Ostatnio miałem trochę przemyśleń odnośnie bycia otwartym na przyjmowanie.
Wychowując się w domach, gdzie dominowała świadomość biedy, niedostatku czy braku – zazwyczaj był problem z przyjmowaniem czy dzieleniem się. Jeśli dziecko było bardzo niechętnie obdarowywane przez rodziców (zabawkami, pieniędzmi i innymi) np. z powodu braku pieniędzy w domu albo podejścia rodziców na zasadzie „mu się nie należy” to takie dziecko dorastając ma już ugruntowane bardzo negatywne skojarzenia z przyjmowaniem.
W skrajnych przypadkach, jeśli o wszystko musiało się prosić, a w efekcie albo dostawało ochrzan że mu się nie należy albo dostawało coś z wielką łaską – wytworzy się szereg negatywnych wyobrażeń:
* poczucie, że o wszystko trzeba się prosić, że nie można dostawać tak po prostu
* przekonanie, że ludzie nie chcą się ze mną dzielić, że nie lubią tego robić
* nie jestem ważny, moje potrzeby nie są ważne
To często prowadzi do WYCOFANIA w przyjmowaniu. Mając takie wyobrażenia jak powyższe, będziemy unikać wszelkiego przyjmowania, ponieważ ono się bardzo negatywnie kojarzy (mimo że świadomie coś chcemy bardzo dostać od kogoś).
Taka osoba często na próby obdarowania jej czymś reaguje tekstami w stylu: ja nie potrzebuje, dla mnie nie trzeba, niech ktoś inni przyjmie, ja sobie świetnie poradzę bez tego, itp. itd.
Dziecko z notorycznie zaniedbywanymi potrzebami uczy się tłumić swoje potrzeby i z nich rezygnować. Jeśli obrywało za sam fakt posiadania i wyrażania potrzeb – uczy się również udowadniać wszystkim wokół (łącznie ze sobą), że tych potrzeb nie posiada.
I jeśli ktoś skupia się potem na jego potrzebach – wpada w panikę i za wszelką cenę stara się uciąć temat. W środku jednak bardzo źle się z tym czuje, ponieważ w głębi duszy marzy o tym zaspokojeniu. Walcząc jednak z tym i udowadniając wszystkim wokół że nie chce i nie potrzebuje – jeszcze bardziej ugruntowuje się w przekonaniu, że jego potrzeby nie mogą być zaspokajane.
Ważnym krokiem ku uzdrowieniu jest to, aby w końcu pozwolić innym ludziom na to, aby nas obdarowywali. Ja kiedyś miałem z tym taki problem, że nawet jak ktoś mnie ciasteczkiem częstował, a ja bardzo miałem ochotę na to ciastko to i tak mówiłem, że nie trzeba. Dopiero jak ta osoba nalegała, to przyjmowałem :D
Dziś mam podejście, że jak ktoś chce mi coś dać z własnej i nieprzymuszonej woli, a ja mam ochotę to przyjąć, to po prostu przyjmuje.
Mi się tutaj z początku załączyło poczucie, że jeśli ktoś mnie obdarowuje to trzeba koniecznie się odwdzięczyć. Nawet w rozwoju duchowym mówi się o równowadze w przyjmowaniu i dawaniu.
Osobiście myślę, że nie powinno się tego brać dosłownie – jeśli otrzymuje ileś tam dobra od świata i ludzi to nie znaczy, że sam muszę dokładnie tyle samo dobra światu i ludziom zwrócić. Tu chodzi o równowagę w otwartości na przepływ brania i dawania w kontekście NASTAWIENIA.
Wtedy jest swobodny przepływ, a okazje na to, żeby zarówno coś dostać, jak i coś dać innym pojawiają się naturalnie i bez niczyjego wysiłku. Wtedy można swobodnie przyjmować bez przejmowania się niczym, ponieważ mamy poczucie że my również dajemy światu wszystko co najlepsze (na tyle, ile potrafimy na dany moment) swoim naturalnym, spontanicznym przejawianiem się.
Innym ważnym aspektem jest to, żeby otworzyć się na przyjmowanie od ludzi, którzy mają DOSTATEK tego, czego potrzebujemy. Oni mając dostatek tego, mogą chętnie i z przyjemnością się tym dzielić. Tak samo my powinniśmy dzielić się ze światem przede wszystkim tym, czego sami czujemy dostatek w naszym życiu.
Dla mnie to był taki mały szok, jak dotarło do mnie, że ludzie mogą czerpać radość i przyjemność z obdarowywania mnie. No aż musiałem usiąść :D
Naprawdę warto sobie ugruntować poczucie, że świat nas obdarowuje nie dlatego że wydzieramy coś dla siebie swoimi potrzebami i pragnieniami, ale dlatego że ludzie lubią się dzielić, dlatego że sprawia im to szczęście i satysfakcje.
Wy sami też z pewnością macie coś czego Wam nie brakuje, a czym moglibyście się podzielić z innymi. Niech to będzie coś przyjemnego dla Was. To może być naprawdę coś prostego jak np. ugotowanie obiadu dla bliskich czy obdarowanie kogoś swoim towarzystwem. Zwróćcie też uwagę na to co już robicie dla innych, bo z pewnością coś się znajdzie. Łatwiej będzie Wam wtedy zauważyć, że skoro już tyle dajecie, to w pełni zasługujecie na przyjmowanie.
Ja np. lubię pisać i mam fajne, mądre przemyślenia więc pisze te swoje posty, wcześniej aktywnie udzielałem się na forach duchowych. Robiłem to bo po prostu miałem ochotę. Dopiero niedawno, po części też dzięki bardzo miłym informacjom zwrotnym od klientów i czytelników dotarło do mnie, że to jest jedna z tych wartościowych rzeczy, którą daje światu. I od razu podświadomość jakoś tak chętniej podeszła do tego przyjmowania :)
Odnajdźcie przyjemność w obdarowywaniu i przyjmowaniu. Wzajemny przepływ pomiędzy nami, a innymi to jest to co zbliża do ludzi. Dzielenie się nadmiarem i przyjmowanie cudzego nadmiaru to sama przyjemność. Boskie dary i błogosławieństwa nie są po to, aby je kisić w sobie, ale po to, aby swobodnie przepływały między nami, a innymi istotami służąc jak najbardziej całemu światu. Boska energia nie służy jednostkom, ale służy JEDNOŚCI poprzez którą jednostki korzystają :)
A tylko swobodny przepływ, swobodne dawanie i przyjmowanie pozwala nam korzystać z mocy tej wspaniałej JEDNOŚCI.
Komentarze są zamknięte.