W różnych sytuacjach życiowych zdarza się, że przychodzą do nas ludzie po pomoc. Warto więc dla własnego komfortu nauczyć się rozróżniać intencje tych osób.

Najczęściej będziemy mieli do czynienia z dwoma różnymi typami osób proszących o pomoc:

Pierwsza to ludzie, którzy chcą dostać pomoc.

Druga to ludzie, którzy chcą sobie pomóc.

Na pierwszy rzut oka wygląda to tak, jakbym pisał o jednym i tym samym. Jest tu jednak pewna kluczowa różnica.

Człowiek, który chce sobie pomóc – robi wszystko co w jego mocy, aby rzeczywiście wyjść ze swoich problemów. Z kolei człowiek, który chce DOSTAĆ pomoc – przyjdzie, pokrzyczy jaki on to biedny, skrzywdzony, bezsilny, itd., wyrazi swoje oczekiwania co do pomocy (lub będzie czekał na inicjatywę drugiej strony) i tyle. Siedzi, czeka i nic więcej nie zrobi. On chce dostać pomoc, on potrzebuje, jak nie dostanie to nic nie wskóra.

Ja to bardzo wyraźne widzę w przypadku osób, które się zgłaszają czasami do mnie czy do innych znajomych mi osób, które zajmują się taką czy inną formą pracy ze sobą.

Nie chce oczywiście uogólniać, bo przypadki są różne, ale zazwyczaj bywa tak, że osoba, która chce wejść na ścieżkę rozwoju duchowego, aby sobie pomóc z różnymi problemami gdy zgłasza się po pomoc – zazwyczaj już coś poczytała, czegoś spróbowała albo chociaż jest nastawiona na konkretną pracę. To oznacza, że jak dostanie informacje, że powinna najpierw poczytać to i tamto, to po prostu to zrobi, ponieważ zależy jej na znalezieniu rozwiązań.

Takie osoby po prostu wiedzą, że muszą dać coś konkretnego od siebie, jeśli to wszystko ma działać. I nawet jeśli potrzebują jakiegoś pokierowania na początku, to chociaż z niego skorzystają.

Z kolei drugi typ człowieka to osoba, która wszystko chciałaby dostać na tacy, z ogólnodostępnych materiałów nie skorzysta bo za dużo czytania, a na myśl o samodzielnej pracy np. z afirmacjami się tylko krzywi. Najlepiej by było zrobić zabieg albo ileś tam zabiegów i niech uzdrowiciel usuwa wszystkie problemy. A jak nie zadziała to pewnie oszust czy inny oszołom :D

Rozwój duchowy to przede wszystkim praktyka SAMOpoznania. Samodzielne odkrywamy siebie, zagłębiamy się w swoje wnętrze, uczymy się radzić ze swoimi emocjami, pracować z podświadomością itp. itd. Jak ma to osiągnąć ktoś, kto chciałby dostać instrukcję od A do Z tego co i jak robić?

Uzdrowiciel czy nauczyciel duchowy może naprowadzić w jakimś kierunku, zainspirować, coś pokazać czy wytłumaczyć, ale nie poprowadzi za rączkę. Szczególnie, jeśli nie żyje ze swoimi uczniami w jakimś klasztorze :)

Rozwój duchowy jest tylko i wyłącznie dla osób gotowych na samodzielność, gdzie co najwyżej są jakieś porady, pomoc czy korekta od kogoś bardziej doświadczonego. Jeśli ktoś potrzebuje prowadzenia za rękę to od tego są klasyczne terapie – to żaden wstyd skorzystać z takich rozwiązań.

Osoba, która realnie chce sobie pomóc – wybierze takie rozwiązania, które są dla niej właściwe na dany czas. A przynajmniej będzie ich szukać, a nie upierać się przy tym co nie działa.

Osoba, która chce sobie realnie pomóc, będzie kombinować i próbować różnych rzeczy, nawet gdy wszyscy się odwrócą od niej i odmówią jej pomocy. Dla takiej osoby nie ma wymówek, jest tylko parcie do przodu przez wszystkie przeszkody i przeciwności, aż do wyjścia.

Dla mnie osobiście praca z klientem, który ma nawet bardzo dużo obciążeń i ciężkiej karmy, ale widać że szczerze chce coś z tym zrobić i działa w tym kierunku – to sama przyjemność :)

Dla całej reszty zamierzam niedługo przygotować krótki FAQ dla początkujących do którego będę odsyłał wszystkich tych, którzy chcieliby np. zrobić sobie u mnie węzły, a nawet nie wiedzą czym jest ten zabieg, o co chodzi z harmonizacją, czym jest w ogóle cały ten rozwój duchowy, itd. (a są u mnie na stronie opisy, odnośniki do artykułów, itd.)

Doszedłem do wniosku, którym chce podzielić się z Wami, że nawet w tak szczytnym celu jak pomoc innym ludziom, trzeba przede wszystkim siebie samego traktować z szacunkiem. Jeśli ktoś nie potrafi zadać sobie chociaż odrobiny trudu, żeby wejść w temat, to po co się produkować i tłumaczyć takiej osobie wszystko od podstaw – życia by mi na to nie starczyło, nawet gdybym chciał :)

No i jaki ma to sens w kontekście tego, że rozwój duchowy wymaga chociaż trochę samodzielności, ciekawości, potrzeby odkrywania na własną rękę tego co w nas niezbadane?

Oczywiście zdarzają się różne przypadki, czasami ktoś po prostu nie zastanowi się i nie ma co robić z tego wielkiego dramatu. Tu chodzi jednak przede wszystkim o nastawienie i to czuć już w energii jaka płynie od danej osoby.

Zwracajcie więc zawsze uwagę w jaki sposób, ktoś Was prosi o pomoc, jak traktuje tą pomoc i przede wszystkim czy wspiera Was możliwie jak najbardziej w tym procesie czy po prostu oczekuje.

Poprzez wspieranie mam na myśli to, że taka osoba dobrze wprowadzi Was w temat, jest elastyczna, więc gotowa zrobić coś po Waszemu, a nie po swojemu (skoro to Wy macie pomóc to jest to naturalne, że sami wybieracie formę), współpracuje i angażuje się w procesy z tym związane.

Przede wszystkim nie dominuje bierność ( po za samym proszeniem)

Jeśli ktoś jest totalnym przeciwieństwem tego co napisałem powyżej to lepiej po prostu sobie odpuścić.

Może ktoś Was nazywać zimnym, nieczułym draniem i egoistą, ale to są tylko manipulacje. Nie łatwo jest im nie ulegać, szczególnie w społeczeństwie nastawionym na pomoc wszystkim jak leci, również tym roszczeniowym, którzy nie chcą nic dać od siebie. Jeśli jednak Wy nie będziecie szanować siebie, to Ci roszczeniowcy tym bardziej :)

Można to tak fajnie porównać do wędrówki po górach. Jest spora różnica między podaniem komuś dłoni, gdy się przewróci, pokazaniem drogi czy daniem wskazówki odnośnie szlaku, a braniem gościa w odzieniu plażowym na własne plecy i niesienie go na sam szczyt, bo on biedny nie ma obuwia, nie zna się na górach, sam nie potrafi i w ogóle to zginie bez pomocy :)

Komentarze są zamknięte.