Istnieje wiele społecznych wyobrażeń na temat tego czym jest sukces, które często bezmyślnie uznajemy za rzeczywiste wyznaczniki tego czy „wygraliśmy życie” czy też nie :)

Jak niby wygląda typowy mężczyzna, który osiągnął sukces?

* ma mnóstwo pieniędzy, świetnie zarabia w prestiżowej pracy
* jego życiowa partnerka się świetnie prezentuje (fizycznie przede wszystkim) albo masowo sypia z modelkami
* jeździ sportową furą
* założył rodzinę, zbudował dom, posadził drzewo
* jeździ na drogie, zagraniczne wycieczki
* jest wygadany, przebojowy, otacza się mnóstwem ludzi

No i teraz spójrzmy na innego mężczyznę, takiego któremu w życiu za bardzo nie wyszło, ma swoje kompleksy i ograniczenia, ale chciałbym z nimi pracować. Jeśli nastawi się nad to że chciałby przekroczyć swoje ograniczenia i osiągnąć szczęście, spełnienie i sukcesy, to bardzo często z tego swojego ograniczonego poziomu, będzie wierzył że powinien osiągnąć to co wypisałem powyżej. Może to też być jakiś inny zestaw wyobrażeń, w zależności co tam mu się ukształtowało w głowie.

I tutaj musimy sobie powiedzieć o jednej bardzo ważnej rzeczy – dążenie do takich wyobrażeń to jest poważny błąd. W rozwoju duchowym bowiem nie chodzi o to, aby osiągnąć to co WYDAJE się nam sukcesem, ale chodzi o to, aby nawiązać kontakt ze swoim wnętrzem i odkryć potrzeby naszego własnego serca. I to właśnie te potrzeby mamy realizować, to właśnie ich osiągnięcie będzie tym prawdziwym sukcesem.

I tu nagle się okaże, że:

* wystarczy ci zarabianie dobrych, ale wcale nie specjalnie imponujących kwot w pracy, którą bardzo lubisz, ale która nie niesie ze sobą żadnego prestiżu
* twoja partnerka nie ma urody stereotypowej modelki, ale idealnie trafia w Twój gust i dla Ciebie jest piękna
* masz zwyczajny, ale bardzo praktyczny dla twoich potrzeb samochód, lubisz nim jeździć
* rodziny nie zakładasz, bo nie masz potrzeby wychowywania dzieci, zamiast budowania wielkiego domu, kupiłeś sobie mieszkanie w przyjemnej okolicy, gdzie dobrze ci się żyje
* zamiast na Majorkę, jeździsz w Tatry, bo po prostu kochasz chodzić po tych górach
* jesteś spokojny, mało wylewny i otaczasz się mniejszą ilością ludzi, ale są to dobre i bliskie relacje – po prostu taką masz osobowość i potrzeby

I teraz jak ten człowiek powie, że on się spełnia i czuje się człowiekiem sukcesu, to pewnie wiele osób parsknie ze śmiechu – jak można mówić o sukcesach, kiedy ktoś żyje tak bardzo zwyczajnie? :)

I tu dochodzimy do najważniejszego wniosku. Wasze sukcesy nie mają nikomu imponować, one nie mają nikomu niczego udowadniać. To mają być wasze własne sukcesy i to wy macie ich być świadomi. No bo co jest waszym celem? Osiągnąć realny dla siebie sukces czy zbudować wizję siebie jako człowieka sukcesu, żeby być podziwianym i się dowartościować?

Oczywiście nie raz będzie tak, że nasze cele i osiągnięcia będą w jakimś tam stopniu imponujące, ale niech to będzie naturalny efekt, a nie coś wymuszonego. Sukcesów nie osiągamy po to, aby zbudować jakąś wizję siebie, ale z miłości do siebie, żeby siebie uszczęśliwić i rozpieścić, bo po prostu nam zależy nam na sobie.

Sukcesy powinny być naturalnym efektem pełnego miłości dbania o siebie i swoje szczęście, a nie magicznym rozwiązaniem na swoje kompleksy :)

Komentarze są zamknięte.