Tyle razy słyszałem, że pieniądze podobno przesłaniają Boga czy jakieś wyższe wartości.
Nawet jeśli, to częściej biednym niż bogatym ludziom :D
Ludzie, którzy mają rozwiniętą prosperującą świadomość nie muszą się nadmiernie koncentrować na pieniądzach – one po prostu są, płyną sobie, przychodzą wtedy, kiedy są potrzebne.
To właśnie taki człowiek ma więcej przestrzeni na to, aby zrobić coś od serca dla innych, aby rozwijać swoje wartościowe talenty, aby zrobić coś cennego dla świata, ale mało dochodowego (bo pieniążki i tak do niego płyną).
A ci rzekomo bardziej uduchowieni, co żyją w ubóstwie? Oni ciągle muszą walczyć o przetrwanie, ciągle muszą myśleć o pieniądzach – skąd je wziąć, czy starczy na to i tamto. Zazwyczaj pracują dużo otrzymując za to tak mało, więc pracują jeszcze więcej. Do tego dochodzi jeszcze często pogarda, niechęć i zazdrość w kierunku ludzi zamożnych.
Gdzie w tym wszystkim jest przestrzeń na miłość, szczęście, spełnienie i pozostałe aspekty Boga?
To właśnie człowiek biedny koncentruje się na kwestiach finansowych bardzo często w ograniczający sposób. Człowiek bogaty (mający świadomość bogactwa, a więc też nie przywiązany do tego co aktualnie ma) skupia się na pieniądzach w stopniu minimalnym, tylko na tyle na ile jest mu to potrzebne do funkcjonowania. Taki człowiek najczęściej nie wyznacza sobie celów finansowych jako nadrzędnych, a po prostu chce i realizuje swoje pasje, talenty i zainteresowania, a pieniądze są tego naturalnym skutkiem. Nie musi się na nich koncentrować, ponieważ cokolwiek by nie robił, on i tak zarobi na tym czy na tamtym.
I taka osoba ma przestrzeń, żeby skupić się na sobie, na potrzebach jej duszy, na Bogu. Taka osoba może stworzyć coś wartościowego dla świata za darmo albo półdarmo, bo ją na to zwyczajnie stać.
Pozwolenie sobie na posiadanie pieniędzy jest kluczem do wolności od nich :)
Komentarze są zamknięte.