Podczas rozmowy dwojga ludzi, jest ogromna różnica między podejściem „przedstawię Ci moje zdanie”, a „narzucę Ci moje zdanie”.

Zdrowe podejście to takie, w którym otwarcie i szczerze przedstawiamy naszą opinie czy odczucia na dany temat, ale jednocześnie nie mamy żadnych oczekiwań co do reakcji drugiej osoby. A już na pewno nie oczekujemy tego, żeby nasze uczucia, opinie i wyobrażenia stały się uczuciami, opiniami i wyobrażeniami drugiego człowieka.

Każdy z nas ma swój własny system wartości, uwarunkowania, filtry, ograniczenia, moralność, wyobrażenia, sposób bycia, zdolność pojmowania, wrażliwość, osobowość, inteligencje, świadomość, przytomność, itp. itd. Jakim więc egoizmem jest oczekiwanie, że przy tej całej złożoności, drugi człowiek będzie postrzegał pewne sprawy z NASZEGO punktu widzenia. A tymczasem jego struktury poznawcze mogą się tak bardzo różnić od naszych, że doświadczając niby tego samego co my, doświadcza jednak czegoś zupełnie innego.

Najwięcej emocji oczywiście z tego powodu powstaje w związkach partnerskich i rodzinie. Rodziny sobie nie wybieramy, ale związki już tak, więc warto zadbać o to, aby potencjalny partner czy partnerka mieli jak najbardziej harmonijne postrzeganie świata z nami. Wiążąc się z kimś, kto ma zupełnie inne struktury poznawcze, prosimy się o ciągłe niezrozumienie i konflikty.

Później w złości się mówi, że „ten głupek znowu nic nie rozumie” albo „ta idiotka ciągle wymyśla jakieś bzdury”. Ciągłe próby zrozumienia się i dogadania się z kimś, kto ma tak bardzo odmienne postrzeganie rzeczywistości od naszego to prosta droga do nerwicy i wkurwicy :)

Jedną z głównych przyczyn tych nieporozumień jest fakt, że z dużą łatwością uznajemy nasze wyobrażenia, opinie czy odczucia za słuszne, co jest dosyć logiczne – gdybyśmy ich tak nie postrzegali, to byśmy je odrzucili i poszukali innych. Z reguły dążymy do takich myśli i uczuć, które są w zgodzie z naszym unikalnym postrzeganiem rzeczywistości.

Nie uwzględniamy cudzych struktur poznawczych, ponieważ są one poza naszym doświadczeniem – osobiście doświadczamy tylko tych naszych własnych, więc są one dla nas najnaturalniejszym punktem odniesienia.

Dlatego w głowie nam się nie mieści, jak drugi człowiek może zaprzeczać czemuś, co dla nas jest niepodważalnym, niezaprzeczalnym faktem. Tutaj trzeba zaakceptować to, że rzecz która dla naszych struktur poznawczych jest jednoznacznie oczywista, dla drugiego człowieka, z zupełnie innymi strukturami – może już nie być. I to wcale nie musi być żadna głupota ani złośliwość tej osoby, a po prostu kwestia różnic w postrzeganiu rzeczywistości.

Z własnego doświadczenia wiem, że rzeczy które potrafiły wydawać mi się niepodważalne, po latach okazywały się być bardziej skomplikowanym zagadnieniem. Warto więc nauczyć się pewnej pokory i zaakceptować to, że nawet najbardziej słuszne i oczywiste prawdy mogą okazać się inne, niż byliśmy o tym przekonaniu.

A w takim razie przekonywanie kogoś na siłę do naszych racji jest zwykłym egoizmem i niczym więcej. Znacznie lepiej jest przedstawić nasz punkt widzenia, aby ten drugi człowiek mógł SAMODZIELNIE zdecydować co z tym zrobi. Może się zainspiruje, może się przekona, a może całkowicie odrzuci wszystko, co mu przekazaliśmy. To jest jego wybór i wola. Ma prawo postrzegać rzeczywistość po swojemu, a my nie mamy żadnego prawa do tego, aby mu tego odmówić (nawet jeśli nam to bardzo nie pasuje).

Jest wiele czynników, które sprawiają, że nie potrafimy dać przestrzeni drugiemu człowiekowi na jego własne postrzeganie rzeczywistości. Jednym z częściej występujących „układów” jest relacja ofiary z katem, gdzie to ofiara usilnie próbuje przekonać kata, że ją krzywdził (szuka uznania swoich krzywd), natomiast kat równie usilnie przekonuje ofiarę, że jest przewrażliwiona, że on wszystko robił z miłości i dla jej dobra, ze przecież nic takiego się nie wydarzyło (wypiera swoje negatywne intencje i poczucie winy).

Tacy ludzie potrafią całe życie się kręcić wokół przekonania drugiej strony „jak było naprawdę” i szansę na dogadanie się mają nikłe. Tak naprawdę OBOJE musieliby przejść terapię i uwolnić się od zaślepiających emocji, zranień czy poczucia winy, aby odnaleźć wspólne postrzeganie jak to wszystko realnie wyglądało. Życie jednak rzadko pisze takie scenariusze i najczęściej jedna ze stron, która pracuje nad sobą, musi pogodzić się z tym, że ta druga będzie to postrzegać inaczej niż ona.

Kiedy zwracamy sobie wolność od walki z cudzymi poglądami czy sposobem postrzegania rzeczywistości – zaczynamy zauważać, że stajemy się wolni od tego wszystkiego co prowokowało innych do walki z naszym postrzeganiem świata. W naszych przestrzeniach robi się spokój, harmonia i przyzwolenie na bycie takimi, jakimi jesteśmy.

A o to przecież chodzi, prawda? :)

Komentarze są zamknięte.