Mając pomieszanie na temat miłości, często angażujemy się emocjonalnie w rzeczy całkowicie dla nas niekorzystne i bezsensowne – związki bez przyszłości albo zakochiwanie się w osobach, które kompletnie nie są nami zainteresowane.

Wiele osób w swoim życiu, szczególnie w okresie młodzieńczym przeżywało „zauroczenia” drugą osobą, które nie raz przeistaczały się w nieprzytomne „zakochanie po uszy”. Ah, ile idealizowania w tym było naszego obiektu zakochania! Prawdziwy anioł, który zstąpił na ziemię, a my byliśmy tak bardzo niegodni tej anielskiej miłości i uwagi.

Jeśli obiekt zakochania się nami zainteresował i nawet rozwinęła się jakaś relacja to prędzej czy później przychodziło otrzeźwienie, że o to mamy przed sobą jednak zwykłego śmiertelnika z całym pakietem wad i cały czar prysł.

Gorzej jednak jeśli byliśmy odrzucani czy nie mieliśmy odwagi wyjść z naszymi uczuciami do tej osoby. Wtedy nic nie weryfikowało naszych wyobrażeń i mieliśmy szerokie pole do popisu dla naszej wyobraźni. Tak łatwo było idealizować tą drugą osobę i jednocześnie tak bardzo umniejszać siebie i swoją wartość.

Tak się właśnie przejawiała nasza tęsknota za prawdziwą miłością i poczucie naszego oderwania od niej. Odcinając się od miłości zacierała się nasza pamięć jej, ale tak bardzo chcieliśmy do niej wracać, że skoro nie mogliśmy jej poczuć to żyliśmy wspomnieniami tych uczuć. A wspomnienia to już przestrzeń astralna, świat wyobrażeń. Żyjąc wspomnieniami, a nie realnym doświadczeniem, coraz bardziej odlatywaliśmy w sztuczne koncepty miłości. Kurczowo się ich trzymaliśmy i pozwalaliśmy im się rozrastać, ewoluować i dominować w naszym sercu, ponieważ nie mieliśmy nic w zamian. Coś musiało wypełnić ten ból po utracie.

Dopóki sztuczne koncepty miłości wypełniają nasze serce, dopóty nie ma miejsca na prawdziwą miłość. Jeśli przywiązujemy się do emocji w związkach, motylków w brzuchu, kurczowego trzymania się partnera/partnerki, uzależnień, ślubowań i przyrzeczeń miłosnych, idealizowania drugiego człowieka, itd. to odrywamy się od prawdziwej miłości.

A najgorsze w tym wszystkim co można robić, to poniżać siebie z powodu niepowodzeń w osiąganiu urojonej miłości.

Widzisz w kimś swój ideał? Ten ideał idealnie pasuje do Twojej wizji życia, jest atrakcyjny pod każdym względem, ale nie chce z Tobą być? To w takim razie to nie jest Twój ideał. Prawdziwy ideał będzie się całym sercem do Ciebie wyrywać!

Była sobie pewna dziewczyna, w której zakochiwało się sporo facetów. Dziewczyna była bardzo ładna, kobieca, atrakcyjna, delikatna, ciepła i kochana. Ah, jak oni wzdychali do niej, jakie maślane oczka robili… Było w tym wszystko zabawne i smutne jednocześnie to, że oni prawie nic nie wiedzieli o tym jaka ta dziewczyna jest naprawdę. Widzieli tylko to co z zewnątrz, a do reszty dorabiali sobie piękne teorie i wyobrażenia. Było widać, że oni w ogóle nie są zainteresowani tą dziewczyną, tylko swoimi wyobrażeniami na jej temat.

A tymczasem owa dziewczyna mimo swoich licznych zalet, miała też bardzo silne wzorce DDA i w swoich związkach potrafiła mieć naprawdę silne jazdy, łącznie z rzucaniem się z pazurami na swojego faceta. Założę się że tego ci wszyscy zakochani romantycy nie uwzględniali w swoich idyllicznych wizjach wspólnego życia z nią :D

Potrafię sobie wyobrazić w jakie kompleksy popadali ci smutni mężczyźni, że ten „żywy anioł” nie jest nimi zainteresowany. Jak silne poczucie utraty musieli mieć. Może nawet odrzucali zaloty jakiejś „szarej myszki”, która przecież nie umywała się ani trochę do tego wspaniałego „anioła”, a w rzeczywistości była dużo bardziej harmonijną osobą i z kolei skrywającą swoje zalety za maskami swoich wad.

Gdyby taki facet odbierał rzeczywistość czystym sercem to wyczułby tą najlepszą dla siebie osobę, a tak to jest skazany na życie urojeniami.

Spotkałem się też z różnymi „duchowymi” teoriami, które mają usprawiedliwiać różne patologiczne zachowania np. bieganie za kimś, bo ileś tysięcy lat temu był naszą idealną połówką bez świadomości że to nie jest żaden dożywotni tytuł, tylko co najwyżej na dany moment istnienia. Spotkałem się też (i to nie raz!) z twierdzeniami, że „ktoś nie powinien być z kimś, ponieważ „oni” do siebie nie pasują i tam ktoś kogoś zmanipulował i oszukał, a ten ktoś powinien tak naprawdę być właśnie ze mną!” :D

Co za brak szacunku do wyborów drugiego człowieka i zwykły egoizm. Nawet jeśli ta osoba tkwi w toksycznym związku i potencjalnie z nami miałaby wysoką harmonię, to skoro tkwi w tym związku i realizuje brak harmonii to znaczy że jest na to zamknięta! A skoro jest na to zamknięta to znaczy, że nie harmonizuje również z nami, jeśli jesteśmy (rzekomo) otwarci na tą harmonię!

Ludzie potrafią się zafiksować przy tym mitycznym potencjalne, bo oni coś czują albo ktoś im zwahał 100% harmonii serc i dostają za przeproszeniem pierdolca. A gdzie w tym wszystkim spojrzenie na to, co ta druga osoba realnie przejawia i czym jest zainteresowana? To jest najważniejsze – to, co ta druga osoba świadomie chce przejawiać. Nie Wasze oczekiwania i presje. Nie żadne cukierkowe wizje wspólnej przyszłości.

Miłość to wolność i szacunek dla drugiego człowieka. Miłość to pozwolenie drugiemu człowiekowi na posiadanie własnej woli, własnej przestrzeni w której wzrasta w zgodzie ze sobą samym, a nie w zgodzie z waszymi oczekiwaniami. Nie można drugiego człowieka przywiązać do siebie, trzymać na miłosnej smyczy.

On będąc wolnym w każdej chwili może zrobić cokolwiek tylko zechce, może nawet odejść od Was i wyjechać na drugi kraniec świata. I to jest przerażająca wizja dla wielu ludzi. Zbyt przerażająca żeby pozwolić drugiemu człowiekowi na wolność bycia – zamiast tego wybiera się presje, oczekiwania, przywiązanie i realizacje odrealnionych fantazji.

Trzeba zrozumieć więc jedną rzecz – jeśli będziecie marzyć o osobie, które nie jest Wami zainteresowana i zaczniecie te wszystkie gierki żeby ją do siebie przyciągnąć – to będziecie żyć w ciągłym strachu o to, że Was zostawi albo będziecie się wiecznie odbijać od cudzej oziębłości czy obojętności wobec Was.

Najważniejszy, podstawowy fundamentalny warunek udanego związku to bycie z osobą do której Wasze serce się wyrywa i której serce wyrywa się do Was. Dopiero potem patrzymy na wszystko inne.

Ludzie mają różne zblokowania i nie zawsze każdy czuje że jego serce wyrywa się do kogoś. Jeśli jednak te obciążenia nie są aż tak przytłaczające to nie ma szans, żeby ta osoba tak harmonijna z Wami miałaby przejść obok całkowicie obojętnie. A gdyby się tak jednak wydarzyło to te obciążenia są pewnie tak silne, że ten związek i tak miałby małe szanse na przetrwanie tego wszystkiego. Mimo wszystko wzajemne przyciąganie musi być silniejsze od odpychania , bo w przeciwnym razie to gdzie to ma zmierzać? :)

Taki związek oczywiście też nie jest żadną gwarancją niczego, bo z natury nigdy druga istota nie będzie dla nas żadną „stałą”, a jedną z wielu „zmiennych”. To co stałe jest tylko w nas. Akceptacja tego jest pierwszym krokiem to pogodzenia się z rzeczywistością i nauczenia się zabawy życiem, gdzie na luzie korzystamy z tego co jest na tu i teraz, bez zastanawiania się co przyniesie przyszłość.

Miłość to swobodny przepływ :)

Komentarze są zamknięte.