Niewidzialne dzieci, które stają się niewidzialnymi dorosłymi.

O kim mowa?

Zazwyczaj rzadko zwracamy na nie uwagę, co nie powinno dziwić, ponieważ ich dominującą intencją jest to, aby przypadkiem za bardzo nie rzucać się w oczy i nie robić wokół siebie żadnego szumu.

Niewidzialne dziecko na pierwszy rzut oka jest bardzo spokojnym, cichym, grzecznym osobnikiem. Zazwyczaj stara się robić to, co mu każą, a wpadki które ewentualnie zalicza nie wynikają z jego złośliwości czy niechęci, ale raczej niskiej samooceny (nieśmiałości, lęku przed poradzeniem sobie z różnymi sytuacjami). Te powodują wiele nerwów u dziecka, ale ukierunkowanych do wewnątrz – na zewnątrz zaobserwujemy spięte ciało, zarumienienie ze wstydu czy łamiący się głos czyli tylko to, czego ciało nie pozwala mu ukryć.

Niewidzialne dzieci zawsze trzymają się na uboczu, mają niewielu lub żadnych przyjaciół (jeśli jakichś mają to rzadko z ich inicjatywy), nie wyrażają własnego zdania jeśli nie muszą, przyjmują wybory grupy nawet jeśli skrajnie im nie pasują. Bardzo nie lubią być w centrum uwagi, unikają jak ognia takich sytuacji.

Nie podejmują żadnych nieobowiązkowych aktywności, chyba że wiążą się one z silną pasją i potrzebą, która przezwycięża ich strach i opór. Są totalnymi minimalistami – niczego nie chcą, nie potrzebują, nie poczęstują się nawet ciastkiem na które mają bardzo ochotę – uważają, że nie mają prawa do własnych potrzeb i nie chcą zabierać innym nawet odrobiny przestrzeni, dóbr czy czegokolwiek innego. Uważają że ich istnienie niepotrzebnie tylko zużywa tlen.

Nie widzą w sobie żadnej wartości, więc uważają że wszelkie ich bytowanie jest marnotrawstwem czasu, przestrzeni i zasobów innych ludzi. Nie chcą być obciążeniem, więc ograniczają „zużycie cudzych zasobów” na siebie do totalnego minimum. „Dziękuje, nie trzeba” to ich drugie imię.

Niewidzialne dziecko nie skarży się nikomu na swój los, jest grzeczne, spokojne i ciche, dobrze się uczy jeśli samoocena w tej kwestii zbyt nie przeszkadza. Jest to więc dziecko bezproblemowe dla otoczenia, a jedynie czasem któryś nauczyciel zwróci uwagę, że może jest zbyt ciche i nieśmiałe, ale rzadko kto ma odpowiednią wiedzę czy wrażliwość w otoczeniu, aby realnie takiemu dziecku pomóc.

Mało kto zresztą widzi potrzebę pomagania takim dzieciom, bo przecież nic takiego się nie dzieje, prawda? To że jest nieśmiałe to mu z wiekiem przejdzie pewnie… A że jest grzeczne, skromne i usłuchane? No to przecież chyba dobrze?

A co się dzieje w domu? Tego dziecko nikomu nie opowiada. Nie ma odwagi. Zresztą kto i co miałby zrobić? Przecież mu nie zmienią rodziny.

Niewidzialne dzieci od małego uczone są tego, że nie należy im się nic dobrego, a co najwyżej mogą sobie na to zasłużyć. Należą im się za to obowiązki, nakazy i zakazy – na te już nie trzeba sobie zapracowywać.

Strach przed rodzicem lub obojgiem rodziców jest obowiązkowym punktem programu. Dla dziecka rodzic nie jest źródłem bezpieczeństwa, miłości i szczęścia, ale strachu. Rodzic wychodzi z założenia, że dziecko jest złe z natury i jeśli nie będzie odpowiednio wystraszone i przymuszone to będzie realizować wszystko co najgorsze.

Wszystkie sukcesy dziecka przypisuje sobie rodzic, jako skutek jego wspaniałego wychowania, zaś porażki to już 100% winy dziecka i jego całkowita odpowiedzialność. Każda najdrobniejsza porażka musi być wypominana, karana czy okrzyczana, sukcesy zaś sporadycznie i tylko te bardziej znaczące (według rodzica) są zauważane, wynagradzane czy doceniane.

Dziecko nie ma prawa do sprzeciwu, do własnego zdania, do własnych wyborów czy czegokolwiek co jest sprzeczne z potrzebami rodziców. Jeśli wyrazi niezadowolenie to dostanie opieprz albo informacje, że jak się nie podoba to „może się spakować i wypieprzać”. Co z tego, że jest w wieku wczesnoszkolnym…

Niewidzialne dziecko zamiast wzrastać w atmosferze wsparcia, miłości, bezpieczeństwa czy życzliwości – na każdym kroku dowiaduje się jak bardzo jest beznadziejne, żyje w ciągłym strachu przed zrobieniem czegoś nie tak jak trzeba, dowiaduje się że nic mu się nie należy, ale za to wiele musi udźwignąć.

Takie dziecko jest spokojne, grzeczne i skromne nie dlatego, że zostało dobrze wychowane, ale dlatego że ono tylko w taki sposób może przetrwać to piekło. Nie buntuje się tylko dlatego, że jego wola została złamana – przyjmuje więc bierną postawę wobec rzeczywistości, a frustrację wyładowuje do wewnątrz zatracając się w coraz większej nienawiści do siebie. Tak jak rodzice nim pomiatają, tak on sam również sobą pomiata, ponieważ nikt go nie nauczył miłości i szacunku do siebie. Nauczono go tylko tego, że jest zwykłym śmieciem bez wartości, więc właśnie tak siebie widzi i traktuje. Przekonane jest też, że wszyscy inni go również tak postrzegają, więc podświadomie prowokuje do zaczepek i niemiłego traktowania.

Co najsmutniejsze – tak bardzo wierzy w to, że nic mu się nie należy, że odrzuca wszelkie szczere okazywanie mu dobrych uczuć. Jeśli do takiego chłopca zagada ładna koleżanka z klasy, uzna że pewnie robi to dla żartu i odrzuci ją, żeby nie zostać zranionym. Nie wierzy w dobre intencje innych ludzi wobec siebie. Nie wierzy w to, że kogoś mógłby obchodzić, że ktoś mógłby bezinteresownie chcieć zrobić coś dobrego dla niego. Nie wierzy w to, że ktokolwiek miałby go kiedyś szczerze pokochać.

Dorastając i mając za sobą coraz więcej przykrych doświadczeń z ludźmi, izoluje się od nich coraz bardziej, jednocześnie mając coraz gorsze zdanie na ich temat. Im bardziej tęskni za miłością i im bardziej nie potrafi jej przyjąć od ludzi, tym bardziej ich nienawidzi co jest wyrazem jego bólu i bezsilności.

Widząc jak rówieśnicy korzystają z życia, bawią się, tworzą pierwsze związki, wyjeżdżają, mają grono przyjaciół, itd. ten niewidzialny już nastolatek umacnia swoją nienawiść do siebie, za to że nie potrafi tego mieć i jednocześnie do ludzi za to, że robią to wszystko i mają gdzieś to, że on siedzi sam jak palec w swojej samotni.

Jego ciało się zmienia, hormony buzują, rodzą się potrzeby seksualne i ciekawość z tym związana. Nie ma jednak przestrzeni na swobodny rozwój, więc rodzą się z tego kolejne problemy i kompleksy np. pryszcze na twarzy, które utwierdzają w przekonaniu „jestem odpychający i nieatrakcyjny” dla innych. z kolei sfera seksualna zostaje z reguły ograniczona do pornografii i masturbacji, jako że nawet zwyczajna, luźna rozmowa z przedstawicielem czy przedstawicielką płci przeciwnej wydaje się czymś nieosiągalnym. To rodzi kolejne kompleksy.

W zależności od siły wzorców niewidzialne dzieci czy to pod wpływem presji otoczenia czy swojej własnej w pewnych kwestiach się przełamują, ponieważ nie można w nieskończoność rezygnować ze wszystkiego. Z wiekiem przychodzi czas na znalezienie pracy, wyjście do ludzi, stworzenie związku, ale z tym bardzo różnie bywa – albo realizuje się tu totalne minimum czy byle co, albo porażka za porażką nie pozwalają osiągnąć celu.

Niewidzialny dorosły nigdy nie poprosi szefa o podwyżkę, będzie jedynie czekał w niezadowoleniu, aż go docenią i mu dadzą, a tym celu (jeśli będzie mu zależeć) będzie dawał z siebie wszystko i biernie czekał na docenienie.

W związku z dużym prawdopodobieństwem będzie z kimś, kto nie będzie go szanował równie mocno jak rodzice, choć na początku będzie miał wrażenie że trafił na gwiazdkę z nieba (czyli kogokolwiek kto wykazał zainteresowanie jego osobą).

Jak z tego wyjść?

Niestety droga dla takiej osoby nie będzie szybka i przyjemna. Taki człowiek musi zburzyć ogromną większość wyobrażeń na temat siebie, świata i ludzi. Potrzebuje skonfrontować się z licznymi traumami i emocjami z przeszłości – przetrawić, odpuścić i wybaczyć. Potrzebuje sporych nakładów pracy na budowanie własnego poczucia wartości praktycznie od zera. Potrzebuje przepracować swoje poczucie niewinności i bezpieczeństwa. Zasługiwanie i otwartość będą do gruntownej przebudowy. Poczucie sensu i celowości życia prawdopodobnie też będzie trzeba ruszyć. Mnóstwo wyobrażeń na jego temat w świecie, wśród ludzi, w związkach, w pracy, itd. do transformacji.

A przede wszystkim musi się nauczyć lubić i kochać siebie. To jest najważniejszy fundament, który będzie budować całymi latami.

Na pocieszenie mogę jednak powiedzieć, że jeśli jest się zdeterminowanym to przejście tej drogi nie będzie żadnym problemem.

Ja sam byłem jednym z niewidzialnych dzieci, a opisane wzorce w powyższym poście w sporej części bazują na moich własnych doświadczeniach. Skoro mi się udało wyjść z tego wszystkiego, co czemu Tobie by miało się nie udać? Nie czekaj na ratunek od świata, sam się uratuj :)

Komentarze są zamknięte.