Jedną z tych rzeczy, które najbardziej lubię w mojej pracy z ludźmi to jest to, że mam okazję pracować z tym, co jest w nich najpiękniejsze.

Kiedyś, zanim w ogóle zacząłem się tym zajmować – myślałem że praca z cudzymi obciążeniami będzie męcząca i dołująca.

Dziś już wiem, że nie pracuje „z cudzymi obciążeniami”, ale z człowiekiem, z jego piękną, boską duszą.

Praktycznie każdy z nas przykrywa swoją duszę masą wyobrażeń, prowokacji czy masek. Często ciężko jest zobaczyć, poczuć tą Boską cząstkę w drugim człowieku, bo tyle tych różnych, sztucznych konstruktów jest na wierzchu.

Pracując jednak przy zabiegach duchowych, a szczególnie przy wypalaniu węzłów (uwielbiam te zabiegi, zarówno jako „klient”, jak i jako osoba przeprowadzająca zabieg) super jest to, że „przebijam” się przez te wszystkie warstwy wyobrażeń docierając do tej cudownej duszy. I to jest naprawdę poruszające i piękne doświadczenie.

Łatwo jest postrzegać ludzi przez pryzmat tego co przejawiają na zewnątrz. Ba, czasami jest trudno postrzegać ich inaczej, ponieważ część z nich silnie PROWOKUJE właśnie do takiego, a nie innego odbioru.

Dlatego jestem niesamowicie wdzięczny za możliwość właśnie takiej pracy z ludźmi, gdzie mam specyficzne warunki bardzo mocno sprzyjające widzeniu w nich tego co najpiękniejsze. To pewnie dlatego, że karmicznie przez większość czasu miałem bardzo brzydkie wyobrażenia na temat ludzi :D

Mnie to bardzo dużo uczy i przy okazji to jest też świetny przykład na pewną rzecz. Podtrzymywałem przez długi czas negatywne wyobrażenia na temat ludzi, źle o nich myślałem, gardziłem nimi czy czułem się lepszy. Z taką karmą mógłbym popaść w poczucie winy i karanie się, żeby tylko zmienić swoje złe nawyki. Zamiast tego, Bóg poprowadził mnie w taki sposób, żebym mógł odkrywać i doświadczać piękno ludzkiej duszy, a w ten sposób ugruntował sobie świadomość tej cudowności zamiast negatywnych wyobrażeń.

I właśnie tak jest najlepiej przechodzić z tego „złego” do „dobrego” – nie wybijajcie sobie niczego z głowy na siłę, nie zapadajcie się w poczuciu winy, nie karajcie się. Lepiej jest się pomodlić „Boże, pokaż mi jak mogę się lepiej i korzystniej przejawiać, poprowadź mnie”. Jak jest chęć to znajdzie się i jakaś ciekawa droga :)

A wracając jeszcze do tych masek – naprawdę warto wyrobić w sobie takie poczucie, że nawet najbardziej odpychająca osoba skrywa w sobie Boskie piękno, nawet jeśli je zakopała gdzieś bardzo głęboko.

Żaden człowiek posiadający Wyższe Ja, nie robi niczego złego, ponieważ jest chory i zły z natury. To zawsze jest efekt jego drogi podczas której uwierzył w coś głupiego, został ciężko zraniony emocjonalnie, doświadczył bólu czy porzucenia, odciął się od swojego wnętrza, itd. To są ludzie karmicznie sponiewierani przez swoją nieświadomość i błędne decyzje. Tego może być w ogóle nie widać na zewnątrz, ale oni tam w środku cierpią i to bardzo. Każdy z nas przeszedł i przechodzi podobną drogę. Wielu z nas też było karmicznie na etapie bycia ostatnią szumowiną czy stoczenia się na kompletne dno i to raczej więcej niż raz :)

Warto więc podejść z pokorą, wyrozumiałością i akceptacją dla innych ludzi, nawet tych najbardziej odpychających swoim przejawianiem się. Angażować się w ich pogubienie raczej nie powinniśmy, ale nie karmy ich problemów naszą wzgardą czy niechęcią – oni, jak każdy człowiek zasługują na współczucie, ponieważ to co robią ze sobą, nie jest tym co ich dusza naprawdę by chciała przejawiać.

W głębi serca wszyscy pragniemy dokładnie tego samego, ale każdy z nas potrzebuje czasu na właściwe dojrzenie.

Komentarze są zamknięte.