Pewnie spora część z Was zna ten schemat – chcecie coś zmienić w sobie, w swoim życiu, ale brakuje Wam motywacji. Mijają tygodnie, miesiące, lata, a problem wciąż odkładany jest na później.

Mówicie sobie „jeszcze nie teraz, w tej chwili mam zbyt wiele na głowie innych rzeczy, to nie jest takie ważne”.

I czasami rzeczywiście nie jest to aż tak ważne. A czasami jest to jednak spore obciążenie, ale nieświadomie bagatelizowane żeby jak najdłużej je utrzymać. W niektórych przypadkach może się okazać, że to wręcz będzie jedno z większych ograniczeń mieszających Wam w życiu!

Warto się przyjrzeć różnym bagatelizowanym sprawom i bardziej świadomie oraz „podejrzliwie” pochylić się nad nimi raz jeszcze. Czy aby na pewno to nie wpływa na mnie aż tak bardzo? Czy rzeczywiście nic się nie stanie, jeśli będę to podtrzymywał przez kolejne lata?

Najczęściej robimy tak w stosunku do negatywnych nawyków np. korzystanie z używek wszelkiego rodzaju, uzależnienie od pornografii, potrzeba ciągłego obgadywania innych ludzi, obżarstwo, nałogowe przeklinanie, denerwowanie się z byle powodu i wiele, wiele innych.

Żyjemy ze swoimi nawykami dość długo (gdyby nie było to długo to nie byłby to nawyk :P), więc z czasem się do nich przyzwyczajmy i traktujemy jako nieodłączoną część naszego życia. Na te drobniejsze często machamy ręką, że to pierdoła więc szkoda czasu żeby nad nimi pochylać. Te większe z kolei demonizujemy – że są silniejsze od nas, że nie jesteśmy w stanie ich przekroczyć, że po co się starać skoro i tak do tego wrócimy.

Historyjki i wymówki są różne, ale efekt ten sam – ugruntowanie się w przekonaniu, że nie mogę zmienić tego TU I TERAZ. Gdzieś tam w przyszłości? No, jasne – czemu nie… No, ale żeby tak już teraz, w tej chwili? Oj, to ciężko będzie… :D

Zwróćcie uwagę na jedną rzecz – w ten sposób bronicie swojego prawa do tkwienia w tych nawykach, ponieważ jakaś część Was po prostu nie chce tego zmieniać. Wiedząc że coś jest dla Was niekorzystne, potrzebujecie UZASADNIENIA do tkwienia w tym. A że to za trudne, a że za dużo stresów macie, a że to mało ważne jest, itp. itd.

I to jest właśnie to, co sprawia, że negatywny nawyk nie chce puścić – UZASADNIENIE, które mu nadaliście. Czasami tych powodów jest więcej i wtedy to trzyma jeszcze mocniej.

Jeśli chcecie zrobić dla siebie coś dobrego i podarować sobie wolność od jakiegoś toksycznego nawyku, to wypiszcie sobie wszelkie uzasadnienia dla istnienia tego nawyku. Po co on Wam jest? Co on Wam daje?

W drugim kroku wypiszcie sobie wszelkie negatywne rzeczy jakie się wiążą z tym nawykiem. Jaką cenę za niego płacicie? Ile cierpienia Wam przynosi i w jakiej formie?

Porównajcie te listy i odpowiedzcie sobie szczerze na pytanie – czy warto? Czy nie mogę sobie zapewnić tych korzyści, które dawał mi negatywny nawyk w zdrowszy sposób, bez tych wszystkich skutków ubocznych?

Nawet najsilniejsze nawyki można przekroczyć – trzeba tylko stanąć po swojej stronie, a nie po stronie nawyku :)

Komentarze są zamknięte.