Niezależnie od tego jak dużo macie zaufania do osoby, której zlecacie sprawdzenie czegoś metodami duchowymi (jasnowidzenie, wahadełkowanie, itp.) nigdy nie traktujcie wyników badania jako prawdy objawionej.

Zawsze istnieje ryzyko, że albo badacz mimo doświadczenia pomyli się, ponieważ np. odegrają się jakieś wasze wspólne intencje albo odnowią się pewne obciążenia. Osoba badana może też mieć jakieś specyficzne i trudne wykrycia mechanizmy, które zakłamywać będą wynik i będą wpływać na badania nawet u różnych, niezależnych od siebie osób!

Jeśli ktoś będzie miał bardzo silne intencje ku temu żeby się zakłamywać to tak sobie wszystko wykreuje, aby potwierdzić sobie swoje urojenia.

I o ile rozumiem jeszcze kierowanie się wynikami badań przy mniejszej rangi decyzjach (gdy brakuje innych wskazówek, które pomogłyby podjąć decyzje) to już kompletnie nie mieści mi się w głowie jak można podejmować np. decyzje związkowe TYLKO na podstawie samych analiz duchowych. A podobno bywają takie przypadki.

Potem ludzie tkwią w toksycznych związkach bo komuś tam wyszły wysokie liczby w badaniu harmonii. No albo w drugą stronę – rezygnują z całkiem dobrego związku, bo w badaniu wyszły kiepskie wyniki i zamiast skupić się na tym co realnie jest, stwierdzili że nie warto się dalej angażować w coś co nie ma potencjału (a co z tego że było im do momentu badania dobrze ze sobą?).

Gdy klienci zgłaszają się do mnie w kwestiach związanych ze związkiem to nigdy nie szafuje wyrokami i nie mówię nikomu że z kimś ma być albo nie być. Nawet mając jakiś wgląd w ten związek i jego potencjał – dla mnie to zbyt duża odpowiedzialność, żeby udzielać takich odpowiedzi. To są zbyt złożone tematy i tu zbyt wiele czynników wchodzi w grę, żeby się jednoznacznie wypowiadać. No chyba że ktoś tkwi już w naprawdę patologicznym związku :)

Czuję, że najlepsze co mogę zrobić dla klienta to poprowadzić go w taki sposób, żeby potrafił sobie sam odpowiedzieć na to pytanie czy chce z kimś być czy nie. Bo o to właśnie chodzi, żeby podejmować swoje własne decyzje, żeby uczyć się tej samodzielności i odpowiedzialności za swoje życie.

Środowisko ezoteryczne to dyplomatycznie mówiąc – bardzo kolorowy świat gdzie nie brakuje ludzi, którzy „zachłysnęli” się swoimi wglądami. W końcu nie każdemu i nie od ręki tak po prostu ujawnia się jasnowidzenie czy jasnoczucie. No i niestety u osób, które powiedzmy nie do końca mają samoocenę taką, jak powinny mogą się odpalić mechanizmy robienia z siebie alfy i omegi, która rzuca swoimi wglądami na prawo i lewo, tak jakby wiedziała absolutnie wszystko o życiu drugiego człowieka.

Do takich osób trafiają często siłą rzeczy ludzie pracujący nad sobą, mający nieraz poważne problemy w życiu, stojący na jakichś rozstajach poważnych decyzji życiowych (np. czy zakończyć 20-letni związek i zacząć na nowo?). No i tu się zdarza, że taki jasnowidz/guru/nauczyciel duchowy (jak zwał tak zwał) na podstawie kilku minut rozmowy (i tak dobrze jak chociaż ten element się pojawi) wywali takiej osobie świat do góry nogami – rzuci jakimś hasłem, że „ja nie czuję żebyście mieli być razem”, po czym rzuci jakąś afirmacją i zostawi tą osobę samą sobie. Oczywiście taki nauczyciel duchowy to nie terapeuta, żeby kogoś za rączkę prowadzić, ale dlatego też powinien ostrożniej ważyć słowa i zastanowić czy na pewno powinien tak beztrosko dzielić się każdym swoim wglądem.

Według mnie w pracy z ludźmi nie chodzi o to, żeby takim zagubionym duszyczkom mieszać w głowie i powodować jeszcze większe zagubienie rzucając ogólnikowymi wglądami. Chodzi o to, żeby klienta tak pokierować aby nauczył się samodzielności, aby potrafił się coraz bardziej odnaleźć w życiu bez niczyjej pomocy, a korzystając z własnej intuicji i własnych uczuć. Nie można wykorzystywać faktu, że zagubiony człowiek najczęściej oczekuje że ktoś mu po prostu powie jak jest. To jest najprostsza droga dla nauczyciela, ale najmniej rozwojowa dla klienta. Oczywiście w części przypadków może to być najlepsza opcja, ale tylko w części :)

Dla równowagi jeszcze dodam, że znam wielu wspaniałych nauczycieli duchowych, którzy naprawdę mądrze i odpowiedzialnie pomagają innym. I właśnie spotykanie na swojej ścieżce jak najwięcej takich ludzi życzę zarówno sobie, jak i Wam wszystkim :)

Komentarze są zamknięte.