Tak wiele osób ma problemy ze swoimi emocjami, bo się ich boi, nie akceptuje ich, walczy z nimi.

A jak wiele osób zastanowiło się nad tym, czym właściwie są emocje i po co je czujemy? :)

No właśnie. Dla większości nieprzyjemna emocja to nieprzyjemna emocja – coś co się pojawiło, a czego nie chce w sobie mieć. I tyle. Od razu załącza się walka, tłumienie czy inne nieciekawe mechanizmy.

A prawda jest taka, że emocje to nic innego jak pewnego rodzaju informacja zwrotna. Emocje informują nas o tym, jaki mamy stosunek do czegoś, jak na coś reagujemy, co wywołuje w nas konkretna rzecz.

To są niezwykle ważne informacje, ponieważ wiele mówią o naszym wnętrzu, o naszych ograniczeniach, słabościach i problemach. To jest taki duchowy drogowskaz, który dosadnie mówi ci „tu jest problem, przyjrzyj się temu”.

Emocje nie krzywdzą, nie zabijają, nie ranią. A jednak potrafimy się pod ich wpływem wić z bólu. Dlaczego?

To nie emocja zadaje ten ból. Ten ból to efektu wewnętrznego ścisku, napięcia związanego z odrzucaniem PRAWDY na nasz temat, jaka stoi za tą emocją. Ona pokazuje że coś jest nie tak, a człowiek czuje ból nie z powodu samej emocji, ale dlatego że tak bardzo nie chce zobaczyć tego, co ona pokazuje!

Jeśli to sobie uświadomimy, przestaniemy traktować emocje jak wroga, jak coś strasznego, czego trzeba się pozbyć. Nawet najtrudniejsze i najbardziej nieprzyjemne emocje możemy „wykorzystać” na swoją korzyść i poprzez nie poznać bardziej swoje ego, żeby je rozpracować.

Ostrzegam jednak też przed zbytnim angażowaniem się w emocje, do czego niektórzy mają ciągoty. Chodzi o to, żeby wykorzystywać to co się i tak pojawia, a nie żeby wygrzebywać się z siebie na siłę jakieś emocje w imię przerabiania czegoś :)

Priorytetem powinny zawsze być Boskie uczucia. Dopóki jednak sfera emocjonalna działa niekorzystnie w naszym życiu, warto nauczyć się obchodzić ze swoimi emocjami i nawet te negatywne wykorzystać w taki sposób, aby nam służyły zamiast szkodzić.

Komentarze są zamknięte.