działo niewiele ma wspólnego ze spokojem i bezpieczeństwem. No, ale lepsze znane zagrożenie niż zupełnie nowe :)

Niektórzy zaś na dzień dobry próbują zdominować i podporządkować sobie drugą osobę, aby mieć pewność, że ten związek będzie wyglądał tak jak oni chcą. Takich ludzi bardziej obchodzą własne korzyści i własna wygoda niż drugi człowiek.

Ciekawym zjawiskiem są też zmiany społeczne zachodzące od jakiegoś czasu – równouprawnienie kobiet, wychodzenie po za klasyczne, oklepane role w związkach. I tutaj o ile kobiety są przyzwyczajone do związków z silnymi, niezależnymi mężczyznami i na ogół nie mają z tym wielkich problemów – tak w drugą stronę robi się już trochę śmiesznie i trochę strasznie :)

Wielu mężczyzn (ale nie wszyscy!) jest przerażonych silnymi, zaradnymi kobietami. Jeśli taka kobieta radzi sobie lepiej od nich w świecie, jest zaradniejsza, lepiej zarabia, ma wyższy status społeczny, itd. to dla wielu panów jest to powód, aby czuć mniej wartościowym mężczyzną. Oni są często przesiąknięci tymi przekonaniami, że to przecież mężczyzna powinien o kobietę zadbać, zarobić na rodzinę i być fundamentem rodziny. A jak to zrobić, jak ta sobie radzi sama i to znacznie lepiej niż on? :)

Ci, którzy mieli silne matki, dominujące nad ojcem często traktują to jako coś normalnego i wchodzą w tryb bierności, co z kolei kobietom ze zdrową samooceną nie odpowiada, bo te nie mają ochoty nikogo niańczyć po za ewentualnie własnymi dziećmi :)

Jeszcze ciekawiej robi się wtedy, kiedy świetnie prosperująca kobieta również odtwarza wyobrażenia o tym, że mężczyzna powinien być tym lepiej zarabiającym i radzącym sobie w świecie. Szuka wtedy bardzo długo odpowiedniego kandydata, ale trafienie na takiego jest często bardzo trudne, szczególnie kiedy jej dokonania są wyjątkowo ponadprzeciętne. A związanie się z mężczyzną, który zarabia nieco powyżej minimalnej krajowej to przecież wstyd i dla niej i dla niego.

Cała sztuka w tym wszystkim polega na tym, aby wyjść po za te wszystkie wyobrażenia. Przede wszystkim związek jest dla nas i nie powinno nas interesować jak inni nas oceniają. Jeśli między partnerami występuje spora różnica statusu społecznego czy finansowego albo wieku – dopóki nam to odpowiada i czujemy się z tym dobrze, to jest to w porządku.

Jeśli np. kobieta w związku zarabia ogromne pieniądze i mężczyzna z tego powodu może zarabiać grosze, bo i tak na wszystko starczy, to nie jest to powód do czucia się niepełnowartościowym mężczyzną, szczególnie jeśli obu stronom odpowiada taki układ. Kobieta z kolei może tutaj być świadoma prawdziwej wartości swojego partnera i ten nie musi jej i otoczeniu niczego udowadniać swoimi zarobkami.

Dobry, zdrowy związek to taki w którym oboje partnerów może się przejawiać jako silne, niezależne indywidualności i gdzie w sposób naturalny i NIEWYMUSZONY okazuje się, że oni się świetnie zgrywają w tej przestrzeni, którą ze sobą współdzielą. Po prostu są świetną parą, kiedy każde z nich jest świetnym sobą :)

Zdrowy związek to nie pole walki, a przestrzeń gdzie każde z was może wzrastać, rozkwitać przy drugiej osobie, gdzie każde z was odkrywa siebie i coraz swobodniej może przejawiać tą swoją prawdziwą naturę.

Dla kochającego partnera obserwowanie jak jego ukochana partnerka wzrasta, wychodzi ze swoich ograniczeń i schematów jest wielkim szczęściem. On jej nie trzyma w klatce własnych ograniczeń, ale pozwala jej swobodnie poruszać się w ogromnej, nieograniczonej przestrzeni wokół niego. Z ufnością i miłością pozwala jej robić, co ona chce, iść gdzie chce i być taką, jaka chce. I czuje się z tym bezpiecznie i komfortowo, ponieważ może ufać jej sercu.

Komentarze są zamknięte.